Młodzież Wszechpolska organizuje nie po raz pierwszy Białostocki Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Na przykład w ubiegłym roku razem z kilkoma jeszcze organizacjami taki przemarsz zorganizowano od pomnika Piłsudskiego do cmentarza wojennego przy ul. 11 Listopada. Rozpoczynał się o godz. 18.
W bieżącym roku już 31 stycznia w Biuletynie Informacji Publicznej pojawiła się informacja o zgłoszeniu manifestacji upamiętniającej żołnierzy wyklętych. Początek zaplanowanego zgromadzenia - godz. 18. W niedzielę 25 lutego przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej podczas konferencji prasowej poinformowali o planowanym marszu i zaprosili wszystkich do udziału w nim.
Ale już we wtorek obiegła informacja, że prezydent miasta w tym samym czasie urządził alternatywne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Rzeczywiście na stronach internetowych Urzędu Miejskiego w Białymstoku pojawiła się informacja o uroczystym odsłonięciu pomnika Danuty Siedzikówny "Inki" jako elementu obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Początek uroczystości o godz. 18.
Działacze Młodzieży Wszechpolskiej nie mają wątpliwości, że prezydent Tadeusz Truskolaski urządził imprezę konkurencyjną, by nie tylko nie brać udziału w marszu, ale także odciągnąć od marszu potencjalnych uczestników.
A fakty mówią: w jednym mieście są dwie konkurencyjne imprezy upamiętniające tych samych bohaterów. Nie ma jedności nawet w kwestii obchodów takich świąt. To piętnowanie inaczej myślących i nie ma wątpliwości, że to właśnie prezydent Tadeusz Truskolaski tę burzę wywołał. Tak się składa, że to kolejna wojna z ugrupowaniem prawicowym, które działa w mieście legalnie i przestrzega prawa. Czy prezydent miasta próbuje zepchnąć na margines grupę mieszkańców myślących inaczej niż on sam? Przypomnijmy, 1 sierpnia 2017 r. zażądał usunięcia z uroczystości ludzi z flagami Obozu Narodowo-Radykalnego.
Czy działając w taki sposób, prezydent miasta nie sieje nienawiści wśród mieszkańców? Czy nie pogłębia podziałów na godnych i nieuznawanych, czy nie antagonizuje mieszkańców, nie zachęca do waśni? Czy wreszcie prezydenta 300-tysięcznego miasta nie stać na wzniesienie się ponad podziały, ponad partyjne sympatie; czy nie stać go na tę mądrą tolerancję i zrozumienie, że w mieście są ludzie o różnych poglądach, a on sam nie musi przymierzać zbroi rycerza frontu antyprawicowego, żeby udowodnić, że jest godny wyboru na kolejną kadencję.
Swoją drogą, ciekawe, co się stanie, jeśli jednak na uroczystościach przed pomnikiem "Inki" pojawią się zwolennicy Młodzieży Wszechpolskiej?