Strata do prowadzącej Lechii Gdańsk wynosi 7 punktów, przed Jagiellonią jest jeszcze Legia Warszawa, która zgromadziła na swoim koncie 4 punkty więcej od wicemistrzów Polski. Białostoczanie pojechali do Gliwic rządni rewanżu za ostatnią wysoką porażkę na własnym stadionie, ale ze świadomością, że przed nimi bardzo trudne zadanie.
- Piast u siebie praktycznie nie traci punktów. Jedyną porażkę zanotował z Legią, gdy nie grał wcale źle, a przez ponad 45 minut musiał sobie radzić w osłabieniu. Byłem też na meczu pucharowym z Legią, który przegrali po rzutach karnych. Widać, że ta drużyna potrafi grać na swoim stadionie, ale z drugiej strony my też na wyjazdach ponieśliśmy dotąd tylko jedną porażkę i to po bardzo dobrym meczu w Gdańsku. Chciałbym przede wszystkim uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce po porażce 0:4 ze Śląskiem, gdy pojechaliśmy do Kielc i choć przywieźliśmy stamtąd punkt, to był to słaby mecz w naszym wykonaniu - mówi w rozmowie z redaktorami oficjalnego serwisu internetowego Jagiellonii, szkoleniowiec białostoczan, Ireneusz Mamrot.
Dobrze rok zakończyć chcą także gospodarze. - Wszyscy bardzo chcielibyśmy to spotkanie wygrać. Wiadomo, że ostatni mecz roku, zwycięstwo w takich okolicznościach jeszcze bardziej podbudowuje, poprawia atmosferę oraz pozwala w dobrych nastrojach udać się na urlopy. Jesteśmy zmobilizowani, ale tak samo przeciwnik, który do nas przyjedzie. Wiedzieliśmy od samego początku, że ostatnie kolejki będą rozgrywane tuż przed wigilią, więc jesteśmy przygotowani - przekonuje z kolei Waldemar Fornalik, trener Piasta.
Przy Okrzei zdają sobie także sprawę z tego, że białostoczanie bardzo będą chcieli udowodnić nie tylko sobie, ale także swoim kibicom, że ostatni mecz był tylko wypadkiem przy pracy. - Zawsze po takim meczu jest taka duża chęć zrehabilitowania się, udowodnienia, że taki wynik był wypadkiem przy pracy. Z takim nastawieniem rywali musimy się liczyć - dodaje były selekcjoner reprezentacji Polski.
Jagiellończycy nie mieli by nic przeciwko temu, żeby rok zakończyć, tak jak go zaczęli. - Oby ten wynik się powtórzył, tym bardziej że ostatnio straciliśmy punkty na własnym stadionie. Wiemy jednak, że Piast u siebie punktuje bardzo dobrze i to jest mocna strona tej drużyny. Zobaczymy, w jakim składzie zagra nasz przeciwnik, ale my też mamy swoje problemy, zwłaszcza w linii defensywnej - tłumaczy trener Mamrot.
Powtórka z lutego byłaby też dobrą sprawą dla Przemysława Frankowskiego. - Oczywiście chciałbym, żeby tak było, ale najważniejsze jest to, abyśmy tam wygrali i zakończyli ten rok zwycięstwem. Cel jest prosty, aczkolwiek wiadomo, że nie będzie łatwo. Mimo wszystko nie patrzymy na tabelę, bo meczów do końca sezonu wciąż pozostaje bardzo wiele. Wszystko, jak zawsze, rozstrzygnie się w samej końcówce - przekonuje strzelec pierwszego w tym roku gola dla Żółto-Czerwonych, Przemysław Frankowski.
Piast jest aktualnie trzecim najlepiej punktującym na własnym terenie zespołem w Ekstraklasie. W 9 meczach wywalczył 20 punktów (6 zwycięstw, 2 remisy, porażka). Jagiellonia z kolei zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji zespołów, które przywiozły najwięcej punktów z delegacji, dlatego możemy spodziewać się dobrego meczu. Sędziować, podobnie jak w lutym będzie Szymon Marciniak. Początek spotkania w piątek o godzinie 18:00.