Były szef ABW z zarzutami Prokuratury Regionalnej w Białymstoku

"Wszyscy, którzy próbują spreparować dokumenty, spróbują wymusić zeznania albo oskarżać fałszywie, kiedyś za to odpowiedzą" - mówił gen. bryg. Krzysztof Bondaryk, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przed wejściem do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, gdzie został wezwany, by usłyszeć zarzut przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Przestępstwo, którego popełnienie zarzuca mu prokuratura, jest zagrożone karą do 10 lat więzienia.

Gen. Bondaryk odpowiada na pytania dziennikarzy przed wejściem do prokuratury /fot. H. Korzenny/

Gen. Bondaryk odpowiada na pytania dziennikarzy przed wejściem do prokuratury /fot. H. Korzenny/

Były szef ABW stawił się w białostockiej prokuraturze o godz. 11. Został wezwany w charakterze podejrzanego o czyn z art. 231 par. 2 Kodeksu karnego. Zgodnie z paragrafem 1. tego artykułu "Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Według paragrafu 2., który ma dotyczyć gen. Bondaryka: "Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w par. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10". 

Przed wejściem do prokuratury gen. Bondaryk powiedział dziennikarzom: "Nie wiem, w jakim stopniu uchybiłem czemukolwiek. Sądzę, że dobrze służyłem Polsce i są z tego korzyści realne. Natomiast wszyscy ci, którzy próbują spreparować dokumenty, spróbują wymusić zeznania albo oskarżać fałszywie, kiedyś za to odpowiedzą". 

Gen. Bondaryk pytany o powód wezwania i przedstawienia zarzutów powiedział: - Byłem jednym z tych, którzy rozliczali nadużycia, jakich dopuścił się rząd PiS w latach 2005-2007. Skoro to ja rozliczałem panów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, to teraz w ramach symetrii trzeba znaleźć innych szefów służb, którzy faktycznie nie dokonali przestępstw, ale można ich oskarżyć, bo dziś zarzucić można wszystkim wszystko. Chodzi o taki przekaz publiczny, że owszem Kamiński i spółka coś tam nabroili, ale to uczciwi goście. A popatrzcie, jacy inni byli - tacy sami. To wszystko jest dla przekazu publicznego - mówił gen. Krzysztof Bondaryk przed wejściem do prokuratury 

W przekazanym mediom oświadczeniu gen. Bondaryk stwierdza m.in.: "Z całą stanowczością stwierdzam, że zarzucanych mi czynów przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków nie popełniłem, a tym bardziej nie działałem w celu osiągnięcia korzyści zarówno na rzecz własną, jak i innych osób czy podmiotów. Zawsze działałem w interesie publicznym. Stawiając na szali swój dorobek zawodowy, a przede wszystkim honor oficerski podkreślam, że jestem niewinny, co bezsprzecznie dowiodę przed niezawisłym sądem".

Przed budynkiem prokuratury czekała na gen. Bondaryka grupa przyjaciół i kolegów z czasów działalności opozycyjnej w PRL. Bondaryk był jednym z oskarżonych w procesie "Dwudziestu jeden" - grupy studentów i pracowników naukowych białostockich uczelni oskarżonych i skazanych w stanie wojennym za działalność niepodległościową. Koledzy wspierają dziś Bondaryka, a w wypowiedzi dla dziennikarzy stwierdzili, że sprawa ma charakter "odwetowy". - To jest faktycznie odwet, jaki obecnie rządzący biorą na człowieku, który w imię uczciwości i przestrzegania prawa rozliczał obecnie rządzących z nadużyć. Czasy dziś mamy takie jak za komuny, gdy walczyliśmy o demokratyczne państwo - mówił Dariusz Boguski.

- Siedzieliśmy w więzieniu za to, że chcieliśmy prawdy i uczciwości w życiu publicznym, a dziś wracają czasy, że publicznie nie mówi się prawdy, a prawo nagina się do potrzeb rządzących. Nie zgadzamy się na takie państwo, rozliczymy tych, którzy teraz łamią prawo - mówiła Mariola Łotysz.  

Bondaryk pełnił obowiązki szefa ABW od połowy listopada 2007 r., a formalnie szefem Agencji został w styczniu 2008 roku. W 2013 roku podał się do dymisji, bo - jak podawały wówczas media - nie zgadzał się z planowanymi zmianami w ABW.

Z wykształcenia jest historykiem, w latach 80. działał m.in. w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w Białymstoku. Po 1989 r. został pełnomocnikiem szefa MSW Krzysztofa Kozłowskiego do spraw tworzenia Urzędu Ochrony Państwa w Białymstoku, a w latach 1990-96 był szefem delegatury UOP w tym mieście. 

Zobacz również