Czy będzie bezpieczniej przy Klepackiej i Barszczańskiej?

Trzeba było serii podpaleń i zagrożenia pożarowego dla mieszkańców bloków komunalnych przy Barszczańskiej i Klepackiej, by władze miasta w końcu dostrzegły problem bezpieczeństwa ludzi tam mieszkających – taką refleksję przedstawicielki tej społeczności usłyszeli radni Białegostoku podczas sesji rady miasta. Na wniosek prezydenta, który dostrzegł wreszcie problem, zgodzili się wydać z budżetu 600 tysięcy złotych na poprawę zabezpieczenia przeciwpożarowego w sześciu blokach.

Bloki komunalne przy ulicy Barszczańskiej [fot. Bia24]

Bloki komunalne przy ulicy Barszczańskiej [fot. Bia24]

Zarząd Mienia Komunalnego i władze samorządowe miasta dostrzegli problem w lutym tego roku, gdy niemal dzień po dniu ktoś podpalał piwnice w blokach. Dostrzegł, że do piwnic można wejść swobodnie z zewnątrz budynków, można przejść piwnicą przez całą długość bloku, można podpalić w jednym miejscu i wyjść w zupełnie innym. Być może ZMK przekonała konieczność kilkukrotnej nocnej ewakuacji mieszkańców bloków, akcji strażaków a później naprawy zniszczonych piwnic i klatek schodowych.

Osiedle przy ul. Barszczańskiej [fot. Bia24]

Bloki komunalne przy ul. Barszczańskiej i Klepackiej – to nie jest miejsce, gdzie mieszkają „ludzie patologiczni” – mówiła podczas sesji rady miasta przedstawicielka mieszkańców tych bloków. Grupa ludzi przybyła na posiedzenie radnych, by zadbać o swoje bezpieczeństwo. Wcześniej prawie 400 osób zaapelowało na piśmie do władz miasta o objęcie opieką i poprawę bezpieczeństwa mieszkańców tego osiedla. Przedstawicielka tej społeczności publicznie zarzuciła władzom miasta, że od ponad 20 lat w tym miejscu „praktycznie nikt nic nie robił”. Mówiła, że miejscy administratorzy nie pozwalają nawet ludziom samym zadbać o własne bezpieczeństwo. Wskazał przypadki, gdy lokatorzy na własny koszt wstawiają zamki w wejściach do piwnic, to zaraz usuwają je pracownicy zarządcy, twierdząc, że to bezprawne. Drzwi zostają bez zabezpieczenia – dostępne dla każdego, kto chce wejść. 

Czy po serii pożarów, podpaleń i zniszczeń władze miasta wreszcie pomogą mieszkańcom? Czy 600 tysięcy złotych, które przyznali radni na poprawę bezpieczeństwa, wystarczy, by ludzie mieszkający w blokach komunalnych przy Barszczańskiej i Klepackiej mogli żyć godnie? 

Przemawia zastępca prezydenta Zbigniew Nikitorowicz [fot. A. Ludwiczak UM Białystok]

Mówił o tym zastępca prezydenta miasta Zbigniew Nikitorowicz. Za pieniądze z budżetu będą założone zamki w drzwiach wejściowych, żeby do bloków i ich piwnic nie było dostępu osób postronnych (bo obecnie dostęp jest). W blokach, gdzie doszło do pożarów, piwnice mają być odnowione, zabezpieczone zostaną okienka piwniczne. Będą też założone czujki pożarowe. W tej części osiedla zostanie zainstalowany system monitorowania wizyjnego, a projekt monitoringu będzie opiniowany przez policjantów, by system był jak najbardziej efektywny. Chodzi o budynki nr 1, 3, 5, 5a przy ul. Barszczańskiej oraz budynki nr 4 i 6 przy ul. Klepackiej.

Rzecz nie tylko w pieniądzach. Dodawał zastępca prezydenta: – 99 procent mieszkańców tego osiedla, to są normalni, przyzwoici ludzie. Są pojedyncze przypadki ludzi, którzy urządzają tam meliny, awanturują się, zastraszają mieszkańców. Meliniarzom, pijakom, chuliganom chciałbym powiedzieć, że Zarząd Mienia Komunalnego będzie ich namierzał i będą oni wyrzucani na bruk. Tutaj nie będzie żadnej litości. 

Mieszkańcy osiedla na sesji Rady Miasta Białystok [fot. A. Ludwiczak UM Białystok]

Mówili mieszkańcy, którzy przyszli na sesję, że wreszcie ktoś się sprawą zainteresował i szkoda, że dopiero teraz – po pożarach – władze miasta zauważają, że tam mieszkają w większości uczciwi, „normalni” ludzie, a nie „ludzie patologiczni” i że im wszystkim należy się zainteresowanie i rzetelne podejście władz. 

– Rodzin stricte patologicznych jest tylko pięć – mówiła na sesji przedstawicielka społeczności. – Chodzi nam o to, by już nikt, nigdy więcej się w tych blokach nie palił – podkreślała.

Zobacz również