Wydział Architektury Politechniki Białostockiej jest miejscem odpowiednim do rozpoczęcia dyskusji o kształcie przeznaczeniu placu NZS. Debatę organizuje całkiem nowe i całkowicie spontanicznie narodzone towarzystwo: Inicjatywa Plac NZS. - Politycy wzięli się za kształtowanie przestrzeni miejskiej. A jak już oni się za to wzięli to zrobili to, co umieją najlepiej: podzielili. Postawienie w tym miejscu pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie leży w interesie białostoczan. Bo ten pomnik podzieli ludzi i w rezultacie odepchnie ich do tego miejsca - tłumaczy Janusz Żabiuk, przedstawiciel Inicjatywy Plac NZS. - Dlatego podjęliśmy inicjatywę stworzenia miejsca, które nie podzieli, a połączy białostoczan. Sprawi, że ta miejska przestrzeń zacznie żyć na co dzień. Tego chcemy, i temu ma służyć ta debatę.
Debata 12 czerwca przyciągnęła prawie wszystkich zainteresowanych koncepcją zagospodarowania placu NZS. "Prawie" jednak i tym razem robi różnicę. W dyskusji zabrakło głosu tych, którzy tak naprawdę tę dyskusję sprowokowali. Nie przyszli (choć otrzymali zaproszenia) ani białostoccy radni PiS, ani przedstawiciele społecznego komitetu budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego w Białymstoku. Ten brak spowodował, że w dyskusji powracało wielokrotnie wezwanie do planowania partycypacyjnego, czyli do takiego planowania przestrzeni miejskiej, w którym kierujemy się zasadą, pytania ludzi, jaką mają koncepcję co do realizacji tego planu. Wzywała do tego jedna z panelistek debaty - socjolożka Katarzyna Sztop-Rutkowska. Dystansowała się do tej koncepcji Zofia Cybulko, której głos wywołał najbardziej ożywione reakcje uczestników spotkania. Mówił i Radosław Puśko, działacz społeczny i "miejski", wypominając prezydentowi Tadeuszowi Truskolaskiemu, że nie organizuje podobnych spotkań poświęconych organizacji miejsc publicznych w mieście.- Gdyby takie spotkania były to dziś byśmy się nie zastanawiali nad tym, co zrobić, żeby tam nie było pomnika - podsumował Radosław Puśko, werbalizując jednocześnie myśl, która zapewne przy okazji tej debaty od razu zagościła w głowach uczestników.
Bo - jak wspomnieliśmy - nieobecni nie mają racji. Ale w tym przypadku nieobecni mają władzę. Ci, którzy sami zdecydowali, że na tym placu będzie stał pomnik, zaproszenie przyjęli, ale na spotkanie nie przyszli. Jedyna Zofia Cybulko reprezentowała myśli zbliżone - można sądzić - do tych, których nie było. Wypowiedź Zofii Cybulko była krótka i składała się jedynie z protekcjonalnych pouczeń: - Nie bójmy się symboli. Nie bójmy się Lecha Kaczyńskiego. Nie wchodźmy w kompleks niewolnika. Nie przesadzajmy z tą partycypacją społeczną. Później jeszcze, podczas wypowiedzi innych osób Zofia Cybulko powiedziała kilka razy o "lewackich poglądach" i o "lewactwie." To wszystko, co dało się usłyszeć ze strony "nieobecnych".
Epizod z Zofią Cybulko wzburzył niektórych na szczęście już w drugiej części spotkania. Już po tych najważniejszych wystąpieniach dotyczących istoty rzeczy, czyli zagospodarowania placu NZS. A tu dominowali architekci: Adam Turecki, Zbigniew Zabagło - dwaj paneliści, którzy przedstawili zupełnie odmienne wizje. Adam Turecki widzi w tym miejscu sferę spotkań ludzi, miejsce, które dzięki ograniczeniu ruchu samochodów, staje się dostępne dla pieszych. Stać się może miejscem wymiany myśli, koncertów czy zwykłego codziennego odpoczynku od zgiełku miasta. Wizja Zenona Zabagły idzie znacznie dalej. To propozycja podniesienia podstawy placu o ponad dwa metry, dzięki czemu cały ruch samochodów znajdzie się pod powierzchnią palcu. Natomiast na podniesionej powierzchni będzie miejsce do swobodnego zagospodarowania przestrzeni na użytek miejsca odpoczynku, aktywności społecznej czy innej.
Między tymi skrajnymi pomysłami plasowały się inne koncepcje architektoniczne związane z placem, jakie zgłaszali uczestnicy dyskusji. Na jeden, wszakże bardzo ważny, aspekt sprawy zwrócił uwagę Robert Tyszkiewicz, poseł PO: - Trzeba sobie powiedzieć, czy chcemy żeby ten plac zyskał nowe oblicze za kilka czy za kilkanaście lat - mówił. - Projekty gruntownej przebudowy mogą być zrealizowane w roku 2030, może lepiej otworzyć tę przestrzeń wcześniej - do 2020 roku.
Podobnie racjonalne argumenty podnosił w swoim głosie podczas dyskusji prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Wspomniał o potrzebie zarezerwowania w budżecie miasta odpowiednich kwot na realizację jakiegokolwiek przedsięwzięcia związanego z przebudową placu NZS. Prezydent jednoznacznie poparł pomysł zagospodarowania placu zgodnie ze społeczną koncepcją, jakakolwiek by ona była.
Z wszystkimi niedostatkami i z wielkim nadmiarem - debata nad przyszłością placu NZS otworzyła nowy rozdział w historii opracowania koncepcji zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Rozdział otwartej społecznej dyskusji na ten temat. Jak mówił w końcowym wystąpieniu Janusz Żabiuk: - Zaczynamy, a nie kończymy tę dyskusję. Następne spotkanie poświęcone już omówieniu konkretnych propozycji zagospodarowania placu chcemy zorganizować we wrześniu.