Przed radnymi prace nad budżetem miasta na 2018 rok. To właśnie przy tej dobrej okazji radni PiS chcą konstruować budżet tak, by obniżyć podatki od nieruchomości płacone zarówno przez osoby fizyczne, jak i prawne (firmy). - Liczymy na to, że tak jak przy programie Rodzina 500+ podatnik te pieniądze, które zostaną w jego kieszeni po obniżeniu podatku, wyda tu, na miejscu. Te pieniądze więc zasilą nasz rynek - tłumaczy Artur Kosicki, doradca radnych Prawa i Sprawiedliwości.
- Chcemy też poprzez obniżenie podatku od nieruchomości dla firm podnieść atrakcyjność inwestycyjną naszego miasta - dodaje Henryk Dębowski, szef klubu radnych PiS.
O szczegółach mówić jeszcze za wcześnie - mówią radni. W ciągu siedmiu dni swoją propozycję skonsultują z radnymi swojego klubu i wtedy przedstawią propozycje konkretnych stawek podatkowych po obniżce. Henryk Dębowski zastrzega jednak, że to początek rozmów o wysokości podatków w Białymstoku. Propozycje będą konsultowane z radnymi innych klubów, z władzami miasta, z mieszkańcami Białegostoku.
Jak mówi szef klubu radnych PiS, w Białymstoku dziś stawka podatku od nieruchomości dla osób fizycznych wynosi ponad 70 groszy za metr, podczas gdy w Kielcach na przykład to jest 60 groszy. Więcej szczegółów podaje Artur Kosicki: - W mieście jest mniej więcej 110 tys. podatników płacących ten podatek, z czego większość to podmioty prawne. Proponujemy obniżenie tego podatku o ok. 16 proc. To na przykład w gospodarstwie domowym dałoby oszczędność o ok. 40-50 zł rocznie.
Przy takiej właśnie skali obniżki podatku do budżetu miasta rocznie wpłynęłoby z tego tytułu wg wyliczeń przedstawionych przez radnych PiS "od 6 do 16 milionów złotych mniej."
- W budżecie teraz jest dużo inwestycji, moim zdaniem za dużo w ostatnich latach, niektórych nie uda się zrealizować, bo ceny usług w ostatnim czasie znacznie wzrosły, a miasto nie ma dodatkowych pieniędzy - tłumaczy Henryk Dębowski.
- Pan prezydent i tak nie wykonuje zaplanowanego budżetu, więc my mówimy, żeby dostosować te wydatki do faktycznych możliwości - dodaje Artur Kosicki.
Dyskusja na temat podatków i przyszłorocznego budżetu Białegostoku właśnie się rozpoczyna. Wypada pamiętać, że przyszłoroczny budżet będzie budżetem roku wyborczego, można się domyślać, że nieprzypadkowo właśnie dlatego radni zgłosili projekt pozostawienia w kieszeniach mieszkańców i tutejszych firm pieniędzy dotychczas wydawanych na podatki.
Kwoty "zysku" na jednego mieszkańca będą jednak niezauważalne. Z drugiej strony można łatwo przeliczyć, w jakim stopni zmniejszenie wydatków na inwestycje o 16 mln zł obniży poziom życia mieszkańców i atrakcyjność miasta. Wybór należy do wyborców.