Zbadają? Czy nie zbadają? Kłótnie władz o testy dla pracowników oświaty

O testy dla pracowników oświaty już dwukrotnie apelował prezydent Tadeusz Truskolaski. Chce, by zapłacił za nie wojewoda. Ten jednak apel odesłał do sanepidu, który... przygotowuje odpowiedź. W dyskusję wtrącił się również marszałek - podpowiada prezydentowi, skąd ma wziąć pieniądze na testy.

Źródło: pixabay.com

Źródło: pixabay.com

Dwukrotnie już wystąpiłem do pana wojewody podlaskiego o to, by zlecił wykonanie badań pracownikom naszych przedszkoli - podkreślał na czwartkowej konferencji Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. Jak mówi, ostatnie wydarzenia potwierdziły konieczność przeprowadzenia takich badań - u pracownicy jednego z przedszkoli testy potwierdziły koronawirusa.

W międzyczasie w spór o testy dla pracowników włączył się marszałek Artur Kosicki. Wystosował w tej sprawie pismo do prezydenta Truskolaskiego, w którym radzi, skąd ten miałby wziąć fundusze na przebadanie pracowników żłobków i przedszkoli. Według niego - spokojnie można na ten cel przeznaczyć pieniądze z Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego.

Prezydent Tadeusz Truskolaski zapewnia, że w BOF-ie nie ma żadnych oszczędności. Większość pieniędzy została już wydana. A na pozostałe rozpisano już konkursy.

Pismo marszałka nazywa zaś jednym słowem: kuriozum.

- Marszałek jako osobny szczebel samorządu terytorialnego nie zna swoich prerogatyw i śmie pouczać inny niezależny organ samorządu terytorialnego. Wiem, że dążycie do tego, by zlikwidować niezależność samorządów. Że stoimy wam kością w gardle, bo możemy wyrażać swoje zdanie i często jest do zdanie odmienne od rządu. Ale jesteśmy samorządem, przysięgaliśmy na obecnie obowiązujące ustawy i będziemy ich przestrzegać - mówił Tadeusz Truskolaski na konferencji online.

Jednak co z testami? Jak mówi prezydent - na pierwszy apel nie dostał żadnej odpowiedzi. Ten drugi został od razu został przekazany do wojewódzkiego sanepidu.

- I mam nadzieję, że pani dyrektor podejmie decyzję o przebadaniu - tak, by nasze dzieci były bezpieczne - mówi Tadeusz Truskolaski. I dodaje, że powinny to być badania genetyczne, molekularne. Bo tylko takie dają najlepsze efekty. Tak prezydentowi podpowiedział prof. Robert Flisiak, szef kliniki chorób zakaźnych białostockiego uniwersytetu medycznego.

Elżbieta Kraszewska, dyrektorka wojewódzkiego sanepidu, potwierdza, że pismo dostała. I szykuje odpowiedź. Wtedy dopiero wyrazi opinię, kto powinien sfinansować badania pracowników przedszkoli i żłobków. Bo że można je przeprowadzić - nie ma wątpliwości.

- Jeżeli ktoś chce wykonać testy, to nie ma problemu - mówi nam Elżbieta Kraszewska.

Na odpowiedź sanepidu cały czas jeszcze czekamy - choć przedszkola i żłobki dzieci mają przyjąć już w poniedziałek. Z tego, co mówi prezydent, wynika, że mają przyjąć i przyjmą - niezależnie od tego, czy testy zostaną wykonane czy nie.

- Pani dyrektor wojewódzkiego sanepidu ma czas na przebadanie pracowników placówek oświatowych. Nie będziemy za nikogo brać odpowiedzialności. Tę odpowiedzialność wziął na siebie rząd poprzez swoje agendy, czyli wojewodów i inspekcje sanitarne - mówi prezydent Truskolaski.

Zobacz również