FOTO. Skromy Marsz Równości w Białymstoku 

Bez nienawiści i bez pogardy, bez nadmiernego efekciarstwa, ale też bez tłumów gapiów wzdłuż trasy przemarszu. Trzeci Marsz Równości w Białymstoku nie kroczył dumnie i głośno przez centrum miasta, szedł raczej opłotkami. Do historii przejdzie jako zgromadzenie, w którym policji było co najmniej tyle, ilu uczestników wydarzenia. Podczas tego marszu nie odnotowano incydentów, jak w poprzednich, a to przede wszystkim dlatego, że wydarzenie to nie wzbudziło zainteresowania nikogo poza policją i uczestnikami. 

3. Marsz Równości w Białymstoku [fot. Bia24]

3. Marsz Równości w Białymstoku [fot. Bia24]

Zgromadzenie jeszcze przed datą rozpoczęcia zanotowało falstart. Trasa przez centrum miasta (Rynek Kościuszki, Lipowa, Grochowa, Piłsudskiego, plac Jana Pawła II, Suraska, plac NZS) okazała się zajęta. Ktoś ubiegł organizatorów marszu i zarejestrował inne wydarzenie na tej trasie. W Biuletynie Informacji Publicznej odnaleźliśmy, że tym dniu na tych ulicach zarejestrowano wydarzenie pod nazwą „Marsz poparcia dla tolerancji i demokracji na Białorusi”. Nic takiego się nie odbyło, ale na tej samej trasie drugiego zgromadzenia nie można było już zarejestrować. 

Pozostało więc szukać innej drogi – i tak Marsz Równości zaczął się na skwerze Jadwigi Dziekońskiej (przy Spodkach) i ostatecznie przeszedł ulicami Bohaterów Mote Cassino, Poleską, Piastowską na błonia nad Dolistówką (zarejstrowana w BIP trasa była nieco inna).

Druga porażka to brak zainteresowania uczestnictwem w marszu. Poprzednie takie wydarzenia w 2019 roku i w 2021 zgromadziły tysiące manifestantów, dziś na starcie było najwyżej 200 osób, na finiszu trochę więcej. Policja co prawda podała, że uczestników było 700, ale liczba ta wydaje się zawyżona. Wyraźnie zabrakło przyjezdnych, można więc zaryzykować twierdzenie, że 200 to jest przybliżona liczba osób środowiska entuzjastów marszu równości w Białymstoku. 

Oprócz wspomnianych dwóch porażek trzeba odnotować jeszcze jedną niespodziankę. Liczbę funkcjonariuszy policji ochraniających maszerujących. Na starcie przy Spodkach policjantów było zdecydowanie więcej niż manifestantów, a kolumna policyjnych radiowozów towarzysząca manifestacji wyglądała imponująco. Kolumnę marszową poprzedzało kilka radiowozów, oddział policji z przodu i z tyłu oraz szpaler idący z manifestantami po obu stronach kolumny. Sama policja podała później, że w zabezpieczeniu marszu brało udział 500 funkcjonariuszy. 

Jeszcze jedna charakterystyczna cecha tegorocznego zgromadzenia miłośników „równości” w Białymstoku. Kompletny brak zainteresowania publiczności. Poprzednim zgromadzeniom towarzyszyły tłumy ludzi na chodnikach i przy trasie przemarszu. W tym roku maszerujący szli pustymi ulicami. 

Podobnie do poprzednich marszów uczestnicy domagali się „równości” i tolerancji w życiu publicznym. Także skandowane hasła się nie zmieniły: „równość, miłość, akceptacja”, „wolność, równość, tolerancja”, na tablicach także podobnie jak w latach poprzednich: „miłość do planety i drugiej kobiety”, „kocham, wspieram, akceptuję”, „rodzina to relacja, nie orientacja”. Nowość to manifestacyjny udział środowisk białoruskich i ukraińskich – oprócz flag tych państw (białoruska – biało-czerwono-biała) także tablica z napisem „dumne, wściekłe, niepodległe (po polsku i białorusku). Wśród uczestników była też Jana Szostak (aktywistka białoruskiego pochodzenia, startuje do Sejmu – obecnie z listy Nowej Lewicy). 

Nie zmieniły się także deklarowane cele zgromadzenia, choć okoliczności były inne niż w poprzednich latach). 

– Jesteśmy dzisiaj tutaj, żeby zamanifestować nasze istnienie i nieustępliwie walczyć o równe prawa. Bo Marsz Równości, poza pięknym, kolorowym wydarzeniem, to przede wszystkim nieposłuszeństwo obywatelskie, protest i nasza niezgoda na aktualną sytuację osób LGBT w Polsce – przemawiała na starcie marszu Maria Zadykowicz, jedna z organizatorek ze stowarzyszenia „Tęczowy Białystok”.

– Kolejny rok musimy skandować te same hasła, że chcemy czuć się bezpiecznie w naszym własnym mieście Białymstoku, że chcemy móc bez strachu kochać i okazywać tę miłość, że nie chcemy być nazywani plagą, zarazą, że chcemy po prostu równych praw – dodawała. 

Sądząc po okolicznościach, w jakich odbywał się 3. Marsz Równości w Białymstoku, uczestnicy osiągnęli już deklarowane cele. Było bezpiecznie, a maszerujący mogli spokojnie i „bez strachu kochać się i okazywać tę miłość”. Śladów „nieposłuszeństwa obywatelskiego” raczej nie było widać. 

Galeria

Zobacz również