Zgłosiła, że dzieci są bite. Zwolniono ją z pracy

Nauczycielka wychowania przedszkolnego postanowiła zareagować, gdy dowiedziała się, że niektórzy z jej podopiecznych mogą być ofiarami przemocy domowej. Poinformowała o sprawie dyrekcję placówki, w której pracowała i policję. Kobieta została zwolniona z pracy. O tej bulwersującej sprawie mówi już cała Polska.

[fot. Magdalena Jaroszewska/Facebook]

[fot. Magdalena Jaroszewska/Facebook]

Skandal w jednym z białostockim przedszkoli. Nauczycielka zgłosiła problem na policję

Pani Magdalena Jaroszewska pracowała w jednym z miejskich przedszkoli. Pewnego dnia zwróciła uwagę na niepokojące zachowanie dwójki swoich podopiecznych, a na ich ciele dostrzegła ślady przemocy: siniaki, zadrapania.

Kilka dni temu dodała w swoich mediach społecznościowuch post, w którym poinformowała, że została zwolniona z pracy po tym, jak zgłosiła sprawe policji, że troje dzieci z białostockiego przedszkola może być ofiarami przemocy domowej.

"Pracowałam niedawno w jednym z białostockich przedszkoli samorządowych i to, co tam zastałam, zmieniło moje życie na zawsze..." - napisała na Facebooku Magdalena Jaroszewska.

Nauczycielka postanowiła opowiedzieć swoją historię w sieci, ponieważ nie chce, aby dochodziło do takich sytuacji, które miały miejsce w jednym z białostockich przedszkoli.

- Jak się okazało wsadziłam kij w mrowisko, zaczęłam drążyć, pytać - zmowa milczenia, dyrekcja nakłania „by się nie wychylać" - mówi przedszkolanka. 

Redakcji Onetu udało skontaktować się z przedszkolem samorządowym, w którym pracowała pani Magdalena. "Zarzuty są bezpodstawne i nie mają oparcia w faktach. Dyrektorowi przedszkola zgłoszone zostały dwa przypadki podejrzenia o przemoc wobec dzieci. W obu przypadkach podjęłam działania zgodne z przyjętą procedurą postępowania w sytuacji krzywdzenia dziecka. W przypadku trzeciego dziecka niepokojącą sytuację zgłosiła wychowawczyni tego dziecka. Dziecko miało uraz w związku z czym powstało podejrzenie przemocy wobec dziecka. Zawiadomiłam policję. Dziecko zostało przewiezione do szpitala. Lekarze nie stwierdzili, aby uraz powstał w wyniku stosowania przemocy wobec dziecka. Obecnie w Prokuraturze są wyjaśniane sprawy, które zostały zgłoszone" – czytamy w oświadczeniu, jakie dostał portal.

Sprawa jest w toku. Śledczy sprawdzają, czy dzieci faktycznie doświadczały przemocy.

- Sprawa została przeze mnie zgłoszona do Rzecznika Praw Dziecka, do Sądu Rodzinnego i do Prokuratury Rejonowej, gdzie toczą się w tej sprawie postępowania - dodaje pani Magdalena.

Wiele osób wysyła nauczycielce słowa wsparcia.

"Dziękuję wszystkim za ogromne wsparcie, cała ta sytuacja jest dla mnie bardzo obciążająca, ale wiem, że muszę walczyć do końca i moje poczucie obowiązku w związku z nagłośnieniem sprawy uważam za słuszne.  Zresztą nie tylko ja. SETKI osób utwierdza mnie w tym przekonaniu" - napisała dziś (23 czerwca) na swoim Facebooku pani Magda.

 

Do sprawy wrócimy.

Zobacz również