Na złość radzie prezydent nie dał na Galę Olimpijską

Dawno już nie było awantury między radnymi Prawa i Sprawiedliwości a ich dawnym kolegą, przywódcą nawet - Rafałem Rudnickim, zagnieżdżonym dziś we wrogim obozie prezydenta Tadeusza Truskolaskiego. No to mamy awanturę. O Podlaską Galę Olimpijską. Rudnicki ewidentnie poszedł na wojnę: odmówił wsparcia organizacji Gali z miejskiej kasy, mimo że 60 tys. zł na ten cel radni zarezerwowali w tegorocznym budżecie miasta.

PiS w czasie konferencji prasowej na temat finansowania Gali Olimpijskiej /fot. H. Korzenny/

PiS w czasie konferencji prasowej na temat finansowania Gali Olimpijskiej /fot. H. Korzenny/

Po co ta absurdalna wojna, jeśli nie po to, by o zastępcy prezydenta Rafale Rudnickim zrobiło się głośno. Logika tej odmowy nie dotyka: miasto od lat wspiera organizację Gali. Impreza znana jest i uznana. Od lat włącza się w jej organizację także lokalny wydawca gazet regionalnych, przy okazji wręczając tytuły sportowca roku. Środowisko spotyka się na odświętnym balu, buduje więzi, załatwia sprawy i po prostu dobrze się bawi. 

Czy to osobista wojna Rafała Rudnickiego? No taki ważny to on jeszcze nie jest. Nie wydaje się logiczne, że zastępca podejmuje taką decyzję bez wiedzy szefa. A więc tak naprawdę to jest wojna prezydenta Tadeusza Truskolaskiego z radnymi PiS. Oficjalne uzasadnienie brzmi trochę niepoważnie: "strategia miasta w zakresie promocji polega na poszukiwaniu nowych kanałów komunikacji, dotarcia do nieodkrytego jeszcze segmentu odbiorców oraz dywersyfikacji działań promocyjnych" - pisze zastępca prezydenta Rafał Rudnicki do Janusza Kochana, prezesa Podlaskiej Rady Olimpijskiej, organizatora Gali Olimpijskiej. Nie daje więc pieniędzy na pewny i stabilny segment reklamowy (Gala przecież to także wydarzenie transmitowane przez lokalną stację TVP, nie mówiąc o Gazecie Współczesnej - organizatorze plebiscytu na sportowca roku), ponieważ strategią miasta jest szukanie nowych kanałów komunikacji.

Tak więc szef Rudnickiego walczy z większością rady miasta i w dodatku postanawia zrobić sobie jeszcze nowych wrogów w środowisku sportu olimpijskiego w Białymstoku (oby tylko w Białymstoku). Trudno się dziwić, że radni większościowego klubu PiS są oburzeni tym faktem, bo przecież sami te 60 tys. zł na organizację Gali umieścili w budżecie miasta na bieżący rok jako punkt "promocji miasta przez sport", prezydent zaakceptował i przyjął do realizacji, a teraz nagle zaczął szukać "nieodkrytego jeszcze segmentu odbiorców". Nic dziwnego, że radny Zbigniew Brożek, szef "sportowej sekcji radnych PiS", znany skądinąd z jednoznacznych wypowiedzi zawołał: "prezydent boi się środowiska sportowego, a w swoim monologu podaje jakieś dziwaczne uzasadnienie". Radny Brożek jest oburzony, że "organ wykonawczy" nie wykonuje uchwały "organu stanowiącego".

Tak więc, jeśli Rafał Rudnicki chciał rozgłosu, to już go ma. Jeśli zaś prezydent Truskolaski chciał powojować z radnymi PiS - to właśnie tak się dzieje. Z tym że przy okazji tej obstrukcji budżetowej świadomie wywołanej przez prezydenta PiS postanowił spróbować nowego narzędzia nacisku na prezydenta i rozliczania jego działań. Można powiedzieć, wojna o Galę Olimpijską otworzyły przed PiS-em "nowe kanały komunikacji". Powiedział o nich szef miejskiej organizacji PiS Artur Kosicki. 

Teraz radni PiS raz w miesiącu będą dopytywać prezydenta, czy i jak realizuje poszczególne zapisy umieszczone w budżecie miasta. Informację prezydenta PiS poda do wiadomości publicznej i w ten sposób na bieżąco che rozliczać wykonanie budżetu szczególnie w tych punktach, które uchwalili radni PiS wbrew woli prezydenta. Nauczeni doświadczeniem poprzednich lat radni chcą sprawdzać realizację budżetu w trakcie roku, a nie na koniec roku. 

Na razie jednak nie ma siły na Rudnickiego, który odmówił wsparcia Gali Olimpijskiej. Będzie więc głośno o zastępcy prezydenta - o to mu chodziło. Z tym że później może być o nim jeszcze głośniej - i to niekoniecznie zgodnie z jego wolą. 

Zobacz również