Przed piłkarzami Jagiellonii Białystok wielki mecz. Dziś Jaga przy Słonecznej podejmie warszawską Legię. Mimo, że białostoczanie zajmują obecnie drugie miejsce w tabeli, to wciąż zależni są tylko od siebie. Droga po tytuł najlepszej klubowej polskiej drużyny w sezonie 2016/2017 nie jest łatwa, i żeby osiągnąć historyczny sukces trzeba w niedzielne popołudnie pokonać obecnego mistrza Polski.
- Sporo ludzi faworyta tego spotkania upatruje w nas. Zawsze walczymy o zwycięstwo. Gdybyśmy mieli inne nastawienie, nie mielibyśmy po co wychodzić na boisko. Mam nadzieję, że nasza jutrzejsza dyspozycja oraz przygotowania zostaną wynagrodzone zwycięstwem - mówi liniowy Primacol Lowlanders Białystok, Michał Maksimowicz przed meczem z Eagles Warszawa.
- Zapomnieliśmy już o meczu w Gdańsku. Dobrze, że nie musieliśmy na okazję do rewanżu dla siebie samych i kibiców długo czekać. Podnieśliśmy się już i chcemy zagrać dobry mecz z Legią Warszawa, po którym będziemy cieszyć się z trzech punktów - mówi napastnik Jagiellonii Białystok, Fiodor Cernych.
Zygmunt Gordon zostaje w Jagiellonii Białystok na kolejne trzy lata. Umowa Szkota z polskimi korzeniami obowiązywać będzie przez kolejne trzy lata, czyli do czerwca 2020 roku.
- Nie mamy ostatnio dobrych wspomnień po meczach z nimi. Czas to zmienić. Zespół z Gdańska bardzo dobrze radzi sobie przed własną publicznością. Trochę nam pomogli tym remisem z Koroną, ale teraz z pewnością będą chcieli się odkuć - mówi przed meczem z Lechią Gdańsk, obrońca Jagiellonii Białystok, Ivan Runje.
W miniony weekend Primacol Lowlanders Białystok rozbili na wyjeździe Outlaws Wrocław 47:0. Białostoccy zawodnicy zapowiadali, że interesuje ich tylko zwycięstwo i dowiedli tego na boisku. Na świętowanie nie ma jednak zbyt wiele czasu. Ludzie z nizin właśnie rozpoczęli przygotowania do meczu sezonu, który w najbliższą niedzielę rozegrają z Eagles Warszawa. O ostatni mecz i tym, co czeka zawodników Lowlanders w przyszły weekend zapytaliśmy jednego z głównych autorów wygranej we Wrocławiu, Tomasza Zubryckiego.
Za nami sezon zasadniczy w Lotto Superlidze tenisa stołowego. W ostatnim meczu UKS Dojlidy Białystok pokonały we własnej hali Zooleszcz Gwiazdę Bydgoszcz 3:1. Wygrana oznacza, że białostocki beniaminek zakończył sezon na piątym miejscu w tabeli, tuż za strefą play-off.
Żółto-Czerwoni, po bardzo dobry meczu, pewnie rozprawili się z Białą Gwiazdą, ogrywając gości przed własną publicznością 2:0. Bramki dla zespołu Michała Probierza zdobyli Cillian Sheridan oraz Dmytro Chomczenowski. Dzięki trzem punktom zdobytym z Wisłą, białostoczanie są pewni utrzymania pozycji lidera do następnej kolejki Lotto Ekstraklasy.
- Można powiedzieć, że to taka faza finałowa w fazie finałowej. Każdy wie o co chodzi, każdy chce wygrywać. Jeżeli chcemy zająć dobre miejsce, to w każdym meczu naszym celem muszą być ?minimum? trzy punkty - mówi przed meczem z Wisłą Kraków pomocnik Jagiellonii Białystok, Konstantin Vassiljev.
- Nie dopuszczamy do myśli innego rozwiązania, niż zwycięstwo i zdobycie dwóch punktów. Do Wrocławia jedziemy po wygraną, nie ma innej opcji. Chcemy pokazać, że jesteśmy zespołem, który aspiruje do gry w Superfinale - mówi skrzydłowy i Członek Zarządu Primacol Lowlanders Białystok w jednej osobie, Piotr Morko.
Wielkimi krokami zbliża koniec zasadniczej części sezonu w Lotto Superlidze tenisa stołowego. Przed zawodnikami Dojlid dwa, być może ostatnie, spotkania w obecnych rozgrywkach. W piątek białostoczanie zmierzą się z zielonogórską Palmiarnią z legendarnym Lucjanem Błaszykiem w składzie. Natomiast w poniedziałek rywalem Dojlid będzie Zooleszcz Gwiazda Bydgoszcz. Nasi zawodnicy wciąż zachowują szanse na medal i wcale niepotrzebny jest skomplikowany kalkulator, żeby wyliczyć, co musi się stać, by zespół Marcina Jarkowskiego powalczył o podium mistrzostw Polski.
Jak informują dziennikarze Przeglądu Sportowego, trener Michał Probierz, po sezonie odejdzie z klubu ze stolicy Podlasia. Doświadczonemu szkoleniowcowi z końcem czerwca wygasa kontrakt. Zainteresowane usługami trenera Żółto-Czerwonych są kluby z Turcji, 2. Bundesligi oraz Grecji.
Jednym z pierwszych kroków Sławomira Kopczewskiego, następcy Witolda Dawidowskiego na stanowisku Prezesa Podlaskiego Związku Piłki Nożnej, miało być posprzątanie bałaganu jaki powstał w związku po 16-letnim panowaniu poprzedniej ekipy. Przeprowadzenie audytu prawno-finansowego było jednym z głównych zadań mających wyprowadzić związek na prostą. Audyt musiał wykazać wiele nieprawidłowości, gdyż po nim zostało złożone zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę związku.