Społeczna inicjatywa nazywa się „Ręce Precz od Dojlid”. Tu są autorzy projektu powołania Parku Kulturowego Dojlidy. Taki projekt w kwietniu dostali szefowie klubów radnych w białostockiej radzie miasta. O tym projekcie w perspektywie przyjęcia odpowiedniej uchwały przez radę rozmawiali we wtorek (18.04) członkowie komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska. Przyszli na to spotkanie zarówno autorzy planu, jak i jego przeciwnicy. Po gorącej dyskusji wnioski powstały dwa: komisja zaprosi mieszkańców osiedla Dojlidy na kolejne swoje posiedzenie zorganizowane na osiedlu – w szkole rolniczej; a pięcioro radnych złoży projekt uchwały rady o powołaniu Parku Kulturowego Dojlidy.
Z jakiego powodu grupa mieszkańców Dojlid skupiona wokół inicjatywy „Ręce Precz od Dojlid” pragnie powołać park kulturowy i na co w związku z tym liczy? Podczas obrad komisji nawet niezorientowani w temacie zrozumieli, że są dwa główne powody: jawny – uchronić przed zniszczeniem unikalną zabudowę osiedla – i ukryty – zblokować budowę osiedla bloków mieszkalnych na terenie obecnej fabryki sklejek i przyfabrycznego stawu.
Obrady komisji rady miasta w sprawie parku kulturowego Dojlidy [fot. Bia24]
Jawny powód wydaje się oczywisty. Mówił o tym, prezentując walory Dojlid lider inicjatywy „Ręce Precz od Dojlid” Maciej Rowiński-Jabłokow: – Dojlidy to więcej niż 500 lat historii, 20 zabytków, pięć dóbr kultury współczesnej, objętych ochroną konserwatorską, trzy szlaki turystyczne. Mamy chyba już jedyny w Białymstoku zachowany historyczny układ miejski. Na Dojlidach te zabytki to nie są budynki odbudowane po wojnie, lecz jedyne w Białymstoku dawne budynki – opowiadał radnym podczas komisji Maciej Rowiński-Jabłokow.
Entuzjazm pomysłodawców chłodził zarówno zastępca prezydenta miasta, jak i przewodnicząca komsji.
– Tworząc park kulturowy, musimy opierać się o ustawy, w których zawarty jest katalog warunków, jakie musi spełniać ten obszar – mówił zastępca prezydenta Białegostoku Adam Musiuk. Przypomniał bezskuteczne, dwukrotnie podejmowane próby utworzenia parku kulturowego na osiedlu Bojary. Jak mówił, służby konserwatorskie nie zgodziły się na objęcie taką ochroną Bojar.
– Na Dojlidach mieszka około trzech tysięcy osób. Tam są nie tylko domy mieszkalne, ale też siedziby firm. Państwa występujących z tym projektem jest kilkadziesiąt osób, ale dobrze by było wiedzieć, co o tym projekcie myśli większość ludzi, którzy tam mieszkają – mówiła radna Katarzyna Bagan-Kurluta (KO), przewodnicząca komisji.
Obrady komisji rady miasta w sprawie parku kulturowego Dojlidy [fot. Bia24]
Nikt nie zaprzeczał, że na Dojlidach są obszary bardzo cenne historycznie, ale przecież osiedle nie jest w całości wypełnione obiektami wpisanymi do rejestru zabytków. Maciej Rowiński-Jabłokow zapewniał radnych, że ludzie mieszkający w wielu rejonach Dojlid już się przyzwyczaili do ograniczeń związanych z zabytkową zabudową.
Jednak ci, którzy już doświadczają na co dzień ograniczeń związanych z ochroną konserwatorską ich okolicy, to nie wszyscy mieszkańcy Dojlid. Ale nikt nie przedstawił wiarygodnych wyników badania opinii tych, którzy żyją w innych rejonach Dojlid, które mają znaleźć się na terenie parku kulturowego.
Dlatego przewodnicząca komisji Katarzyna Bagan-Kurluta postanowiła poznać opinię mieszkańców podczas kolejnego posiedzenia komisji. Ma się ono odbyć w maju, w budynku szkoły rolniczej na Dojlidach. Zaproszeni są wszyscy mieszkańcy, szczególnie ci, którzy mają swoje zdanie na temat utworzenia Parku Kulturowego Dojlidy.
Oprócz celu jawnego pomysłodawców parku kulturowego – zachowania unikalnej tkanki miejskiej – jest jeszcze cel ukryty – zablokowanie perspektywy budowy blokowiska na Dojlidach. O tym właśnie mówił podczas posiedzenia komisji radny Maciej Biernacki.
– Odbieram troszeczkę inicjatywę lokalną jako próbę obrony przed cały czas postępującą zabudową bloków, która po prostu bezczelnie w Dojlidy wchodzi – mówił Maciej Biernacki.
O realnym projekcie budowy blokowiska na terenie danej fabryki sklejek opinia publiczna dowiedziała się podczas konsultacji projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego tego fragmentu osiedla. Projektodawcy planu (czyli magistraccy urzędnicy) na ternie fabryki dopuszczają zabudowę mieszkaniową wielorodzinną. Mogłyby tu powstać bloki o wysokości do 17 metrów (sześć pięter). Zabudowa blokowa dopuszczona jest w projekcie planu także na terenie obecnego stawu do moczenia drewna.
Obrady komisji rady miasta w sprawie parku kulturowego Dojlidy [fot. Bia24]
Plany budowy bloków na terenie fabryki (i przeniesienia produkcji) potwierdzał podczas posiedzenia komisji prezes zarządu Zakładów Przemysłu Sklejek Biaform SA Bartosz Bezubik. Twierdził, że firma już teraz dysponuje wydaną przez urzędników białostockiego magistratu decyzją o warunkach zabudowy – dopuszczającą stawianie czterokondygnacyjnych bloków mieszkalnych na terenie fabryki. Groził: – Jeśli dojdzie do tego, że funkcja tych naszych nieruchomości zostanie ograniczona w ramach takiego parku, to spółka będzie dochodziła swoich praw i na pewno podejmie działanie zmierzające do uzyskania odszkodowania.
Co prawda chwilę później radny Andrzej Perkowski (KO) uspokoił prezesa, twierdząc, że decyzja urzędników z 2015 roku ma „wadę prawną” (chodzi o to, że nie wskazano w decyzji drogi dojazdowej do terenu ewentualnego osiedla bloków, co praktycznie uniemożliwi wydanie zgody na budowę), ale determinacja, z jaką prezes Biaformu zapowiadał walkę o swoje bloki, zakłóciła jasny obraz korzyści, jakie mogłoby przynieść utworzenie parku kulturowego.
– Wprowadzenie na tym obszarze parku kulturowego oznacza definitywny koniec naszego zakładu. Nie ma możliwości dalszego rozwoju. Nie będziemy mieli możliwości modyfikacji istniejących czy budowy nowych obiektów na tym terenie – dowodził prezes zarządu Biaform SA Bartosz Bezubik. – Sytuacja będzie taka, że pracujących tam 330 osób straci pracę – dodał prezes.
Konflikt między pomysłodawcami parku a prezesem Biaformu pokazał, że tych dwóch stanowisk nie da się pogodzić, a na pewno nie będzie temu sprzyjał plan utworzenia parku kulturowego.
– Ja jedynie żądam, aby mój interes, jak i wasz interes, został zachowany. I żeby nasze dobro lokalne zostało uratowane – mówiła Elwira Małyszko z inicjatywy „Ręce Precz od Dojlid”.
Wniosek o podjęcie uchwały... z podpisami radnych
Podczas dyskusji zastępca prezydenta miasta Adam Musiuk zwrócił uwagę, z jakim problemem będzie musiał się borykać prezydent Białegostoku. – To prezydent będzie musiał przygotować taką uchwałę i to prezydent będzie musiał zadbać o to, żeby ona była zgodna z prawem – podkreślał Adam Musiuk.
A perspektywa opracowania uchwały powołującej park kulturowy jest całkiem realna i nieodległa. Już w czasie komisji radni zapowiedzieli, że do biura rady miasta wpłynie podpisany przez pięcioro radnych wniosek o podjęcie uchwały o powołaniu Parku Kulturowego Dojlidy (minimalna liczba radnych, którzy mogą zgłosić pod obrady projekt uchwały). Ciekawe, że projekt składają radni wszystkich ugrupowań działających w radzie: Maciej Biernacki i Tomasz Kalinowski z PL2050, Zbigniew Klimaszewski i Katarzyna Ancipiuk z PiS oraz Andrzej Perkowski z KO.
W rezultacie dyskusji przewodnicząca komisji postanowiła, że następne (w maju) posiedzenie komisji odbędzie się w szkole rolniczej na Dojlidach i zaproszeni na to posiedzenie zostaną wszyscy mieszkańcy osiedla Dojlidy. Radni chcą się zorientować, czy pomysł objęcia ochroną w postaci parku kulturowego znajduje poparcie większej liczby mieszkańców osiedla.