- Przywieźli mi na działkę ziemię z wykopów w areszcie. Zobaczyłem, że są w niej kości i od razu zawiadomiłem Instytut Pamięci Narodowej - opowiada Michał Truszkowski, który na swoim polu w podbiałostockim Izabelinie przyjął ziemię z wykopów w areszcie. - IPN zadziałał szybko i skutecznie. Prawie natychmiast przybyła policja i przez cały czas policjanci czuwali tam, pilnowali.
Michał Truszkowski mówi, że propozycję przywiezienia ziemi dostał od kierowcy ciężarówki. Nie on jeden. - Są cztery miejsca, o których ja wiem, gdzie zrzucono ziemię z tych prac w areszcie - mówi Michał Truszkowski.
Prace trwają na terenie dawnego więziennego ogrodu. - To jest teren Aresztu Śledczego, w jego administracji. Areszt zlecił firmie zewnętrznej wykonanie zbiornika odprowadzającego nadmiar wody. Nie ma żadnego przepisu, który nakazywałby informowanie kogokolwiek o prowadzeniu takich prac - mówi Michał Zagłoba, rzecznik prasowy dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Białymstoku.
W komunikacie opublikowanym przez IPN czytamy, że "Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku natychmiast podjął czynności mające na celu zabezpieczenie odnalezionych szczątków oraz objęcie prowadzonych prac nadzorem archeologicznym".
Naczelnik tej komisji prokurator Janusz Romańczuk dziś nie udziela innych informacji niż te podane w komunikacie. Wcześniej mówił, że znaleziono "drobne kości różnej wielkości", a szczątki były w miejscu, gdzie nie prowadzono prac ekshumacyjnych. W komunikacie przypomina, że w latach 2013-2017 w ramach śledztwa "w sprawie zbrodni popełnionych przez funkcjonariuszy państw totalitarnych w latach 1939-1956" na terenie aresztu prowadzono prace ekshumacyjne, w trakcie których wydobyto szczątki ponad 400 osób.