Pielęgniarki chcą, by dyrekcja dała im i podwyżki ministerialne, i te, które wynikają ze szpitalnej siatki płac. Dyrekcja się nie zgadza. Powód jest bardzo poważny i bardzo prozaiczny: brak pieniędzy i brak poczucia stabilności. Tym razem jednak o interwencję pielęgniarki poprosiły prof. Adama Krętowskiego, rektora Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, pod który podlegają oba białostockie szpitale kliniczne.
Podwyżki będą - tak jak chciały. Jednak nie dostaną 2 tys. zł brutto. Dlatego spór zbiorowy, w który weszły pielęgniarki z UDSK z dyrekcją, nadal trwa. Co więcej, pielęgniarki nie wykluczają strajku.
Chodzi oczywiście o pieniądze. Pielęgniarki twierdzą, że dyrekcja nieprawidłowo rozdziela pieniądze, odgórnie przeznaczone właśnie na wypłaty dla nich. Dyrekcja z kolei zapewnia, że wszystko robi zgodnie z prawem. Żadna strona nie chce ustąpić nawet na centymetr.