Na marcowe zgrupowania udało się w sumie 8 zawodników, którzy na co dzień trenują pod okiem sztabu szkoleniowego prowadzonego przez Ireneusza Mamrota. Przemysław Frankowski i Taras Romanczuk zostali sprawdzeni przez Adama Nawałkę i trzeba przyznać, że pokazali się z dobrej strony. Dla obu pomocników Jagiellonii były to debiutanckie występy w reprezentacji. Frankowski wyszedł w wyjściowym składzie na mecz z Nigerią (0:1), Romanczuk znalazł się natomiast w podstawowej jedenastce na wtorkowe spotkanie z Koreą Południową (3:2).
Mniej dobrych wspomnień z debiutu w seniorskiej reprezentacji przywiezie ze sobą natomiast Nemanja Mitrović. Rosły defensor rozegrał pełne 90 minut przeciwko Białorusi, ale nie zdołał pomóc swojemu zespołowi w odniesieniu zwycięstwa, czy nawet w uratowaniu remisu. Słoweńcy przegrali 0:2. Podczas tego zgrupowania drużyna prowadzona przez Tomaza Kavcica rozegrała także sparing z Austrią, w tym przypadku jednak również górą byli rywale. Nemanja pierwszy mecz przesiedział jednak na ławce. Swoje minuty w obu meczach złapał za to Roman Bezjak.
Również od porażki ostatnie zgrupowanie rozpoczął Arvydas Novikovas. Litwini, w których składzie nie mogło zabraknąć również byłego Jagiellończyka, Fedora Cernycha przegrali najpierw 0:4 z Gruzją, by później skromnie ograć 1:0 Armenię.
O jeszcze większym pechu mogą mówić młodzieżowi reprezentanci Polski - Bartosz Bida oraz Mikołaj Nawrocki. Walkę o wyjazd na Mistrzostwa Europy U17 Biało-Czerwoni zakończyli porażką z Irlandią Północną. Wcześniej zremisowali z Gruzją i pewnie pokonali Macedończyków, ale to było za mało by uzyskać przepustkę na główny turniej. We wszystkich trzech meczach komplet minut zagrał Bida. Nawrocki przebywał na boisku przez 63 minuty, ale tylko w meczu przeciwko Macedończykom.
Bardzo zadowolony z ostatniego zgrupowania może być za to Karol Świderski. Młodzieżowemu reprezentantowi Polski nie udało się co prawda trafić do litewskiej bramki w meczu eliminacyjnym, raz trafił w słupek, ale Polacy i tak z boiska schodzili z wygraną. Decydującą o zdobyciu kompletu punktów bramkę zdobył Dawid Kownacki.
Podczas, gdy jedni walczyli w meczach międzypaństwowych, inni mocno trenowali na miejscu i rozegrali sparing z wicemistrzem Litwy, Żalgirisem Wilno. Żółto-Czerwoni przegrali 2:4, ale trener Ireneusz Mamrot wyciągnął z tego spotkania kilka pozytywów. Między innymi swoją grą zaimponowali Bodvar Bodvarsson oraz młody Maciej Twarowski.
- Widać, że biegowo i technicznie jest wręcz stworzony do ofensywnej gry. Ma naprawdę niezłe dośrodkowanie. Wie, kiedy się podłączyć z przodu. To jego duże atuty. Bodvar cały czas się rozwija. Jagiellonia będzie miała z niego w przyszłości mnóstwo pożytku. Pamiętajmy, że on dołączył do nas już po okresie przygotowawczym. Nie mógł zagrać chociażby w jednym sparingu - ocenił występ Islandczyka na łamach Przeglądu Sportowego, szkoleniowiec Jagiellonii.
17-letni napastnik z kolei pojawił się na boisku w trakcie gry i wpisał się na listę strzelców.
- Podjęliśmy decyzję, że na stałe dołączy do pierwszego zespołu. W czwartek pojedzie jeszcze z drużyną juniorów na mecz, ale w sobotę ma z nami trenować. Jestem bardzo zadowolony z tego co pokazał w sparingu. Mimo młodego wieku widać, że chłopak ma duże możliwości. Trzeba z nim jeszcze popracować indywidualnie, ale jest w nim potencjał. Będzie z nami ćwiczył na zajęciach popołudniowych, bo to chłopak, który nadal chodzi do szkoły - tłumaczył Maciejowi Wąsowskiemu z Przeglądu Sportowego, trener Żółto-Czerwonych.
W środę, najpóźniej we czwartek trener Mamrot powinien mieć do dyspozycji wszystkich swoich kadrowiczów. Żółto-Czerwoni w Białymstoku przebywać będą do niedzieli. Wówczas udadzą się w podróż do Lubina, gdzie w wielkanocny poniedziałek zagrają z Zagłębiem.