Relacje świadków wypadku są zgodne. Auto jechało bardzo szybko, wyglądało to tak jakby kierowca nie zauważył, że jest na rondzie. Uderzył najpierw w barierki odgradzające chodnik od jezdni, wpadł na chodnik i z całą siłę uderzył w budynek. Inna opowieść publikowana na portalu społecznościowym głosi, że po uderzeniu kierowca w szoku wysiadł z auta i szybko krążył wokół.
- Zgłoszenie było około godziny 23 w poniedziałek (22.05). Zapisane mam jako kolizja, więc nikomu nic się nie stało - podaje rano dyżurny Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
- Słyszałem o zdarzeniu, ale strażacy nie byli wzywani do tej akcji, więc nie mam żadnych meldunków - mówi dyżurny Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
Więcej informacji podaje Zespół Prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji. - Kierowca był trzeźwy i nie był pod wpływem narkotyków. Policja zatrzymała mu prawo jazdy, sprawa znajdzie finał w sądzie - usłyszeliśmy od funkcjonariusza Zespołu Prasowego.
We wtorek rano o nocnym zdarzeniu świadczy górka złomu, szkła i gruzu przy ogromnej dziurze w elewacji budynku. Na chodniku ślady hamowania i zasypane piaskiem tłuste plamy, zerwany łańcuch na barierkach. Na schodach prowadzących do piwnicy, gdzie mieści się klub Batyskaf zwałowisko gruzu i ramy drzwiowe, pancerne drzwi wejściowe do klubu - zamknięte. Przechodnie zaglądają ciekawie przez nieistniejącą szybę. Telefon do klubu Batyskaf - milczy.
Właścicielem budynku jest spółka PHU Market, mająca na dole, po sąsiedzku z klubem sklep spożywczy. Prezes Zarządu PHU Market nie chce rozmawiać o stratach jakie jego spółka poniosła w związku z wypadkiem. - Ten wypadek zaklasyfikowano jako zdarzenie drogowe i dlatego prezes nie będzie się wypowiadał w tej sprawie - przekazuje asystentka prezesa PHU Market.
Po godzinie 15 w miejscu zdarzenia już prawie porządek z wyjątkiem nieistniejącego fragmentu szklano-stalowej elewacji. Wszystkie porozrzucane rano kawałki stalowych szyn, okien, szkła - zniknęły. Dookoła zmiecione. Są pracownicy klubu. Nie chcą rozmawiać, zapraszają do środka. Na pytanie, czy dużo było sprzątania - zaskakująca odpowiedź: - Sprawca zdarzenia sam posprzątał wszystko. Dwie godzinki i po robocie - odpowiada uśmiechając się jeden z pracowników klubu Batyskaf. Dziś czynny.