Wybory do Sejmu i Senatu 13 października 2019. W związku ze zbliżaniem się tego terminu na pewno usłyszymy i zobaczymy oraz więcej osób, które będą chciały publicznie coś powiedzieć, do czegoś się odnieść. Krzysztof Truskolaski odnosi się teraz do słów Sebastiana Łukaszewicza oraz do jego roli w białostockim Marszu Równości.
Truskolaski na specjalnie w tym celu zwołanej konferencji prasowej powiadomił opinię publiczną o treści odpowiedzi, jaką otrzymał od komendanta wojewódzkiego policji w Białymstoku. W treści tej odpowiedzi poseł wysnuł wniosek, że radny Sebastian Łukaszewicz publicznie nie mówi prawdy, co więcej - wprowadza w błąd opinię publiczną, podając nieprawdę jako prawdę. Z powodu dwóch powyższych przesłanek poseł Krzysztof Truskolaski zaapelował do Sebastiana Łukaszewicza o złożenie mandatu radnego sejmiku województwa podlaskiego.
W całej sprawie chodzi o to, że Sebastian Łukaszewicz publicznie stwierdził, że podczas Marszu Równości na prośbę policji pilnował porządku i bezpieczeństwa osób, które nie chciały dopuścić maszerujących przed katedrę białostocką. W odpowiedzi, jaką otrzymał poseł Truskolaski od komendanta policji stoi czarno na białym, że policja nie zwracała się o pomoc do Sebastiana Łukaszewicza.
Wynika z tego, że Łukaszewicz pilnował porządku na własną rękę, bez konsultacji i uzgodnienia z policją. Poseł Truskolaski raczej w to nie wierzy, skłania się do interpretacji swojego ojca (Tadeusza), który w Łukaszewiczu widzi jednego z przywódców nielegalnej manifestacji (chociaż jeszcze nie jest pewne, czy ta manifestacja była nielegalna).
Czy wątpliwości, domysły i domniemanie, że osoba publiczna mówi nieprawdę, wystarczą, by żądać od niej złożenia mandatu radnego sejmiku? Pytanie retoryczne. Podobnie jak inne pytanie - czy wypada posłowi wybranemu z listy Nowoczesnej porzucić Nowoczesną i przejść do Platformy Obywatelskiej i czy taki poseł nie powinien raczej zamiast zmieniać barwę - złożyć mandat?
Można sądzić, że im bliżej wyborów, tym więcej będzie podobnych wystąpień polityków, podobnych apeli, wniosków i żądań. Czy to nie przypomina zabawy? Bynajmniej. Jak mawiał Winston Churchill "polityka to nie zabawa, to całkiem dochodowy interes".