Poprawkę do uchwały w sprawie taksówkarskich koncesji zgłosił klub radnych Prawa i Sprawiedliwości. - To nie ma związku z wyborami, taksówkarze zgłosili się do nas i prosili o zmianę przepisów. Uznaliśmy, że rzeczywiście dotychczasowe rozwiązania były niekorzystne dla doświadczonych kierowców - przypomina Henryk Dębowski, przewodniczący klubu radnych PiS.
Klub ma samodzielną większość w radzie miasta, więc po zgłoszeniu poprawki było prawie pewne, że rada ją przyjmie. Ale w tym wypadku ocena obowiązujących przepisów była zgodna.
- Oczywiście przepisy były złe, bo traktowały doświadczonych kierowców tak samo, jak nowicjuszy w zawodzie. Oczywiście taksówkarze mówili o tym od dawna. I oczywiście do teraz, czyli do roku wyborczego nikt wśród rządzącej większości ich nie słuchał - komentuje radny Maciej Biernacki, szef opozycyjnego klubu radnych PO.
Przepisy, które trzy lata temu uchwalili radni także na prośbę taksówkarzy, przewidywały wydawanie koncesji terminowych na prowadzenie działalności gospodarczej polegającej na przewożeniu ludzi w swoim samochodzie. Koncesje można było kupić na kilka lat bądź nawet na lat 50. Ci taksówkarze, którzy zdali egzamin i wykupili licencję na kilka lat, wkrótce przekonali się, że aby odnowić licencję, muszą ponownie przejść szkolenie i zdać egzamin z topografii miasta.
- To i tak była czysta formalność, no bo przecież jak ktoś jeździ na taksówce kilka lat, to już musi znać miasto. Tylko że kurs i opłata za egzamin to w sumie prawie tysiąc złotych. Za co? ja się pytam. W naszej korporacji mam czterech kolegów, którzy musieli zdać egzamin, bo inaczej straciliby pracę - tłumaczy Lech Bołtruszko, taksówkarz Komfort Taxi i zarazem przewodniczący podlaskiego regionu Związku Zawodowego Taksówkarzy RP.
W Białymstoku takich przypadków ponownego zdawania egzaminu było kilkanaście. Taksówkarze zaczęli głośno protestować. Jak mówi Lech Bołtruszko, od roku interweniowali u prezydenta miasta, pisali do radnych z różnych klubów. - Wreszcie ktoś się za nami ujął. Podobne, złe rozwiązania były w Krakowie i w Poznaniu. Tam już dawno je zmieniono, a u nas trzeba było czekać. Powiem wprost: myślę, że to rok wyborczy nam pomógł - dodaje Lech Bołtruszko.
Zmiana nie okazała się jednak tak łatwa do przeprowadzenia. Henryk Dębowski, który w imieniu klubu PiS pracował nad nowymi przepisami, musiał już w czasie sesji składać autopoprawkę, po negatywnej opinii prezydenckich prawników. Ostatecznie jednak poprawka przewiduje, że powtórnego egzaminu nie muszą składać ci taksówkarze, którzy raz już zdali egzamin i nieprzerwanie od pięciu lat wykonują zawód taksówkarza w Białymstoku. Radni przyjęli ją podczas sesji bez głosu sprzeciwu.
- Niestety wszystko wynika z tego, że taksówkarze chcieli zaoszczędzić, a w rezultacie narazili się na koszty i nerwy - komentuje Maciej Biernacki. - Różnica w cenie między licencją na dwa lata a na pięćdziesiąt lat, była niewielka. Kto wykupił pozwolenie na dłużej, nie musiał się denerwować powtórnym egzaminem. Ci, którzy chcieli zaoszczędzić, musieli nawet dopłacać.
Uchwała radnych wędruje teraz do prawników wojewody, którzy sprawdzą, czy jest zgodna z obowiązującymi przepisami. Dlatego Lech Bołtruszko jeszcze nie mówi, że taksówkarze wygrali. - Czekamy. Mam nadzieję, że na szczęśliwe zakończenie naszej walki o zmianę złych przepisów - mówi.