Forum samorządowe miało być miejscem wymiany myśli, koncepcji, rozwiązań dotyczących perspektywy zmian w ordynacji wyborczej do samorządów oraz szerzej widma centralizacji władzy w kraju pod rządami PiS. Stało się wiecem, pokazem siły i determinacji. Nie było z kim dyskutować, bo nie przyjechali zaproszeni przedstawiciele rządu z premier Beatą Szydło i ministrem Jackiem Błaszczakiem czy choćby tylko wojewodą podlaskim. Nie było też żadnych samorządowców związanych czy choćby sympatyzujących z obecnie rządzącą partią. Trudno się spierać, gdy wszyscy myślą podobnie. Łatwiej wiecować.
I tak właśnie - wiecowo - potraktował forum prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. "To my budujemy Polskę, to nasi mieszkańcy budują Polskę, to nie w Warszawie się buduje, buduje się właśnie tutaj" - mówił Truskolaski. "Robi nam się wodę z mózgu w sposób, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni, który urąga naszej inteligencji, naszemu wychowaniu" to jeszcze jedna nuta z wystąpienia prezydenta. I konkluzja: "owoce z drzewa PiS są owocami zatrutymi." Tadeusz Truskolaski mówił jak samorządowiec z aspiracjami na polityka. I w tym gronie ton jego głosu oraz stylistyka, jakiej się poddał, nie znalazły wielu naśladowców. Nawet prowadzący debatę dziennikarz podkreślił odmienność emocji, jakimi prezydent Białegostoku chciał zarazić uczestników forum. A Tadeusz Truskolaski zapewne zaczyna wydeptywać własną ścieżkę polityczną na europarlamentarnym szlaku.
Zdecydowanie mocniej, choć ciszej, wiecował Mirosław Lech, organizator spotkania, wójt gminy Korycin (siódmą kadencję). Gorzka refleksja i stanowcza wola działania stały się przesłaniem forum samorządów. "My z naszymi wspólnotami zmieniliśmy obraz tej ziemi, naszej ziemi. W gminie nie może być podziału na dobrych i złych Polaków. (...) Partia posiadająca dziś pełnię władzy obiecała rodakom zawsze słuchać ich głosu. Ze smutkiem można dziś stwierdzić, że są to obiecanki-cacanki." Mirosław Lech był spokojny, ale i dosadny, mówił łamiącym się głosem, ale mówił twardo, że jest gotowy bronić zdobyczy samorządności, że nie pozwala na centralizację, na upokorzenie lokalnych przywódców.
I kluczowe zdanie Forum wypowiedział właśnie Mirosław Lech: "Pani premier przed wyborami mówiła: chcemy usłyszeć, co do nas mówicie. Pani premier, panie prezesie - mówimy: nic o nas bez nas." Zaczyna się więc polityczna gra o głos. Samorządowcy dziś przyjęli Manifest Podlaski, czyli apel o walkę z rządem PiS w obronie samorządności. Trudno się dziwić, że nikt z samorządowców znanych z sympatii do PiS nie palił się do udziału w tym spotkaniu.
Dwie nauki płyną z tego forum samorządowców przeciwnych PiS-owi. Nie da się sensownie dyskutować, gdy wszyscy uczestnicy mają takie samo zdanie - to po pierwsze. A poważnie: być może byliśmy dziś świadkami narodzin nowej partii. Partii samorządowców. Najpierw zjednoczą się w walce przeciwko narzucanym przez PiS zmianom. Po wyborach samorządowych założą partię bezpartyjnych, by rozbić dotychczasowe układy zarówno stare, jak i nowe. Rozbić pod sztandarem odpartyjnienia życia publicznego. Taka partia bezpartyjnych samorządowców stanie się trzecią siłą na scenie politycznej i dostanie od zmęczonego wojnami suwerena historyczną szansę wysadzenia dotychczasowych elit politycznych z ich miękkich parlamentarnych foteli. I oby nie zabrakło im mądrości i uszu do uważnego słuchania głosu wyborców.