Przedłużyć wyjazdową serię zwycięstw

Przed piłkarzami Jagiellonii Białystok trudne spotkanie z Wisłą Płock. Nafciarze w ostatniej serii gier rozbili przy Łazienkowskiej warszawską Legię 4:1. Białostoczanie polegli przed własną publicznością z beniaminkiem Lotto Ekstraklasy, Miedzią Legnica 2:3. Żółto-Czerwonym nie udało się więc wyrównać klubowego rekordu zwycięstw z rzędu, ale wciąż mogą podtrzymać inną dobrą serię - wygranych w delegacji.

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

- Jeśli zagramy podobnie w Płocku, to będzie z naszej strony harakiri. Z całym szacunkiem dla Miedzi, która jest dobrym zespołem, w tym sezonie graliśmy już z silniejszymi rywalami i w tych spotkaniach prezentowaliśmy się dużo lepiej. Nasza organizacja gry była na wysokim poziomie i być może to nas wszystkich trochę uśpiło. Po takim meczu, jak ten ostatni, do pewnych rzeczy się wraca i będziemy nad nimi pracować - przekonuje przed meczem w Płocku, trener Jagiellonii, Ireneusz Mamrot, w rozmowie z redaktorami oficjalnego serwisu internetowego Żółto-Czerwonych.

Poprawa organizacji gry to jedno, drugą sprawą jest koncentracja, której Jagiellończykom w meczu z Miedzią zabrakło przynajmniej dwukrotnie, kiedy goście po kilku minutach odpowiadali na bramki Romana Bezjaka i Tarasa Romanczuka. - Tak nie może być. Musimy umieć zachować większą koncentrację. Po strzelonej bramce powinniśmy wyjść wyżej, a my oddawaliśmy pole rywalom, a oni to wykorzystali. Tak samo mówiliśmy sobie o uderzeniach z dystansu Forsella, że trzeba do niego doskakiwać jak najszybciej, a on i tak strzelił gola w ten sposób - dodaje zastępujący kontuzjowanego Ivana Runje był młodzieżowy reprezentant Polski, Lukas Klemenz.

- Po sześciu spotkaniach mamy tylko pięć punktów. Inaczej sobie wyobrażaliśmy początek sezonu. W tych meczach gdzie nie punktowaliśmy na pewno nie graliśmy źle w piłkę. Przydarzały nam się jednak proste indywidualne błędy, które kosztowały nas punkty. Na pewno optymizmem napawa spotkanie w Warszawie, to jest nasz kierunek, tam wyglądaliśmy bardzo dobrze jako zespół. Mecz z Legią to już historia. Przed nami mecz z bardzo dobrym zespołem, który gra kombinacyjnie i dyscyplina w grze defensywnej musi być taka jak w Warszawie. Przygotowujemy się jak do każdego innego spotkania i jestem pełen optymizmu, że podtrzymamy dobrą dyspozycję z meczu w Warszawie, czym damy trochę radości naszym kibicom - mówi z kolei Dariusz Dźwigała, szkoleniowiec Wisły Płock, były trener Jagiellonii Białystok, który prowadził Żółto-Czerwonych wspólnie z Tomaszem Hajto.

Płocczanie będą chcieli też się pewnie zrewanżować zespołowi Ireneusza Mamrota za porażkę w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu, która kosztowała ich wypadnięcie z eliminacji w europejskich pucharach. - Myślę, że to spotkanie wciąż siedzi w głowach naszych rywali. Będą oni podwójnie zmotywowani do niedzielnego meczu, ale my też zdajemy sobie sprawę z tego, o co gramy. Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz, dlatego pojedziemy do Płocka po trzy punkty. Jeśli będziemy dobrze zorganizowani i będziemy umieli wykorzystać nasze sytuacje, które w każdym spotkaniu sobie stwarzamy, to wszystko powinno się dobrze dla nas skończyć - przekonuje, cytowany na stronie www.jagiellonia.pl, pomocnik Jagi, Taras Romanczuk.

Białostoczanie jadą na Mazowsze z chęcią zwycięstwa i pokazania, że mecz z Miedzią był tylko wypadkiem przy pracy, ale nie zapominają też o tym z jak silnym rywalem przyjdzie im się mierzyć, o czym świadczą słowa trenera wicemistrzów Polski. - Wisła posiada indywidualności, ale jej gra opiera się na drużynie. Jest Ricardinho, są bardzo groźne skrzydła i równie silny środek pola. Wisła Płock ma bardzo kreatywnych zawodników i potencjał tego zespołu jest bardzo duży, co było widać w poprzednim sezonie, gdy zajął on piąte miejsce - mówi Ireneusz Mamrot.

Zobacz również