Punkty pojechały do Torunia

Piłkarze MOKS-u Słoneczny Stok w ostatnim w tym roku meczu nie sprostali wyżej notowanemu rywalowi z Torunia i przegrali 0:4. Po meczu gospodarze nie kryli rozczarowania. - Nie tak chcieliśmy zakończyć ten rok. Miało to wyglądać zupełnie inaczej. Straciliśmy głupią bramkę przed przerwą. Po niej ruszyliśmy do odrabiania strat, ale niestety przez kolejne błędy straciliśmy dwie bramki w minutę i było po zawodach - mówił po meczu Mateusz Lisowski. Rezultat na szczęście nie wpłyną na miejsce w tabeli przed przerwą świąteczno-noworoczną. Słoneczni wciąż zajmują 7. lokatę.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

Zanim oba zespoły przystąpiły do rywalizacji na parkiecie hali przy Jesiennej miała miejsce mała uroczystość. Za debiuty w reprezentacji Polski w futsalu uhonorowani zostali Adrian Citko oraz Norbert Jendruczek. Pamiątkowe grawertony zawodnikom MOKS-u przekazał Prezes Podlaskiego Związku Piłki Nożnej, Sławomir Kopczewski.


Zrobiło się miło, ale goście szybko pokazali, że w meczu już tak przyjemnie nie będzie. W kolejnych sytuacjach jednak albo dobrze spisywał się Jendruczek, albo przyjezdnym brakowało skuteczności. Uderzenia Marcina Mikołajewicza, Sylwestra Kiepera czy Marcina Mrówczyńskiego nie przyniosły gola. Białostoczanie również się odgryzali dzięki czemu w pierwszej połowie oglądaliśmy bardzo dobre, wyrównane zawody, podczas których obaj bramkarze cały czas albo musieli zachować czujność w bramce, albo uważać podczas wycieczek na połowę rywali, gdy pomagali w rozgrywaniu piłki.


Wynik meczu został otworzony dopiero w końcowym fragmencie pierwszej połowy. Piłkę w bramce Słonecznych umieścił Mrówczyński. Wspomniana sytuacja spowodowała, że gospodarze w drugiej połowie zaatakowali jeszcze odważniej i bardziej agresywnie. W kolejnych sytuacjach mylili się jednak Marcin Firańczyk, Patryk Hryckiewicz czy Vitalij Lisnychenko. Kluczowa dla losów rywalizacji była 36. minuta. Wówczas na przestrzeni jedenastu sekund dwukrotnie futbolówkę do bramki białostoczan posłał Marcin Mikołajewicz. Wynik, na dwie minuty przed końcem meczu, ustalił Mykola Morozov.


- Jesteśmy zespołem już na tyle doświadczonym i ogranym w tej lidze, że takie mecze po prostu musimy wygrywać, to trzeba sobie jasno powiedzieć. Białostoczanie są specyficznym rywalem, to dla nich pierwszy sezon w ekstraklasie i trzeba się dopasować do ich gry. Nie ukrywam, że trochę czasu poświęciliśmy na przygotowania do tego spotkania i cieszę się, że udało nam się zrealizować nasze założenia. Pniemy się w tabeli, jesteśmy na miejscu, na którym powinniśmy być. Białostoczanom życzę zwycięstw w kolejnych meczach, stać ich na wiele dobrego - powiedział po meczu trener gości, Łukasz Żebrowski.


- Toruń pokazał futsalową dojrzałość. Wszystkie nasze atuty zostały wykluczone. Mało sytuacji z naszej strony, mało strzałów. Piłkarsko totalnie odstawaliśmy. Pokazane nam zostało nasze miejsce w szeregu na tę chwilę - skomentował Adrian Citko.


Szkoleniowiec gospodarzy pokusił się również o krótką ocenę jesieni w wykonaniu swojego zespołu. - Jakby spojrzeć na tabelę, to wygląda to nie najgorzej. Z perspektywy całej runy mogliśmy jednak tych punktów naciułać nieco więcej. Szczególnie szkoda meczów z Wieliczką i Szczecinem, w których nie potrafiliśmy wygrać, choć piłkarsko byliśmy znacznie lepsi od rywali. W futsalu jednak za styl nie dają. Z Gdańskiem nie graliśmy fajnie, ale wygraliśmy. Gdybyśmy mieli trzy, cztery punkty więcej, to byłbym bardziej zadowolony. Musimy trafić z formą w kolejnych meczach - powiedział.

Rundę rewanżową Słoneczni rozpoczną od wyjazdu na parkiet wicelidera tabeli, Gatty Zduńskiej Woli. W pierwszym meczu padł remis 5:5.

MOKS Słoneczny Stok Białystok 0 (0:1) 4 FC Toruń

Bramki: Marcin Mrówczyński 20', Mikołajewicz 36', 36', Morozov 38'

Galeria

Zobacz również