Bez nienawiści i bez pogardy, bez nadmiernego efekciarstwa, ale też bez tłumów gapiów wzdłuż trasy przemarszu. Trzeci Marsz Równości w Białymstoku nie kroczył dumnie i głośno przez centrum miasta, szedł raczej opłotkami. Do historii przejdzie jako zgromadzenie, w którym policji było co najmniej tyle, ilu uczestników wydarzenia. Podczas tego marszu nie odnotowano incydentów, jak w poprzednich, a to przede wszystkim dlatego, że wydarzenie to nie wzbudziło zainteresowania nikogo poza policją i uczestnikami.
Znamy szczegóły III Marszu Równości, który przejdzie ulicami Białegostoku w najbliższą sobotę (23.09). Zmieniona jest trasa w stosunku do poprzedniego, ale postulaty te same - równość, wsparcie i tolerancja dla osób LGBT+. Na wydarzenie zaprasza Stowarzyszenie "Tęczowy Białystok".
Stowarzyszenie Tęczowy Białystok zaprasza na III Marsz Równości. Kolorowy pochód ponownie przejdzie ulicami Białegostoku 23 września o godz. 14:00. Organizatorzy chcą pokazać, że "różnorodność jest piękna".
"W prawidłowo działającym mechanizmie tłok porusza się w cylindrze, a nie w rurze wydechowej" - pisał na Twitterze radny Prawa i Sprawiedliwości oraz pracownik Politechniki Białostockiej Paweł Myszkowski. Wpis, który wielu uznało za homofobiczny, zamieścił w tzw. "Tęczowy Piątek" (28.10) - dzień solidarności z młodzieżą LGBT+. Uczelnia odcięła się od jego słów, a sam ich autor przeprosił... nie osoby nieheteronormatywne, a uczelnię - za wplątanie w "lokalny konflikt polityczny".
Różne problemy organizatorów sprawiły, że w tym roku przez miasto nie przejdzie Marsz Równości. Stowarzyszenie Tęczowy Białystok, które przygotowywało poprzednie takie wydarzenia, poinformowało o tym w mediach społecznościowych. W poprzedniej edycji, białostockimi ulicami przeszło ok. 2 tys. osób.
Jutro (9.10) ulicami Białegostoku przejdzie Drugi Marsz Równości, promujący m.in. tolerancję i poszanowanie praw człowieka. Białostoccy narodowcy zapowiedzieli kontrmanifestację - zbiorą się "w obronie polskiej rodziny".
Białostocka Straż Miejska obwiniła go o popełnienie wykroczenia polegającego na bezprawnym zablokowaniu Marszu Równości w lipcu 2019 roku. Po trzech latach od tego zdarzenia Sąd Rejonowy w Białymstoku uniewinnił Henryka Dębowskiego od tego oskarżenia. Sąd uznał, że zebrane przez strażników dowody nie wskazują na takie czyny obwinionego. Henryk Dębowski jest radnym Białegostoku, przewodniczącym klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
"Dziś w tych trudnych czasach normalność należy manifestować, pokazywać, że to, co najcenniejsze - rodzina oraz ojczyzna - nadal jest fundamentem Polski" - to cytat z zapowiedzi Marszu Normalności, jaki ma się odbyć w Białymstoku w sobotę 19 września o godz. 15.
"Gafa jest wtedy, kiedy polityk mówi prawdę" powiada doświadczony dziennikarz polityczny i komentator amerykański Michael Kinsley. Polityk i prawda często się mijają - oglądamy to ostatnio choćby przy okazji przypadku Kuchcińskiego. Są politycy, którzy istnieją przede wszystkim dzięki odniesieniu do innych. Czy takim politykiem chce być podlaski poseł Krzysztof Truskolaski? Ostatnio więcej mówi o innych niż o sobie. Teraz znowu wypływa na powierzchnię dzięki Sebastianowi Łukaszewiczowi. To radny wojewódzki PiS, szef klubu PiS w sejmiku.
Widmo wprowadzenia deklaracji LGBT Plus do białostockich szkół zmusza radnych Prawa i Sprawiedliwości do wezwania prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego do złożenia jasnej deklaracji, jakie treści będą przekazywane dzieciom w ramach zajęć z "równego traktowania", jakie organizacje spoza szkoły mają takie zajęcia prowadzić. Po Marszu Równości prezydent zapowiedział, że w podległych mu szkołach w ramach godzin wychowawczych będą zajęcia z równego traktowania.
94 osoby już "opracowane" przez policję w związku z podejrzeniem naruszenia prawa podczas Marszu Równości 20 lipca w Białymstoku. W sumie dotychczas policja ustaliła tożsamość 123 osób, które podejrzewa o łamanie prawa podczas manifestacji.
Dwaj panowie w imieniu trzeciego żądają od prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego przeprosin i wpłaty 20 tys. zł na rzecz organizacji społecznej. Po Marszu Równości nie tylko policja pracuje nad rozliczeniem, również politycy, samorządowcy, działacze społeczni chcą rozliczyć zło, które ich przy okazji marszu spotkało.
Trudno o lepszą okazję do rozpoczęcia kampanii wyborczej. Zainteresowanie całego kraju, wielkie emocje, świeże wspomnienia a wszystko to teraz może pracować na rzecz koalicji partii lewicowych: SLD, Razem, Wiosna. Wiec "Przeciw przemocy" był manifestacją światopoglądu skrajnie lewicowego, był przede wszystkim agitacją za głosowaniem na program lewicy, która dziś już nie wpisuje na swoje sztandary programów społecznych, lecz głośno woła i poszerzenie praw mniejszości LGBT i zmianę Konstytucji by pary homoseksualne mogły zawierać związek małżeński.
To ma być odpowiedź na akty przemocy podczas sobotniego (20.07) Marszu Równości. Trzy partie od niedawna deklarujące stworzenie koalicji wyborczej: Sojusz Lewicy Demokratycznej, Partia Razem i Wiosna Roberta Biedronia organizują manifestację na placu przed Teatrem Dramatycznym w Białymstoku. Nazywa się ta manifestacja Polska przeciw przemocy, chociaż żadna inna partia nie zadeklarowała udziału w manifestacji. Bliższa prawdy będzie nazwa Lewica przeciw przemocy.
Gdy opadł kurz, zaczyna się kalkulacja. Kto odpowie za bitwę, jaka się rozegrała na ulicach Białegostoku? Prezydent miasta składa doniesienie do prokuratury na marszałka województwa, a marszałek składa doniesienie na prezydenta. Teraz wszystko w rękach prokuratury, a później być może sądu.
Podlaska policja publikuje wizerunki kolejnych osób podejrzewanych o łamanie prawa podczas sobotniego Marszu Równości w Białymstoku. Jak podaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji policja ustaliła już tożsamość 72 osób, które zdaniem funkcjonariuszy łamały prawo.
Prezydent Białegostoku domaga się ścigania marszałka województwa, z kolei marszałek województwa zawiadomi prokuraturę, że prezydent popełnił przestępstwo. Po sobotnim Marszu Równości politycy rozliczają siebie nawzajem, obciążając siebie nawzajem odpowiedzialnością za doprowadzenie do łamania prawa. Politycy patrzą na siebie, dbają o swój wizerunek. Czy tylko to nam zostanie po sobotniej lekcji demokracji?
W powojennej historii Białegostoku to wydarzenie nie ma odpowiednika. W demokratycznej historii miasta to dowód na to, że nadchodzi pokolenie nowego światopoglądu. Jest w mniejszości, ale każda większość była kiedyś mniejszością. Na ulicach miasta starły się ze sobą dwie siły: siła przywiązania do tradycji i siła antytradycji. A żeby to przełożyć na język zrozumiałych emocji: siła nienawiści starła się z siłą pogardy. Efekt starcia nic dobrego nie wróży.
W trakcie zabezpieczenia zgromadzenia policjanci spotykali się z próbami blokowania przemarszu przez osoby, które nie brały w nim udziału. W związku z brakiem reakcji na wydawane polecenia, policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego.
Wczoraj (18.07) Sąd Okręgowy w Białymstoku uchylił decyzję Prezydenta Miasta, dziś Sąd Apelacyjny uchylił decyzję Sądu Okręgowego. W rezultacie Marsz Rodzin w obronie tradycyjnych wartości i rodziny nie może przejść ulicami miasta. Orzeczenie jest prawomocne.
Uchylenie decyzji zakazującej zgromadzenia pod nazwą "Marsz Rodzin w obronie tradycyjnych wartości i rodziny" orzekł dziś Sąd Okręgowy w Białymstoku. Zarzucił prezydentowi Białegostoku, że nie udowodnił, jakoby zorganizowanie Marszu Rodzin i Marszu Równości w podobnym miejscu i czasie miało stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa uczestników. Od orzeczenia sądu strony mogą się jeszcze odwołać do sądu apelacyjnego.
Marsz równości z nikim nie walczy, nie jest przeciwko żadnej religii. Zabawne, że hasło równych praw wzbudziło takie przerażanie środowisk prawicowych - to mówi organizatorka sobotniego Marszu Równości Katarzyna Rosińska z Tęczowego Białegostoku. Nie przedstawiono Miastu konkretnej podstawy prawnej, na mocy której Marszałek Województwa Podlaskiego chce zorganizować Przemarsz Prorodzinny dokładnie w tym samym miejscu i czasie co Marsz Równości - to już zastępca prezydenta Białegostoku zapowiadający odmowę zarejestrowania Przemarszu. Do soboty już czasu niewiele, ale emocji w związku z Marszem Równości nie zabraknie. W czwartek rano sąd rozpatruje odwołanie jednego z organizatorów zgromadzenia, którego nie zarejestrował prezydent. I zapewne to nie ostatnia sprawa, jaką zajmie się sąd.