60 tysięcy poszło "na zdalny pulpit"

Dzwoni, przedstawia się jako pracownik banku. Później proponuje korzystny kredyt albo dobrą lokatę, albo też ostrzega przed niebezpieczeństwem utraty oszczędności. "Legendy" są różne - cel jeden - namówić do zainstalowania w telefonie aplikacji i zalogowania się przez nią do banku. To wystarczy oszustom, by zdobyć dane personalne osoby. Policja jeszcze raz przestrzega przed podejmowaniem pochopnych decyzji dotyczących pieniędzy.

/pixabay.com/

/pixabay.com/

Najnowszy przykład. 24-letnia kobieta z Suwałk uwierzyła, że dzwoni do niej pracownik banku. Uwierzyła, gdy powiedział, że ktoś się włamał na jej konto bankowe i próbował wziąć kredyt, podając się za nią. Uwierzyła jeszcze raz, gdy mówił, że na jej koncie są aż trzy wnioski o kredyt, których przecież nie składała. Wystarczająco zaniepokojona posłuchała dobrej rady "specjalisty z departamentu bezpieczeństwa banku" do którego przełączył ją oszust. Specjalista namówił kobietę do zainstalowania w telefonie aplikacji, która miała zabezpieczyć jej pieniądze na koncie. 

Dzięki logowaniu do tej aplikacji przestępcy uzyskali wszystkie potrzebne dane kobiety i dzięki nim wzięli dwa kredyty na łączną kwotę ponad 60 tys. zł. 

"Jeśli rozmówca proponuje ci zainstalowanie oprogramowania typu Any Desk, możesz być pewien, że to oszustwo. Prawdziwy pracownik banku nie prosi o zainstalowanie tego typu oprogramowania. Jeśli osoba podająca się za pracownika banku żąda zweryfikowania twoich danych i danych konta lub zainstalowania jakiegokolwiek oprogramowania, rozłącz się i zadzwoń do biura obsługi klienta twojego banku" - apelują podlascy policjanci.

Podlaska policja szacuje, że takich przypadków jak opisany wyżej są setki, a starty na rzecz oszustów przekroczyli milion złotych. 

Dlatego policja radzi, aby kierować się rozsądkiem przy transakcjach finansowych, z rezerwą podchodzić np. do ofert bardzo atrakcyjnych inwestycji i nie przekazywać nikomu żadnych danych związanych z internetową obsługą kont bankowych.

Zobacz również