FOTO. Drobny śnieg i dzień paraliżu miasta

Poniedziałek 4 grudnia 2017 zapowiadał się całkiem dobrze. Kto wstał wcześnie, ucieszył się nawet, że prószy drobny śnieżek, a świat wokół stał się jasny i czysty. Tak zapowiadał się ten dzień, dopóki nie trzeba było wyjść z domu. Koszmar zaczynał się za progiem. Samochodem, pieszo, autobusem, też rowerem - ślisko, ciasno, powoli. I wściekłość - dlaczego nie posypują? Korek, zator, złość. Poniedziałek - dzień paraliżu miasta.

/Fot. K. Kozak/

/Fot. K. Kozak/

Gdy sięgasz po telefon, by sprawdzić, co się stało, trafiasz na masę wściekłych wpisów i masę kierowców tak samo uwięzionych w swoich puszkach. Półtorej godziny jedzie człowiek z Dziesięcin na dworzec kolejowy - spóźnia się na pociąg; godzinę czeka kobieta na końcowym przystanku, a gdy przyjeżdża wreszcie autobus, kierowca oświadcza, że nie pojedzie, bo jest za ślisko. Informacje: korek na Jana Pawła Drugiego, Sienkiewicza stoi, z Andersa już pół godziny nie mogę wyjechać. Nawet dyżurny policjant na pytanie, jak jest, odpowiada: "Można śmiało powiedzieć, że całe miasto stoi w korku". I razem z tym wszystkim ten jeden wpis na Twitterze, który już kompletnie wyprowadza z równowagi: "Dwadzieścia wyjechało 6.30, obecnie pracuje 33, mimo to warunki są bardzo trudne. Wszystkie służby postawione w stan najwyższej gotowości" - to prezydent Tadeusz Truskolaski. 

PONIEDZIAŁEK W KORKU 

Dlaczego "warunki są bardzo trudne" - pyta kierowca, bo przecież widzi drobny śnieżek, lekki mróz i to w dodatku od dawna zapowiadane na internetowych stronach pogodowych. A gdzie te służby, skoro ich nie widać? Dlaczego "dwadzieścia wyjechało o 6:30", skoro co najmniej od północy było mroźno i ulice stawały się śliskie? O 6:30 śnieg przykrył lodowisko na drogach. Za późno, za mało. Bo o 6:30 to już jest szczyt dojazdów do pracy. Samochody stoją w korkach, bo ślisko, za nimi piaskarki - też w korkach. 

Ulica Jagienki /Fot. Bia24/

Ulica Jagienki /Fot. Bia24/

Około godziny 7 na ul. Jagienki od strony Podleśnej - pod górkę - jezdnia wyślizgana, nie ma śladów posypywania, solenia czy odgarniania - to nasz czytelnik. Gdy przejeżdżamy tamtędy około godziny 10 sytuacja dokładnie taka sama: ślizgawka, warstwa lodu posypana śniegiem. Nie ma śladów działania służb odśnieżających. Jak uwierzyć, że pracują, skoro nie widać nigdzie śladów pracy? Internet zasypany przykładami, ostrzeżeniami, apelami - całe poniedziałkowe przedpołudnie w koszmarnym korku spędziło wielu, bardzo wielu mieszkańców Białegostoku. Zdecydowanie zbyt wielu. 

PODEJRZANE PROGNOZY 

I na tę wściekłość - kolejny komunikat z frontu walki ze śniegiem, tym razem już nie prezydent, lecz jego biuro prasowe: "Opady śniegu rozpoczęły się ok. godz. 6:00 (były one bardziej intensywne, niż przewidywały to prognozy meteorologiczne). Niedługo po rozpoczęciu opadów na ulice wyjechały pierwsze pojazdy służące do oczyszczania zimowego miasta". Co to znaczy: opady bardziej intensywne niż przewidywały prognozy meteorologiczne. Jakie prognozy? Bo te dostępne w internecie w większości przewidywały właśnie to, co się stało - mróz w nocy i niewielkie opady śniegu nad ranem. Potwierdza się: samochody wyjechały, gdy zaczęło padać; wcześniej pozwoliły powierzchni dobrze przymarznąć. 

Wiadukt na ul. Dąbrowskiego /Fot. K. Kozak/

Wiadukt na ul. Dąbrowskiego /Fot. K. Kozak/

No tak, teraz winne są złe prognozy pogody - mówi miejski radny Prawa i Sprawiedliwości, gdy słyszy od dziennikarza wyjaśnienia urzędników. Zawsze szukanie winnych poza sobą - dodaje. Ciekawe, kto jeszcze jest winny, bo nie oni. 

Konferencja prasowa radnych PiS jest krótka. - Prezydent Tadeusz Truskolaski jeszcze raz udowadnia, że nie jest w stanie sprawnie zarządzać miastem - mówi Artur Kosicki, szef białostockich struktur PiS. Radny Piotr Jankowski opowiada o wielu zgłoszonych przez ludzi kłopotach. I domaga się w imieniu swojego klubu wyjaśnienia całej sytuacji przez prezydenta na najbliższej sesji Rady Miasta (11.12). "Z jakiego powodu służby odpowiedzialne za oczyszczanie miasta nie zareagowały w sposób właściwy i nie zabezpieczyły głównych arterii komunikacyjnych" pytają prezydenta radni. 

ZE ŚNIEGU - ŚNIEŻYCA 

A ze strony urzędu po południu - jeszcze jeden komunikat rzecznika prezydenta, jakby z innej planety: "Po porannych utrudnieniach spowodowanych intensywnymi opadami śniegu sytuacja na drogach w mieście została opanowana. Od godziny 11:00 nie notowaliśmy większych utrudnień w poruszaniu się po Białymstoku". Poranne opady śniegu urosły w ciągu kilku godzin do "intensywnych", choć rano jeszcze tylko lekko padało. Ciekawe, czy na sesji w poniedziałek nie dowiemy się, że nad Białymstokiem przeszła burza śnieżna. 

Ulica Antoniukowska /fot. K. Kozak/

Ulica Antoniukowska /fot. K. Kozak/

I dalej w komunikacie rzecznika: "Pierwsze pługosolarki wyjechały na ulice już o godzinie 6:30. Na ulicach Białegostoku od samego rana, pracował cały sprzęt służący do zimowego oczyszczania miasta, czyli 33 pługosolarki oraz dodatkowo małe ciągniki chodnikowe, które pracowały tam, gdzie niemożliwe było dotarcie dużych pojazdów". Teraz już można mniemać, że o 6:30 wyruszyły 33 pługosolarki, a jeszcze rano sam prezydent pisał, że o 6:30 było ich "dwadzieścia". 

PRACA ZAMIAST SŁUŻBY

Nawet przy wielkiej ilości dobrej woli sympatii do władz miasta, nie można tego poniedziałku nazwać inaczej jak porażką systemu reagowania na trudne sytuacje, zwanego fachowo "Procedurą współdziałania w zakresie zabezpieczenia funkcjonowania podstawowego układu drogowego oraz Miasta Białegostoku w sytuacji wystąpienia ekstremalnych warunków pogodowych grożących paraliżem miasta". Paraliż miasta był faktem.

Ulica Wierzbowa /fot. K. Kozak/

Ulica Wierzbowa /fot. K. Kozak/

A czego od nich oczekiwać? Zastanawia się jeden z naszych rozmówców - ojciec mój mówił, że kiedyś ci, którzy dbali o miasto pełnili "służbę" i tak swoją pracę traktowali - jako służbę dla dobra wspólnego. A dziś? To zwykła praca, więc czego innego się spodziewać...

Zobacz również