Smog wisi nad Białymstokiem

To był alarm smogowy - stężenie drobnych pyłów osiągnęło 309 mikrogramów na metr sześcienny przy normie wyznaczonej na 50 ug/m3. W sobotni wieczór nad Białymstokiem utrzymywało się poważne zagrożenie smogowe. Ale w według polskich norm to był tylko incydent, bo poziom stężenia wyznacza "średnia dobowa", a ta wyniosła niewiele ponad 84 ug/m3.

Bia24.pl

Bia24.pl

Nasz tekst o zagrożeniu smogowym w Białymstoku w sobotni wieczór wywołał komentarze czytelników. Od lekceważenia do obawy. W sobotni wieczór rzeczywiście nad miastem można było stwierdzić coś w rodzaju mgły. Zjawisko znane w zimowe mroźne, bezchmurne wieczory. Aparatura pomiarowa Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska umieszczona przy ulicy Warszawskiej 75a odnotowała przez kilka godzin stężenie pyłów przekraczające normy wyznaczone przez Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska. Między godziną 18:00 w sobotę a 1 w nocy w niedzielę stężenie pyłów w powietrzu sięgało od 80 do 309 ug/m3. Stężenie wysokie, ale nie tak wysokie jak dopuszcza polska norma. 

Fot. pixabay.com

Fot. pixabay.com

Pracownicy WIOŚ odpowiedzialni za monitorowanie środowiska precyzują co się stało. - Nie było przekroczenia stanu alarmowego, bo stan alarmowy występuje wtedy gdy w ciągu 24 godzin jest przekroczenie stężenia pyłów PM10 powyżej 300 mg/m3, czyli uśredniamy wynik w ciągu 24 godzin - mówi Grzegorz Bok, naczelnik Wydziału Monitoringu Środowiska WIOŚ w Białymstoku. - To był incydent. Widziałem te dane, bo analizujemy je codziennie. W Białymstoku zdarzały się incydenty takie nawet powyżej 400 ug/m3. To jest stan trwający kilka godzin, związany ze spalaniem w piecach paliw niskiej jakości w powiązaniu z niekorzystną sytuacją meteorologiczną: czyli niską temperaturą i brakiem wiatru. Takie incydenty bywają, ale z punktu widzenia prawa to nie jest przekroczona norma. Tu normę w Polsce liczy się dobowo. 

Mimo że norma nie została przekroczona to jednak zadymienie było wyraźnie odczuwalne. Przy dobowym, uśrednionym stężeniu 300 ug/m3 GIOŚ zaleca "bezwzględnie ograniczyć przebywanie na powietrzu, a najlepiej zostać w domu, szczególnie dotyczy to osób chorych". Na powietrzu grozi nam wchłanianie niebezpiecznych pyłów, które niszczą nasz organizm. - Praktycznie ochrony przed tymi pyłami nie ma. Ludzie zasłaniają twarz maseczkami, ale te maseczki, które można kupić w sklepach praktycznie nie chronią przed tym pyłem drobnym. Przebywanie na powietrzu w takich okresach nie zagraża naszemu życiu. Mimo to osoby, które mają kłopoty z oddychaniem raczej powinny zostać w domu, bo w domu de facto powietrze może być wtedy czystsze. Pozostawanie w domu to generalnie jest metoda uniknięcia wdychania tych szkodliwych pyłów. Szczególnie w okresach wieczornych, bo dane wskazują, że największe stężenia są właśnie w godzinach wieczornych - mówi Grzegorz Bok.

Stacja pomiarowa WIOŚ w Białymstoku przy ul. Warszawskiej 75a /fot. H. Korzenny/

Stacja pomiarowa WIOŚ w Białymstoku przy ul. Warszawskiej 75a /fot. H. Korzenny/

Ale znowu dodajmy, że normy polskie nie zostały przekroczone. W ogóle - jak mówi Grzegorz Bok - od 2004 roku, kiedy WIOŚ bada stężenie pyłów drobnych PM10, ani razu nie wystąpiło przekroczenie poziomu alarmowego 300 ug/m3 w ciągu 24 godzin. Odczytujemy wynik pomiarowe ze stacji przy ul. Warszawskiej. Wynika z nich, że najwyższe w tym sezonie grzewczym stężenie dobowe było 17 stycznia i przekroczyło 103 ug/m3. Od początku roku 2017 zanotowano w sumie 12 razy przekroczenie dobowych norm stężenia pyłów PM10 (50 ug/m3). Mamy powody do zmartwienia? Według naszych norm - teoretycznie nie. 

- W Polsce mamy ustaloną normę do 50 ug/m3. Ustawodawca określił jednak, że 35 dni w roku może wystąpić przekroczenie poziomu 50 ug/m3, jeśli natomiast to przekroczenie wystąpi w 36. dniu i dłużej, wówczas mówimy o przekroczeniu normy zapylenia - informuje Grzegorz Bok z białostockiego WIOŚ. - Wówczas marszałek województwa musi opracować program ochrony powietrza dla tego obszaru. Taki program jest został opracowany w 2008 roku i zaktualizowany przez sejmik w 2013 roku.

Jednak województwo podlaskie, jak wynika z danych pomiarowych, jest jednym z najmniej zadymionych w Polsce. - Inna sprawa, że w Polsce poziom alarmowy 300 ug/m3 jest ustawiony bardzo wysoko. Są kraje Unii Europejskiej, w których poziom alarmowy ogłasza się już przy stężeniu 70-80 ug/m3 - tak jest w Belgii, Wielkiej Brytanii, Francji, Finlandii. W Macedonii poziom alarmowy zaczyna się od 50 ug/m3 - mówi Grzegorz Bok. 

Dodajmy jeszcze, że po sobotnim alarmie smogowym kolejne dni nie przyniosły już niebezpiecznych stężeń drobnych pyłów PM10. W niedzielę wahało się w okolicy 20 ug/m3, zaś w poniedziałek do godzin południowych osiągnęło 47 ug/m3, później stężenie malało. Po godz. 16 sięgnęło 30 ug/m3. 

O sobotnim alarmie smogowym pisaliśmy w naszym artykule "Smog w Białymstoku sześciokrotnie wyższy niż norma". 

Zobacz również