Najłatwiej zwalić na siły natury

Raport po nawałnicy - tym dziś karmią media magistraccy urzędnicy. W liczbach więc wygląda to lepiej. Bo jak było naprawdę, wiedzą ci, którzy borykali się z siłami przyrody i przeciwnościami wieloletnich niedomówień. Ostatnio co roku zdarza się taki dzień, gdy Białystok ulega siłom natury: czy to deszczowi rzęsistemu, czy lawinowym opadom śniegu. Mija dziesięć lat tej regularności i dostajemy znowu "raport" po nawałnicy, w którym samozadowolenie krzyczy: nie można było tego przewidzieć. Przegraliśmy z siłami natury, ale służby pracowały wzorowo.

Ulica Cedrowa - wylewanie wody z garażu /fot. H. Korzenny/

Ulica Cedrowa - wylewanie wody z garażu /fot. H. Korzenny/

Sztab kryzysowy tworzą funkcjonariusze i urzędnicy. Raport przedstawiają opinii publicznej w sali narad na czwartym piętrze Urzędu Miejskiego (to piętro "prezydenckie"). Prezydent wyraża uznanie. Urzędnicy raportują. Dziennikarze słuchają i przekazują wieści czytelnikom, czyli wszystkim pozostałym. 

Sztab przedstawia raport /fot. H. Korzenny/

Sztab przedstawia raport /fot. H. Korzenny/

Przekazują więc po kolei: miejski komendant policji. Było w mieście w czasie tej ulewy 20 miejsc na ulicach i skrzyżowaniach, gdzie wjechanie samochodem mogło skończyć się uszkodzeniem auta. Komendant miejski policji twierdzi, że policja nie była w stanie wszystkich tych dwudziestu miejsc obstawić funkcjonariuszami, którzy by ostrzegali i zatrzymywali kierowców. Liczymy: dwadzieścia miejsc po dwóch funkcjonariuszy (z obu stron kałuży) razem - czterdziestu policjantów. Nie ma tylu czy nie można tylu dowieść na miejsce? 

Zalana ścieżka rowerowa pod mostem na alei Piłsudskiego /fot. H. Korzenny/

Zalana ścieżka rowerowa pod mostem na alei Piłsudskiego /fot. H. Korzenny/

Szef wydziału ochrony środowiska: kanalizacja deszczowa jest przez cały czas monitorowana i utrzymywana w stanie pełnej drożności. Mamy nowoczesną kanalizację deszczową, z tym że obliczoną na przepustowość 30 litrów na metr sześcienny (w niedzielę napadało podobno 87 litrów na metr sześcienny). Przepustowość nie jest za mała, bo deszcz powyżej 30 zdarza się bardzo rzadko. Park Anotniuk jest naturalnym miejscem zalewowym w Białymstoku, podobnie jak Stawy Marczukowskie. Kanalizacja więc jest sprawna, a zalewanie miejsc urządzonych za miliony złotych to norma. 

Park Antoniuk - naturalny teren zalewowy /fot. H. Korzenny/

Park Antoniuk - naturalny teren zalewowy /fot. H. Korzenny/

Szef Sztabu Zarządzania Kryzysowego: sztab przygotował cztery tysiące worków na piasek, z czego wydano ludziom trzysta worków. Skoro ludzie się nie zgłaszali po worki to znaczy, że nie było potrzeby ich używania, więc i tego typu zagrożeń pewnie też nie było. Bo ludzie zapewne, gdy widzą wodę zalewającą ich dom, myślą o tym przede wszystkim żeby pojechać do sztabu po worki. 

Szef Straży Miejskiej: strażnicy patrolowali miasto i udało im się wyprowadzić spod mostu dwóch pijanych mężczyzn, którzy tam przebywali i pewnie by ich zalało. 

Prezydent Białegostoku: najważniejsze, że nikomu nic się nie stało /fot. H. Korzenny/

Prezydent Białegostoku: najważniejsze, że nikomu nic się nie stało /fot. H. Korzenny/

I wreszcie Prezydent Miasta - największą satysfakcję sprawiła mu informacja, że w wyniku tego kataklizmu nie ucierpiał żaden człowiek, że nikomu nic się nie stało. Czy nie policzył tych zniszczonych samochodów, podtopionych piwnic, garaży? W każdym takim przypadku człowiek ucierpiał znacznie bardziej niż przedmioty, którymi się posługiwał. 

Niestety raport z zalanego miasta dowodzi smutnej przypadłości, jaka dotyka magistrackich urzędników. Wiele wskazuje na to, że osiągnęli oni zbyt wysoki poziom samozadowolenia z własnej pracy. Przekonanie o wzorowo wykonanej robocie paraliżuje ich i zasłania prawdziwy obraz sytuacji w mieście. 

Radni PiS o potrzebie raportu hydrologicznego /fot. H. Korzenny/

Radni PiS o potrzebie raportu hydrologicznego /fot. H. Korzenny/

Jak w tej sytuacji będzie przyjęty przez urzędników projekt zgłaszany właśnie przez radnych, by opracować rzetelny i szczegółowy raport hydrologiczny dla całego miasta. To byłby przynajmniej niewielki krok do rozpoznania prawdziwych powodów regularnego zalewania Białegostoku. Może jednak nie za wszystko odpowiadają nieprzewidywalne siły natury. Tylko kto, jeśli nie one. 

Zobacz również