W nocy, po dwunastu godzinach opadów rzeka przypomina górski potok. W okolicy Teatru Dramatycznego poziom wody prawie równy z kładką dla pieszych. Zalana ścieżka rowerowa biegnąca pod mostem na rondzie Lussy. Zalane dwa inne odcinki ścieżki pod mostami na Kościelnej i Sienkiewicza.
Pierwsza w nocy - całkowicie zalana ulica Branickiego od przejścia dla pieszych na Orzeszkowej do skrzyżowania z Piastowską. Nie ma ostrzeżeń ani policyjnych patroli. Samochody zawracają, a mniej rozsądni próbują pokonać rzekę Branickiego. Gdy przyjeżdża wreszcie patrol, z daleka już sygnalizuje niebezpieczeństwo i kierowcy zawracają już w okolicy Świętojańskiej.
Ścieżką rowerową wzdłuż Branickiego jadą dwie rowerzystki. Chcą przejechać pod mostkiem na rondzie Lussy. Nie zatrzymało ich nawet czerwone światło sygnalizujące zalanie ścieżki. Musiały podjechać pod sam most by przekonać się, że czerwone znaczy czerwone.
Miejsce kiedyś zawsze zalewane podczas ulewy - skrzyżowanie Piłsudskiego i Sienkiewicza. Dziś bez problemów. W przejściu podziemnym tylko płytkie kałuże, na ogół sucho. Ale na górze - ścieżka rowerowa pod wodą aż do kładki prowadzącej nad Białką do Galerii Jurowiecka. Rzeka płynie szerokim, wartkim nurtem. Na kładce samotny nocny fotograf pod parasolem. - Mieszka tu w pobliżu. Siedziałem w domu, z internetu dowiedziałem się, że miasto zalane. Przyszedłem sprawdzić. Zaraz wrzucę zdjęcia na fejsbuka. Ale jaja - młody człowiek odkłada parasol i celuje komórką w kierunku zalanej ścieżki.
Po pierwszej w nocy. Dalej z nurtem Białki. Park Antoniuk: cały pod wodą. Nurt wartki, niesie gałęzie i konary drzew. Szczegółów nie widać. Ciemno. Ulica Wierzbowa niezalana, brakuje jakieś pół metra do nawierzchni jezdni.
Ulica Antoniuk Fabryczny - droga i most na rzece jak wyspa na wielkim jeziorze. Zalane całe łąki nadrzeczne. Woda niebezpiecznie blisko osiedli mieszkaniowych po obu stronach rzeki. Tu nurt zwalnia ale woda rozlewa się szeroko.
Wszystko wskazuje na to, że rzeka nie jest w stanie odprowadzić tak dużej ilości wody, jaka spływa z miasta. Niedawno zrobione baseny retencyjne są w górnym nurcie rzeki. Białka występuje z brzegów dalej, już za tymi zbiornikami, co znaczy, że mogą być one za małe. Pewne jest jedno: ulewa nie jest ekstremalna. To nie kataklizm. Zdarza się wiosną, latem, że deszcz pada długo i intensywnie. Miasto powinno być na to przygotowane i odporne. W lipcu ubiegłego roku, gdy nad Białymstokiem przeszła duża ulewa, woda wezbranej Białki zalała spore obszary miasta. Dziś ulewa nie była ekstremalna. Takie opady zdarzają się dość często. Coś jest nie tak z system odprowadzania wody opadowej w mieście.
Po pierwszej w nocy. Deszcz ustaje. Sztab kryzysowy obraduje w budynku urzędu miejskiego. W kilku punktach miasta widać migające kogutami policyjne radiowozy i samochody straży pożarnej. Nieposkromiony żywioł Białki niesie wezbrane wody. W okolicach koryta rzeki i zalanych terenów - żywej duszy. Żadnej akcji.