Mecz pomiędzy MOKS-em a FC Toruń był pierwotnie zaplanowany na 9 grudnia. Wówczas jednak spotkanie nie doszło do skutku. Torunianie wystąpili z taką prośbą ponieważ Łukasz Żebrowski, trener ostatniego w tym roku rywala Słonecznych jest także selekcjonerem kadry polski U19, która w tym samym terminie miała zaplanowane zgrupowanie. Gospodarze woleliby grać od razu, ale nie chcieli robić kłopotów kadrze. - Nie ma już co zastanawiać się nad tym, czy ta dłuższa przerwa będzie nam na rękę czy też nie. To okaże się dopiero po meczu. Na pewno przekładając spotkanie zaburzyliśmy nieco rytm meczowy. Biorąc pod uwagę nasze ostatnie spotkanie z Gdańskiem, na pewno lepiej byłoby grać od razu. W środę jednak postaramy się o dobre zakończenie roku - mówi Citko.
Wykluczyć nie można żadnego scenariusza. Torunianie nie są zespołem wybitnie punktującym poza własną halą. Obok trzech zwycięstw zapisali także dwie porażki. - Mimo to zajmują wysokie trzecie miejsce. Toruń to mocna ekipa. Mają w składzie bardzo dobrego bramkarza, a także króla strzelców poprzedniego sezonu Marcina Mikołajewicza. Bardzo dobrze w grze jeden na jednego czuje się Krzysztof Elsner. Tych mocnych punktów goście mają bardzo wiele, trudno wskazać jedną postać - tłumaczy trener białostoczan.
Citko ma za sobą występy w toruńskich klubach. W sezonie 2009/2010 grał w Tacho Toruń, z którym był bliski awansu do Ekstraklasy. Drogę do elity zamknął mu tyski GKS, z którym torunianie mierzyli się w barażach. - To był dobry sezon. Grałem jako pivot. Sporo strzelałem, teraz dokładnie nie pamiętam, ale 20 bramek spokojnie uzbierałem - wspomina Citko. Po nieudanym ataku na ekstraklasę klub został opuszczony przez głównego sponsora, po czym wycofał się z rozgrywek. Następnie najbardziej doświadczony gracz MOKS-u przeniósł się do Marwitu Toruń, tam również wykręcił niezłe statystyki. 12 trafień pomogło nowemu zespołowi awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Torunianie w roli beniaminka spisali się więcej, niż przyzwoicie i w swoim pierwszym sezonie zajęli 5. miejsce. Po tym sezonie Citko wrócił na Podlasie.
- Kiedyś, żeby pograć w futsal na wysokim poziomie musiałem wszystko zostawić i wyjechać do Torunia. Wówczas ekstraklasa futsalu w Białymstoku była tylko marzeniem. Fajnie, że takim, które udało się zrealizować. Piękna sprawa! Tego, że Toruń zostanie w ekstraklasie i będzie sobie dobrze radził byłem pewien. Mają bardzo dobre podłoże organizacyjne i ludzi, którzy odpowiednio zarządzają klubem. Robią przemyślane i dobre transfery. Obecnie zajmują trzecie miejsce, w poprzednim sezonie zdobyli brązowe medale, nie ma w tym przypadku - tłumaczy Adrian Citko.
- Sporo się zmieniło, ale mam tam jeszcze znajomych, z którymi na pewno trochę powspominamy stare czasy kto został. W zespole wciąż jest Sylwester Kieper, a także Mykola Morozov, który jest tam już tak długo, że doczekał się polskiego obywatelstwa (śmiech) - dodaje trener Słonecznych.
Mecz z FC Toruń będzie bardzo ważny z uwagi na sytuację w tabeli. W przypadku zwycięstwa białostoczanie powiększą przewagę nad 10. miejscem (barażowym) do 6 punktów, a jednocześnie na trzy punkty doskoczą do rywali z Torunia. Słoneczni zajmują obecnie 7. miejsce w tabeli i to nie zmieni się bez względu na ostateczny rezultat środowego meczu przy Jesiennej.