- Nie wiemy z czego zrobiona jest ta toaleta, być może ze złota, dlatego przedstawiamy taki oto pomnik, pomnik dokonań naszych włodarzy, toaletę za 100 tys. zł - ironizował podczas wczorajszej (17.10) konferencji prasowej Bartosz Szolc z białostockiej Młodzieży Wszechpolskiej.
Działacz zaprezentował złoty podnóżek i złoty nocnik owinięte wstążką prezentową, też złotą. Happening to forma sprzeciwu wobec "absurdalnych inwestycji Miasta". Młodzież Wszechpolska przekonywała, że pieniądze wydane na publiczną toaletę można było spożytkować o wiele lepiej. Np. na zakup instalacji fotowoltaicznych.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: "W Białymstoku stanął miejski szalet. Wart tyle co mieszkanie"
- Warto zaznaczyć, że toalety miejskie w Białymstoku już są. Ich koszt utrzymania wyniósł w zeszłym roku 70 tys. zł, a przychód - 3 tys. zł. Ze względów ekonomicznych nie opłaca się inwestować w tak drogie szalety, które się przez wiele lat nie zwrócą - dodał Piotr Żukowski z Młodzieży Wszechpolskiej.
Publiczna toaleta stoi przy ul. Legionowej, między Ogrodami Branickich a katedrą. Kosztowała ponad 430 tys. zł. O to czy to dużo, czy to mało - pytaliśmy mieszkańców Białegostoku. Ich zdania były podzielone, ale w większości mówili, że potrzeba budowy takich obiektów istnieje. Wypowiedzi usłyszycie w powyższym materiale wideo. Uruchomienie szaletu ma odbyć się jeszcze w październiku br.