To było w Bielsku Podlaskim. Dyżurny z komendy powiatowej policji otrzymał zgłoszenie, o kobiecie, która nie może wejść do mieszkania. Z informacji przekazanych przez zgłaszającą wynikało również, że w tym mieszkaniu może ulatniać się gaz. Brzmiało bardzo poważnie, więc na miejsce natychmiast pojechali policjanci z patrolówki.
Na miejscu rzeczywiście była kobieta, która dzwoniła po pomoc. Policjanci zorientowali się, że jest nietrzeźwa. Kobieta wyjaśniła, że zgubiła gdzieś klucze od mieszkania i nie może teraz wejść. Na pytanie mundurowych o ulatniający się gaz odpowiedziała, że wymyśliła tę historię. Przyznała, że w ten sposób chciała wezwać policjantów, którzy mieli przyjechać i otworzyć jej drzwi. Kiedy funkcjonariusze odmówili, kobieta wszczęła awanturę.
Mieszkanie pozostało zamknięte, a awanturująca się kobieta będzie musiała zapłacić mandaty na łączną kwotę 1,1 tys. zł. Jak informuje zespół prasowy podlaskiej policji, przypisano 40-latce popełnienie kilku wykroczeń: bezpodstawne wezwanie służb, zakłócenie porządku oraz używanie słów wulgarnych.
„Policjanci reagują na każde zgłoszenie, a wszystkie niepotwierdzone interwencje zajmują cenny czas, którego może zabraknąć, gdy ratować będzie trzeba czyjeś życie” – przypominają policjanci z zespołu prasowego. Bezpodstawne wezwanie służb jest karalne, o czym miała okazję przekonać się 40-latka z Bielska Podlaskiego.