Zaczęło się lepiej, niż wszyscy licznie zgromadzeni białostoccy kibice mogli przypuszczać. Gospodarze objęli prowadzenie przed upływem pierwszej minuty spotkania. To zwiastowało spore emocje i rzeczywiście tak było. Po chwili goście doprowadzili do wyrównania, a za moment byli już na prowadzeniu, dzięki bramkom Mariusza Milewskiego i Marcina Stanisławskiego. - Jeśli ktoś bardziej zasłużył na zwycięstwo w tym meczu, to byli to gospodarze. Mieli więcej werwy w sobie. Myślę, że w pewnym momencie nawet więcej jakości. Futsal nie jest grą dla minimalistów, a my dziś tak zagraliśmy. Myśleliśmy, że przyjedziemy, wygramy i wrócimy do domu. Poniekąd cieszy mnie ten zimny prysznic. To nie jest sprawiedliwy remis to jest szczęśliwy remis, mimo utraty bramki w ostatnich sekundach. Gratuluję otwarcia sezonu z taką pompą. Widać, że jest tu klimat do fustalu - powiedział po meczy zawodnik gości, Marcin Stanisławski.
Goście byli wyraźnie nie zadowoleni, a słowom koledze z zespołu wtórował Igor Sobalczyk. - Nasza postawa dziś to mała katastrofa. Jeśli czegoś szybko nie zrobimy to początek sezonu będzie dla nas bardzo zły. Musimy zareagować i zrobić wszystko, żeby szybko zacząć lepiej wyglądać.
Białostoczanie jednak nie złożyli broni i w 9. minucie najpierw doprowadzili do remisu, by po kilkunastu sekundach znów wyjść na jednobramkowe prowadzenie. Futsalowe szaleństwo trwało w najlepsze. Bramka rozochociła debiutantów i na minutę przed zakończeniem pierwszej połowy było już 4:2 dla Słonecznych. Goście tuż przed zejściem na przerwę zdołali jednak złapać jeszcze kontakt, po tym jak pewnie rzut karny wykorzystał Michał Szymczak.
Słoneczni na drugą połowę wychodzili z minimalnym prowadzeniem, ale gdyby byli bardziej skuteczni to rany wicemistrza po pierwszych 20 minutach byłyby bardziej dotkliwe. Po zmianie stron oba zespoły nieco spuściły z tonu. Na kolejne trafienia białostoccy kibice musieli czekać do 35. i 36. minuty. Wówczas trafiali jednak goście. Gdy wydawało się, że po dobrym meczu Słoneczny Stok poniesie jednak porażkę, piłkę w bramce Gatty ponownie umieścił Firańczyk.
- Byliśmy trochę zaskoczeni tą szybko zdobytą pierwszą bramką. Super weszliśmy w mecz, to nas poniosło. Fizycznie byliśmy świetnie przygotowani. Widać było w nas energię. Gatta piłkarsko jest jeszcze klasę wyżej od nas. Niemal każda okazja kończyła się bramką. Zremisowaliśmy i cieszymy się z punktu, choć przez pewien okres meczu myśleliśmy o wygranej - powiedział natomiast kapitan MOKS-u, Patryk Hryckiewicz.
- Za nami fajny mecz inauguracyjny. Zagraliśmy troszkę na tej fantazji z pierwszej ligi. Obie drużyny stworzyły sobie wiele sytuacji. Żałujemy naszych niewykorzystanych okazji. Wydaje mi się, że mieliśmy ich więcej od rywali. Gatta ze swoim doświadczeniem z pewnością by je wykorzystała. Nam brakuje jeszcze wyrachowania. Teraz przed nami Gliwice, sami jesteśmy ciekawi jak to będzie, bo dopiero poznajemy ligę - podsumował spotkanie Adrian Citko, grający trener Słonecznych.
Słoneczny Stok Białystok 5 (4:3) 5 Gatta Active Zduńska Wola
Bramki: Firańczyk 3 (1, 9, 40), Grabowski (9), Łukasiewicz (19) - Milewski (2), Stanisławski (3), Szymczak (20-karny), Marciniak (35), Krawczyk (36)
MOKS Słoneczny Stok Białystok: Szatyłowicz, Jendruczek - Lisowski, Packiewicz, Citko, Dawidziuk, Osypiuk, Mojsik, Nakielski, Łukasiewicz, Gajdziński, Firańczyk, Hryckiewicz, Grabowski.
Gatta Active Zduńska Wola: Słowiński, Miłosiński - Adamski, Stanisławski, Olczak, Milewski, Krawczyk, Sobalczyk, Marciniak, Szymczak, Szypczyński.