Przypadek radnego Biernackiego

Zdarza się rzadko i każdy taki przypadek to oddzielna historia. Każdy radny miejski gdzieś pracuje, jakoś zarabia na życie. Bycie radnym z wyboru mieszkańców jest misją tyleż zaszczytną, co ryzykowną, szczególnie w dużym mieście, gdzie w grę wchodzą interesy partyjne. Na zwolnienie z pracy radnego musi wyrazić zgodę rada miasta. Rada Białegostoku właśnie nie wyraziła zgody na zwolnienie Macieja Biernackiego.

Maciej Biernacki podczas pierwszej sesji rady miasta /fot. archiwum Bia24/

Maciej Biernacki podczas pierwszej sesji rady miasta /fot. archiwum Bia24/

Białostocki radny Maciej Biernacki startował do samorządu w barwach Koalicji Obywatelskiej. Pracuje w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego - instytucji podległej urzędowi marszałkowskiemu, gdzie w tej kadencji rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Nowy dyrektor WORD postanowił zwolnić z pracy Biernackiego. Postanowił to, gdy tylko objął stanowisko dyrektora w lutym 2019 roku. I zwolnił go bez pytania rady o zgodę. Rok trwała sprawa w sądzie pracy, w rezultacie Biernacki wrócił do pracy, a dyrektor WORD dalej zamierza go zwolnić. Tylko tym razem już pyta radę o zgodę na to zwolnienie. 

- Nie chodzi mi o to, żebyście kierowali się zawodową solidarności, ale żebyście rozważyli, czy zostałem zwolniony ze względów merytorycznych, czy jednak politycznych - apelował do kolegów radnych Maciej Biernacki podczas debaty nad jego sprawą.

Zdaniem Biernackiego rzecz jest polityczna, a dyrektor chce go usunąć z pracy, ponieważ Biernacki wielokrotnie krytykował działania PiS w radzie miasta i nie tylko. Biernacki został zastępcą dyrektora WORD w 2018 roku. Dyrektorski fotel zwolnił właśnie wtedy Zbigniew Nikitorowicz - radny, działacz Platformy Obywatelskiej, którego partia desygnowała (z akceptacją Tadeusza Truskolaskiego) na zastępcę prezydenta Białegostoku. Biernacki był wówczas radnym, później także szefem białostockich struktur Platformy Obywatelskiej i szefem klubu radnych PO. W 2018 roku w urzędzie marszałkowskim rządziła koalicja PSL-PO. Na stanowisku dyrektora WORD był Michał Freino, wówczas działacz PSL; fotel wicedyrektora obejmował działacz PO. W ten sposób Maciej Biernacki został zastępcą dyrektora WORD. 

Po zmianie władzy w urzędzie marszałkowskim dyrektorem WORD został Przemysław Sarosiek, działacz Prawa i Sprawiedliwości. Zwolnił Biernackiego niemal natychmiast. Uznał, że zgoda rady miasta nie jest potrzebna, gdyż nowy statut ośrodka nie przewiduje zastępcy dyrektora. Biernacki poszedł do sądu, sąd w rezultacie prawomocnego wyroku przyznał rację Biernackiemu i nakazał przywrócenie go do pracy w WORD, nakazał wypłacenie mu wynagrodzenia (z odsetkami) za czas bezprawnego zwolnienia. Dziś Biernacki pracuje w WORD na stanowisku pracownika działu obsługi klienta jednak z pensją dyrektorską (bo wynagrodzenie radnego podlega ochronie w czasie kadencji). Dodajmy, że Biernacki wystąpił z Platformy Obywatelskiej i jest już radnym niezrzeszonym. 

Dyrektor WORD nie zrezygnował z planu zwolnienia radnego z pracy, ale tym razem dochował obowiązku uzyskania zgody rady. 

W czasie dyskusji na sesji żaden z radnych nie zgadzał się na zwolnienie Biernackiego z pracy, a przedstawiciele KO podkreślali nawet, że dyrektor WORD "łamie kodeks pracy", bo Maciej Biernacki - skoro został przywrócony do pracy - powinien być wicedyrektorem, a nie pracownikiem działu obsługi klienta. 

Dyrektora WORD podczas sesji nie było, mimo zaproszenia przez przewodniczącego rady. Ale dyrektor być na sesji nie musiał. Biernacki w czasie swojego wystąpienia podkreślał, że nie ma wątpliwości, że usunięcie go z pracy to sprawa polityczna i skutek jego działalności w radzie. 

Wynik głosowania nie zaskoczył. Radni większością 20 głosów nie zgodzili się na zwolnienie z pracy Macieja Biernackiego. Nikt z radnych nie głosował za zwolnieniem. Sam Biernacki nie mógł brać udziału w głosowaniu. Dziewięcioro radnych PiS również nie wzięło udziału w głosowaniu, by może nie chcąc głosować za zwolnieniem. 

Najciekawsze, że pozostałych czworo radnych PiS: Jacek Chańko, Alicja Biały, Zbigniew Klimaszewski i Konrad Zieleniecki głosowało przeciwko zwolnieniu Macieja Biernackiego. 

Sebastian Putra (PiS), który nie wziął udziału w głosowaniu, powiedział w czasie dyskusji przed głosowaniem, że na sesjach radni mogą się ze sobą kłócić, a nawet "opluwać", ale nie znaczy to, że należy łamać czyjeś życie. 

Zobacz również