Mamrot: Poprzeczka jest wyżej, ale możemy ją przeskoczyć

- Na pewno jest to drużyna o wyższym potencjale piłkarskim, niż Dinamo Batumi. Widzieliśmy kilka ich spotkań, oczywiście były to tylko mecze sparingowe, bo rywale nie rozpoczęli jeszcze rozgrywek ligowych. Poprzeczka idzie wyżej, ale wcale nie jest tak, że nie możemy jej przeskoczyć. Jeśli dobrze zagramy jesteśmy w stanie awansować - przekonuje szkoleniowiec Żółto-Czerwonych, Ireneusz Mamrot.

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

Piłkarze Gabali w meczu przeciwko Jadze będą w podobnej sytuacji, jak białostoczanie przed meczem z Dinamo Batumi. W obu przypadkach zespoły dopiero zaczynały sezon 2017/2018. - To, że grają pierwszy mecz w sezonie nie ma żadnego znaczenia. My z Batumi też graliśmy pierwszy mecz, a wyglądaliśmy bardzo dobrze. Naszym atutem jest stabilizacja. Przeciwnik przeprowadził ostatnio wiele zmian. Sądzę, że po nich mimo wszystko ich gra będzie dla nas większym zaskoczeniem, niż nasza dla nich. Jak już jednak powiedziałem. My swoich szans upatrywać będziemy w zgraniu i stabilizacji zespołu. Chcemy zagrać dobre spotkanie w defensywie i postarać się o bramkę, która może być kluczowa dla losów rywalizacji - tłumaczy trener Jagi.

Stabilizację w zespole delikatnie zakłócają kontuzje. Z powodu urazów sztab szkoleniowy Jagiellonii nie będzie mógł skorzystać z Piotra Tomasika, Rafała Grzyba czy Przemka Frankowskiego, jak wygląda sytuacja kontuzjowanych? - Poza Piotrkiem Tomasikiem, który wypadł nam na dłużej, pozostałe kontuzje to kwestia tygodnia, może dwóch. Ci zwodnicy trenują co raz mocniej i niebawem będą do naszej dyspozycji. Minusem jest to, że po meczu z Gabalą, który będzie kosztował nas sporo sił, nie będziemy mieli zbyt wielkiego manewru przed meczem z Termaliką. Mamy kilka silnie obsadzonych pozycji, na których rywalizacja wygląda bardzo dobrze i spokojnie moglibyśmy zdecydować się na kilka zmian. Nie mówię tego, by się żalić, tylko dlatego, że widziałem, że chłopaki są w fajnej formie i spokojnie moglibyśmy wpuścić trochę świeżej krwi. Póki co najważniejszy jest jednak czwartkowy mecz. O Termalice zaczniemy myśleć w piątek - wyjaśnia Ireneusz Mamrot.

Gabala, Termalika, Gabala, Górnik Zabrze - cztery mecze na przestrzeni 10 dni. Tempo wzrasta. - Puchary nieco zakłóciły przygotowania. Na pewno jednak nie miały wpływu na treningi. Ostatnio również pracowaliśmy w siedmiodniowym mikrocyklu. Liczę jednak na to, że wszyscy kontuzjowani piłkarze wkrótce do nas dołączą i poradzimy sobie z graniem co trzy dni. Poza tym, gdyby zapytać zawodników, to pewnie żaden z nich nie narzekałby na to. Piłkarze lubią grać częściej, bo wówczas wiedzą, że treningi między meczami są lżejsze. Wówczas najważniejsza jest szybka regeneracja - mówi trener Jagiellonii.

Co wiemy o azerskim rywalu Jagiellonii? - Na pewno w drużynie Gabali jest kilku bardzo wartościowych piłkarzy mających niebagatelny wpływ na grę zespołu. Przed meczem z Dinamem wskazywaliśmy na Kwasowa, on jednak żył w dużej mierze z pracy kolegów. Teraz będziemy mieli do czynienia z piłkarzami, którzy zagrożenie będą w stanie stworzyć w pojedynkę. Kto zagra? Trudno przewidzieć. Po obejrzeniu ich sparingów możemy jedynie podejrzewać i przypuszczać. Naszą linię defensywną czeka z pewnością więcej pracy, niż ostatnio - przekonuje szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.

Zobacz również