Spotkanie lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy już w 3. minucie wyszli na prowadzenie po trafieniu Marcina Czecha. Gospodarze zaciekle walczyli o odrobienie strat i po czterech minutach do remisu doprowadził Vitalij Lisnychenko. Nie minęła jednak minuta, a goście znów byli na prowadzeniu, po tym jak piłkę w bramce strzeżonej przez Norberta Jendruczka umieścił kapitan gliwiczan Przemysław Dewucki. Na przerwę jednak oba zespoły schodziły przy remisie 2:2, do którego na sekundy przed syreną kończącą pierwszą część meczu doprowadził, strzelając swojego drugiego gola Lisnychenko.
Druga połowa lepiej zaczęła się dla gospodarzy, którzy w 26. minucie objęli prowadzenie, po tym jak piłkę bramkarzowi Piasta odebrał Marcin Firańczyk. Zawodnik MOKS-u wykorzystał niezdecydowanie Michała Widucha, bramkarza Piasta, odebrał mu piłkę a następnie umieścił ją w pustej bramce.
- W Białymstoku nie gra się łatwo. Na pewno nie jesteśmy ostatnią drużyną, która tutaj nie wygra. Co do samej gry, to jesteśmy zespołem, który nie lubi czekać na to, co wydarzy się na boisku. Chcemy prowadzić grę i kreować kolejne okazje. Z tego też brały się nasze błędy. Musieliśmy włożyć dużo pracy i wysiłku by przedostać się pod bramkę gospodarzy i za łatwo marnowaliśmy swoje sytuacje. Rywale jednak nie pozostawali nam dłużni, też mieli swoje okazje by strzelić gola dającego zwycięstwo - powiedział po meczu golkiper gości.
Podobnie jednak jak w pierwszej połowie, goście szybko odpowiedzieli na trafienie Słonecznych. W 27. minucie dublet skompletował Dewucki. Mimo kilku dogodnych okazji z obu stron, jak chociażby przedłużony karny dla Piasta, wynik meczu nie uległ już zmianie i oba zespoły podzieliły się punktami.
- Remis w mojej ocenie jest sprawiedliwym wynikiem. Oba zespoły mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Zagraliśmy tak, jak zakładaliśmy przed meczem. Wiedzieliśmy, że Piast ma zawodników na wysokim poziomie technicznym i nie chcieliśmy im dać grać, cały czas wysoko pressowaliśmy. Mieliśmy się przeciwstawić dobrym przygotowaniem fizycznym i wydaje mi się, że to nam się udało - powiedział po meczu Mateusz Lisowski, zawodnik MOKS-u Słoneczny Stok.
Waleczną postawę białostoczan docenił także szkoleniowiec Piasta, Klaudiusz Hirsch. - Gospodarze to bardzo dobry zespół i na pewno nie jednej drużynie jeszcze odbierze punkty. Mecz mógł się podobać, zawody były prowadzone w wysokim tempie. Oba zespoły grały bardzo odważnie, co przekładało się na wiele sytuacji bramkowych. Sądzę, że mogliśmy się pokusić o zwycięstwo, mogliśmy wywieźć trzy punkty z trudnego terenu, ale kolejny raz zadecydowała duża niefrasobliwość przy stracie goli - powiedział szkoleniowiec Piasta, który dostrzega też stały rozwój MOKS-u.
- W grze zespołu z Białegostoku widać ciągły postęp i systematyczną pracę trenera. Zespół ma spory potencjał i jestem przekonany, że stale będą się rozwijać i iść do przodu - dodał.
- Wiedzieliśmy jak klasowym zespołem jest Piast. Nasze braki chcieliśmy nadrobić zaangażowaniem. Dodatkowo chcieliśmy odczarować halę, bo do tej pory tylko raz udało się wygrać i raz zremisować. Chłopaki zostawili na boisku dużo zdrowia. Wydaje mi się, że to był taki typowy mecz na remis, choć oba zespoły miały jeszcze szanse na zdobycie decydujących o zwycięstwie bramek. Trochę za szybko złapaliśmy pięć fauli. Udało nam się zrealizować plan na mecz, gdybyśmy nie grali tak dobrze pressingiem, to mogłoby się to skończyć jak z Rekordem. Ostatecznie dla nas to dobry wynik, punkt z zespołem aspirującym do gry o najwyższe cele nas cieszy - powiedział z kolei Adrian Citko, grający trener Słonecznych.
Na duży plus przy swoim nazwisku zapracował także nowy zawodnik białostockiego beniaminka, Paweł Aleksandrowicz. - Paweł dał nam sporo spokoju z przodu. Pod nieobecność spowodowaną kontuzją Łukasiewicza i niepowodzeniu z zakontraktowaniem Kamila Jackiewicza mieliśmy spory problem na pozycji pivota. Potrzebowaliśmy takiego zawodnika i wierzę, że będziemy mieli z Pawła wiele pożytku - dodał Citko.
MOKS Słoneczny Stok 3 (2:2) 3 Piast Gliwice
Bramki: Vitalij Lisnychenko 7', 20', Marcin Firańczyk 26' - Marcin Czech 3', Przemysław Dewucki 7', 27'