SOR USK. Dyrekcja próbuje dojść do porozumienia

29 lekarzy z 38 zatrudnionych na SOR Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego złożyło wypowiedzenia. W taki sposób protestują wobec - ich zdaniem - skandalicznych warunków panujących na tym oddziale. Jak mówią, o interwencję prosili dyrektora od dawna. Bez odzewu. Marek Karp dopiero teraz zdecydował się z nimi spotkać. I chce dojść do porozumienia.

bia24.pl

bia24.pl

Jedna pielęgniarka na kilka gabinetów, brak dostatecznej liczby lekarzy, zła organizacja pracy, no i niskie zarobki, niesprawiedliwie rozdzielane - to w wielkim skrócie zarzuty pracowników SOR-u Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Jak mówią, wielokrotnie już prosili Marka Karpa, dyrektora szpitala, o interwencję. Bez odzewu.

- To niedopuszczalne, bo pacjentom zapewniana jest naprawdę minimalna pomoc. Często nie ma internisty, który zdecydowałby, do jakiego specjalisty ma trafić pacjent. To robią specjaliści. No i to powoduje, że na konsultację specjalisty trzeba czekać w nieskończoność. Tak samo na pielęgniarkę, bo jedna jest na kilka gabinetów. Zdarzyć się może tragedia, bo już nie dajemy rady - mówią nam anonimowo.

To właśnie dlatego złożyli wypowiedzenia. Żeby swoim szefom uzmysłowić powagę sytuacji.

Okres wypowiedzenia kończy im się za miesiąc. A wtedy - białostoczanie zostaną praktycznie bez opieki lekarskiej w nagłych sytuacjach.

Aby temu zapobiec, dyrektor zdecydował się porozmawiać z pracownikami. Pierwsze spotkanie odbyło się w środę. Kolejne planowane jest w przyszłym tygodniu. Co z nich wynika? Na razie rozmowy owiane są tajemnicą.

- Obecnie opracowywane są nowe warunki pracy i płacy na SOR. Zobowiązaliśmy się jednak do nieudzielania informacji, aż do czasu wypracowania nowych zasad współpracy. Kolejne spotkanie z pracownikami SOR zaplanowane jest na koniec przyszłego tygodnia - mówi tylko Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.

Zobacz również