- Apeluję do panów generałów, panów pułkowników, oficerów Wojska Polskiego, dla których cenna jest godność tamtych oficerów, którzy ginęli za Polskę wolną, suwerenną, niepodległą. Panowie oficerowie nie pozwólcie na to, by mentalni stalinowcy ponownie atakowali godność oficera, by znów nas opluwali - ten dramatyczny, desperacki apel wygłasza na konferencji prasowej Bożena Korzińska z białostockiego Klubu Gazety Polskiej. Bo w istocie tym, którzy szanują, cenią i podziwiają mjr. Szendzielarza tu w Białymstoku nie pozostaje dziś nic innego jak poruszyć sumienia mieszkańców.
Od 1 marca trwa w mieście przygotowanie do likwidacji ulicy Łupaszki. Najpierw więc był chuligański wybryk (nie pierwszy zresztą) ochlapania czerwoną farbą tablicy z nazwą ulicy oraz namalowania napisów na płocie wzdłuż ulicy Łupaszki. Napisy: ulica zbrodniarza, żołnierz przeklęty stały się dla przeciwników pożywką do przypomnienia tezy, że Łupaszko to postać kontrowersyjna, że ten patron "dzieli białostoczan, a nie łączy", że wreszcie trzeba zmienić nazwę tej ulicy.
Pod pomazaną czerwoną farbą tablicą z napisem ulica mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszko stanął poseł na Sejm RP Krzysztof Truskolaski i przedstawił swój apel do klubu radnych Koalicji Obywatelskiej, aby zamknąć ten rozdział historii i zmienić nazwę ulicy na jakąś inną, byle nie Łupaszki. To właśnie poseł PO-KO nazwał Szendzielarza osobą, która nie zasłużyła na to, by być patronem ulicy w Białymstoku.
Poseł dołączył do chóru Ogólnopolskiego Strajku Kobiet - nieformalnej organizacji, którą w Białymstoku reprezentują członkowie partii Razem. To szefowa partii Razem tu występująca w roli aktywistki OSK zażądała od radnych zmiany nazwy ulicy na ul. stulecia praw kobiet. Poparła to 400 podpisami osób podobnie myślących.
Akcja żądania zmiany nazwy ulicy z pewnością nie jest akcją spontaniczną. To wywołany nieprzypadkowo 1 marca element scenariusza, jaki KO ułożyła zaraz po wyborach. Bo przypomnijmy, że zaraz po zwycięstwie koalicji spontanicznie pojawiły się głosy o potrzebie zmiany nazwy ulicy Łupaszki. Socjotechnika podpowiadała jednak, by nie likwidować Łupaszki od razu, by nie narazić się na zarzut działania odwetowego. Pięć miesięcy to już wystarczy, by mówić, że tu nie tylko chodzi o hasła wyborcze, lecz także o spontaniczny akt sprzeciwu białostoczan.
Skoro scenariusz był tak oczywisty, to dlaczego zwolennicy Łupaszki nie stanęli od razu w obronie patrona. Widocznie najpierw musiało do nich dotrzeć skąd nagle tyle głosów niechętnych wobec majora Szendzielarza. W końcu jednak dotarło. Najpierw więc Podlaski Instytut Rzeczypospolitej Samorządnej a dziś Młodzież Wszechpolska i Klub Gazety Polskiej stanęły obronie majora Łupaszki.
- Major Szendzielarz był wielkim bohaterem. Chciał obronić Polskę przed sowietyzacją. Bronił polskich wartości narodowych. Poświęcił dla tej sprawy swoje życie. Natomiast podczas każdej wojny giną też cywile - mówiła Danuta Rodziewicz z Klubu Gazety Polskiej.
Dochodzi do dyskredytacji dowódcy 5. Wileńskiej Brygady AK majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" - podkreślają działacze Młodzieży Wszechpolskiej. Przypominają jego zasługi m.in. w kampanii wrześniowej i w czasie okupacji.
- Jako jeden z nielicznych dowódców AK prowadził walkę zarówno z sowietami, wiedząc o ich celowych działaniach i wyniszczaniu polskiej partyzantki oraz z Niemcami - mówił członek zarządu MW w Białymstoku Krystian Kruszyński.
W sobotę w Białymstoku przeciwnicy zmiany nazwy ulicy organizują debatę pod hasłem "Major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" - prawdziwa historia". Zapraszają wszystkich zainteresowanych, a w szczególności tych, którzy uważają, że Łupaszko nie jest godzien patronować ulicy. W debacie będą uczestniczyć historycy Instytutu Pamięci Narodowej. Początek o godz. 16 w sali konferencyjnej Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego przy ul. Mickiewicza 3.
Klub Gazety Polskiej zbiera podpisy pod petycją do władz miasta o pozostawienie Łupaszki jako patrona ulicy. Wobec zmasowanego i zorganizowanego ataku niechęci i wrogości do postaci Zygmunta Szendzielarza i jego drogi walki o wolną i suwerenną Polskę te podpisy raczej niewiele zmienią. Historia potoczy się tak, jak potoczyła się historia mjr. Łupaszki.