Większość każe, mniejszość musi - ryzykowne standardy w radzie miasta

Jeśli już na początku kadencji są takie nieporozumienia to bardzo źle wróży dalszej pracy rady. To o białostockiej radzie miasta. Po pierwszej sesji merytorycznej w prezydium rady są wyłącznie radni Koalicji Obywatelskiej, a w komisjach stałych rady są radni PiS wybrani tam wbrew ich woli i bez ich udziału w głosowaniu. Wszystko dlatego, że koalicji nie podobało się jedno nazwisko w jednej komisji.

Radni Koalicji Obywatelskiej /fot. H. Korzenny/

Radni Koalicji Obywatelskiej /fot. H. Korzenny/

Wybory członków komisji rady miasta zwykle nie budzą emocji. Radni mają obowiązek pracować w co najmniej dwóch komisjach stałych rady miasta. Wybierają więc te obszary, w których czują się najlepiej. Układ siłą w całej radzie zwykle znajduje odzwierciedlenie w składzie komisji. Szefowie klubów radnych zwykle uzgadniają przed sesją parytety w prezydium komisji. Wybory na sesji plenarnej są zwykle czystą formalnością. Widać jednak i tak proste formuły można skomplikować. 

Katarzyna Jamróz przewodnicząca klubu KO w radzie miasta /fot. H. Korzenny/

Katarzyna Jamróz przewodnicząca klubu KO w radzie miasta /fot. H. Korzenny/

W białostockiej radzie miasta są dwa kluby radnych: Koalicja Obywatelska - 16 radnych oraz Prawo i Sprawiedliwość - 12. Głos decydujący ma koalicja, bo ma większość. Przed sesją przedstawiciele klubów spotkali się, by uzgodnić podział sił w komisjach. Już tu doszło do nieporozumienia. 

- Radni KO podali pięć nazwisk naszych radnych, których sobie nie życzą w prezydiach komisji - mówi w kuluarach radna PiS Katarzyna Siemieniuk. Inny radny PiS Paweł Myszkowski z mównicy podczas sesji mówi, KO szczególnie nie chce jednego nazwiska. Nie powiedział jakiego.

Chodzi zapewne o Piotra Jankowskiego, co zresztą potwierdza radny KO Maciej Biernacki: - Powiedzieliśmy tylko, że biorąc pod uwagę, że w poprzedniej kadencji jako szef komisji rewizyjnej wykorzystywał ją do celów politycznych, może być problem z uzyskaniem przez niego większości w radzie miasta. To była tylko luźna sugestia. 

Radni Koalicji Obywatelskiej /fot. H. Korzenny/

Radni Koalicji Obywatelskiej /fot. H. Korzenny/

Sugestia była jednak zbyt "luźna", bo wywołała prawdziwą burzę. Zaczęło się od wyboru wiceprzewodniczących rady. KO zgłosiła Katarzynę Kisielewska-Martyniuk oraz Stefana Nikiciuka. Przewodniczący klubu PiS Henryk Dębowski stwierdził, że skoro koalicja chce dyktować opozycji, kto ma gdzie pracować, to radni PiS nie zgłaszają żadnej swojej kandydatury do prezydium rady. 

Rada wybrała dwoje wiceprzewodniczących tylko głosami koalicji, gdyż radni PiS nie wzięli udziału w głosowaniu. 

Przy wyborze członków komisji było jeszcze ciekawiej. Zwykle kluby zgłaszają swoich kandydatów według ustalonego wcześniej parytetu, a akceptuje te zgłoszenia w głosowaniu. Tu stało się inaczej. Wszyscy radni PiS (12) zgłosili się do pracy w dwóch tylko komisjach: rewizyjnej oraz budżetu. Henryk Dębowski tłumaczył: - Wiemy, że mamy obowiązek pracować w dwóch co najmniej komisjach, więc wybieramy te dwie komisje. Jeśli chcecie mieć w nich większość, to zgłoście odpowiednią liczbę swoich kandydatów. 

Henryk Dębowski - przewodniczący klubu radnych PiS /fot. H. Korzenny/

Henryk Dębowski - przewodniczący klubu radnych PiS /fot. H. Korzenny/

Kto wpadł na pomysł rozwiązania problemu - nie wiadomo, wiadomo natomiast, że wtedy dopiero zaczęła się prawdziwa awantura. "Twarzą" tej awantury był Maciej Biernacki. To on zgłaszał kandydatów do poszczególnych komisji. Zgłaszał nie tylko swoich klubowych kolegów, ale także radnych opozycyjnego klubu PiS. Przy zgłoszeniach oczywiście zachowane były proporcje dając większość w komisjach Koalicji Obywatelskiej. 

Radni PiS zgłoszeni przez Biernackiego kolejno z mównicy zgłaszali, że nie wyrażają zgody na kandydowanie. Mimo to przewodniczący rady poddawał projekt pod głosowanie, a radni KO zatwierdzali ułożony przez siebie skład komisji. Radni PiS nie brali udziału w tych głosowaniach. 

Radni PiS /fot. H. Korzenny/

Radni PiS /fot. H. Korzenny/

Tylko przy wyborze dwóch komisji: rewizyjnej i budżetu przewodniczący Dębowski zgłaszał dwunastu radnych PiS. Radni KO w głosowaniu większością głosów odrzucali taki wniosek i wybierali wymyślony przez siebie skład komisji. 

Radny Dębowski nie włożył co prawda koszulki ze znanym napisem w dwóch kolorach, ale z mównicy  powiedział, że radni KO złamali KONSTYTUCJĘ, a szczególnie jego konstytucyjne prawo do swobody wyboru i zapowiedział, że podejmie odpowiednie kroki prawne, by bronić swobody wybierania. 

Radni PiS /fot. H. Korzenny/

Radni PiS /fot. H. Korzenny/

Protesty opozycji na nic się zdały - radni KO przegłosowali składy wszystkich komisji i zamknęli sprawę. 

- Nawet na Białorusi nie ma takich standardów - podsumował radny Piotr Jankowski.

KOMENTARZ

Oto doświadczyliśmy pierwszy raz tak namacalnie, co się stanie, gdy ci, którzy dziś są w mniejszości, zdobędą większość głosów. Naszej demokracji wróży to fatalnie.  

Zobacz również