Pod roboczą nazwą "asystent szpitalny" kryje się pomysł ucywilizowania kontaktów pacjentów z systemem opieki zdrowotnej. Szpitale są coraz większe a pracownicy szpitali coraz bardziej oddaleni od zwykłego cierpienia pacjentów, którzy przychodzą do lekarza po ulgę w chorobie.
- Lekarz ma kolejkę ludzi pod gabinetem, pani w rejestracji ma jeszcze większą kolejkę ludzi do obsłużenia - wylicza Robert Żyliński, startujący z komitetu PSL do sejmiku w okręgu białostockim.
Jak mówi Żyliński, idea asystenta szpitalnego narodziła się podczas "spotkań wyborczych z osobami starszymi". Do zadań asystenta należałoby przede wszystkim informowanie pacjentów, jak mają załatwić sprawy, gdzie się zgłosić, jakie procedury będą ich dotyczyć i ile czasu zajmie ich załatwienie.
- W wielu firmach czy urzędach są punkty obsługi klienta, które naprawdę skutecznie załatwiają podobne kwestie. Stwórzmy je w szpitalach samorządowych. Już sama konieczność odwiedzenia takiej placówki powoduje ogromny stres. Nie potęgujmy go dodatkowo, bo ktoś gubi się w szpitalnych korytarzach - dodaje Robert Żyliński.
Oprócz stworzenia etatu asystenta szpitalnego PSL proponuje kilka jeszcze rozwiązań, które mają na celu poprawę obsługi pacjentów w samorządowych placówkach służby zdrowia. To na przykład szkolenia dla personelu medycznego z rozmów z pacjentami, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, akcje informacyjne dla pacjentów i ich rodzin o prawach oraz możliwościach, jakie daje korzystanie z publicznego systemu ochrony zdrowia, ale też o ograniczeniach systemu.
KOMENTARZ:
To wszystko można by wprowadzić w samorządowych placówkach służby zdrowia w następnej kadencji sejmiku. Pytanie - dlaczego nie można było wprowadzić takich rozwiązań już w tej kadencji samorządu. Przecież PSL ma większość w zarządzie województwa, a w koalicji z PO ma także większość w sejmiku.