Zawiadomili o przestępstwie, ale przestępstwa nie doszukała się prokuratura. Konferencję prasową pod hasłem „Macie krew na rękach” zorganizowali aktywiści Grupy Granica przed białostocką siedzibą Straży Granicznej miesiąc temu. Hasło konferencji było skierowane do funkcjonariuszy SG i miało wskazać, że dopuszczają się oni przestępstwa w kontakcie z cudzoziemcami, którzy nielegalnie wchodzą na terytorium Polski. Wniosek o ściąganie za te czyny aktywiści złożyli w prokuraturze. Po miesiącu pracy Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ uznała, że nie było przestępstwa i odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie. Decyzja prokuratury nie jest ostateczna i podlega zaskarżeniu.
Nie ma konieczności izolacji podejrzanych w areszcie śledczym do zakończenia postępowania – Sąd Okręgowy uznał za niekonieczne stosowanie aresztu wobec pięciorga aktywistów, którym prokuratura stawia zarzuty pomagania cudzoziemcom w nielegalnym przekraczaniu granicy. Te czyny zagrożone są karą do ośmiu lat więzienia.
Grupa Granica a zaraz po niej Gazeta Wyborcza opisuje historię młodego człowieka z Jemenu, koczującego na terytorium Białorusi tuż przy granicy z Polską w okolicy Kuźnicy. Oskarża polską Straż Graniczną o bezczynność wobec cierpienia chłopca. Straż Graniczna odpowiada, że po jej interwencji funkcjonariusze służb białoruskich wyprowadzili z pasa przygranicznego grupę koczujących tam migrantów, w tym młodego rzekomo nieprzytomnego Jemeńczyka, który poszedł o własnych siłach.
Wobec ośmiu osób policja skierowała wnioski o ukaranie za zakłócenie porządku publicznego – podaje Straż Graniczna w niedziele rano. Wcześniej na Twitterze SG ukazało się nagranie video oraz informacje o tym, że „grupa aktywistów wdarła się na teren jednej z placówek Straży Granicznej przy granicy polsko-białoruskiej”.
Wieźli swoimi samochodami migrantów, którzy nielegalnie weszli do Polski z Białorusi. Nie zawiadomili o tym Straży Granicznej, a zeznać migrantów wynika, że mieli ich dowieźć do kuriera, z którym mieli pojechać do Niemiec. Czworgu aktywistom Grupy Granica prokuratura zarzuca pomocnictwo w nielegalnym przekroczeniu granicy. Podejrzani wyjaśniają, że nieśli pomoc humanitarną grupie cudzoziemców.
Po opublikowaniu felietonu „Gdzie jest Grupa Granica?… w sobotę 26 lutego 2022 roku o godz. 12:05 rozpoczęła się dyskusja i polemiki z autorem artykułu. Uczestnicy dyskusji podnosili, że Grupa Granica działa na granicy z Ukrainą, a organizacje, które tworzą tę „grupę” świadczą pomoc humanitarną na rzecz uchodźców z Ukrainy. Na fejsbukowym profilu Grupy Granica nadal nie było o tym informacji. Pojawiła się wieczorem – 10 godzin po naszej publikacji. Dlatego do naszego felietonu trzeba teraz dopisać POST SCRIPTUM.
Na temat pomocy humanitarnej dla Ukraińców uciekających od prawdziwej wojny do nas, do Polski milczą aktywiści Grupy Granica. To organizacja „spontanicznie” powołana do niesienia pomocy humanitarnej. Dlaczego nie przenoszą się ze swoimi plecakami na granicę z Ukrainą? Czy dlatego, że tam działa administracja rządowa, tam działają struktury „państwa PiS”. Czy dlatego, że pomagając tam nie pomaga się Rosji, lecz Polsce?
Grupa Granica opublikowała raport podsumowujący wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej. Aktywiści opisują metody działania polskich i białoruskich służb wobec migrantów. Uważają, że istnieje możliwość ochrony granicy państwowej i jednoczesnego udzielania pomocy potrzebującym.