Sukces. Ale tylko połowiczny. Pielęgniarki z UDSK dostaną część pieniędzy

Podwyżki będą - tak jak chciały. Jednak nie dostaną 2 tys. zł brutto. Dlatego spór zbiorowy, w który weszły pielęgniarki z UDSK z dyrekcją, nadal trwa. Co więcej, pielęgniarki nie wykluczają strajku.

Karol Zalewski/bia24.pl

Karol Zalewski/bia24.pl

Spór między pielęgniarkami a dyrekcją z Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego trwa od miesięcy. Chodzi o ministerialne pieniądze, które szpital dostaje co miesiąc na pielęgniarki. Część z nich dyrekcja przeznacza m.in. na odprawy czy nadgodziny dla pielęgniarek. A te przekonują, że całość powinna wpływać im na konta w formie wypłaty.

Dlatego chcą, by dyrekcja wypłaciła każdej z nich po 2 tys. zł brutto z powodu niesłusznie niewypłaconych im pieniędzy. Weszły nawet w spór zbiorowy z dyrekcją. Nie wykluczają strajku, choć - jak mówią - na to zdecydują się tylko w ostateczności. Dlatego cały czas rozmawiają z dyrekcją szpitala o tym, jak konflikt polubownie rozwiązać.

Na dzisiejszym spotkaniu doszło do porozumienia. Niestety, tylko częściowego.

- Mamy sukces, ale połowiczny - przyznaje Agnieszka Olchin, przewodnicząca zakładowego związku zawodowego pielęgniarek w UDSK i szefowa tego związku w woj. podlaskim. - Dostaniemy podwyżki, ale nadal nierozwiązana jest sprawa 2 tys. zł brutto, których domagamy się od dyrekcji.

Pielęgniarki dostaną po 135 zł brutto podwyżki. Każda z nich i na stałe. Podwyżka obowiązuje od stycznia br.

Związki nadal pozostają jednak w sporze zbiorowym. Pielęgniarki nie chcą odpuścić żądania wypłaty po 2 tysiące złotych brutto dla każdej pielęgniarki. Tyle bowiem miały stracić przez 16 miesięcy nie wypłacania im ministerialnych pieniędzy przeznaczonych na podwyżki w ramach OWU. Dyrekcja wypłaca te pieniądze, ale nie w pensji zasadniczej, tylko za dyżury czy za nadgodziny.

Agnieszka Olchin przyznaje, że pielęgniarki poprosiły już, by tę sprawę w szpitalu skontrolowało Ministerstwo Zdrowia.

Zobacz również