Rodzice biją na alarm. Fatalne warunki w UDSK

Rodzice donoszą o fatalnych warunkach pobytu w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym im. L. Zamenhofa w Białymstoku. "Dzieci leżą dosłownie wszędzie" - grzmią w mediach społecznościowych.

Rodzice donoszą o fatalnych warunkach pobytu w UDSK [fot. fb.com/udskbialystok]

Rodzice donoszą o fatalnych warunkach pobytu w UDSK [fot. fb.com/udskbialystok]

"Dzieci leżą dosłownie wszędzie: korytarz, różne sale do tego nie przystosowane, jadalnia (tak naprawdę nie leżą chyba tylko w łazienkach). W szpitalu panuje rotawirus, sama zostałam nim zarażona. (...) Rodzice drżą ze strachu o zdrowie swoich dzieci, ale zupełnie nie mają pomysłu co mogą z tym zrobić. Personel medyczny pracuje na najwyższych obrotach, ponoć wielokrotnie walczyli o to, żeby coś zmienić - zupełnie bez skutku. Oddział przyjmuje tylu pacjentów co wcześniej, a tak naprawdę miejsca jest o połowę mniej" - opisuje swój pobyt w szpitalu pani Magdalena. Podzieliła się swoimi przeżyciami na facebookowej grupie "Białostockie wsparcie rodzicielskie".

Brak miejsca spowodowany jest generalnym remontem, który od lipca trwa w Dziecięcym Uniwersyteckim Szpitalalu Klinicznym w Białymstoku. Łącznie gruntownie przebudowanych zostanie 8 oddziałów szpitalnych, o powierzchni ponad 7,5 tys. m2. Prace mają zakończyć się za dwa lata - to jest i jeszcze długo będzie trudny czas dla pacjentów.

"Byłam z córką (8-miesięczną) dwa tygodnie temu. Leżałyśmy na korytarzu, bez łóżka dla dziecka. Warunki skandalicznie nieodpowiednie ani dla matki, ani tym bardziej dla chorego dzieciaczka. Kiedy następnego dnia były kolejne nadprogramowe przyjęcia i już brak miejsca na korytarzu, zaczęły się wypisy na szybko, by nas położyć na sali. Jadalnia obłożona, mamy na leżakach (bo nie było już foteli/łóżek), na korytarzu tłumy. A więc - kolejne wypisy, by zwolnić kolejne miejsca. I tak w kółko, codziennie. Brak słów" - napisała na facebooku pani Małgorzata.

"Byliśmy od niedzieli do środy na oddziale gastroenterologii (V piętro). Warunki koszmarne. Spałam z półrocznym dzieckiem na korytarzu przy wc i schowku na miotły. Po pierwszej dobie trafiliśmy na salę izolacyjną, bo wyszedł norowirus w badaniach. Na salach ścisk po 3 łóżeczka. Dla rodziców z izolatek dostępne tylko wc. Nie ma gdzie się umyć nawet" - czytamy wpis pani Justyny.

Dyrekcja szpitala prosi o cierpliwość

Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku jest jedynym wysokospecjalistycznym i wieloprofilowym szpitalem dziecięcym w tej części Polski. Po gruntownym remoncie, każda sala chorych zyska pełny węzeł sanitarny, powstaną nowe izolatki, będzie więcej aparatury medycznej oraz pomieszczeń. To pierwsza kompleksowa przebudowa placówki od 30 lat. Dyrekcja szpitala prosi rodziców o cierpliwość.

- Apelujemy do lekarzy rodzinnych, aby pacjentów z infekcjami dróg oddechowych, którzy nie są w stanie zagrożenia życia oraz pacjentów z biegunką, wymiotami kierowali do Oddziału Pediatrycznego w Szpitalu Wojewódzkim, w którym panują bardzo dobre warunki lub do oddziałów terenowych położonych w niewielkiej odległości od Białegostoku. Miejsca w klinikach specjalistycznych w naszym szpitalu, powinniśmy zostawić pacjentom wysokospecjalistycznym. Niestety musi być gorzej, aby potem było lepiej - mówi nam prof. Anna Wasilewska, dyrektor Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego. - Na obecną sytuację, poza prowadzonymi pracami remontowymi, nałożył się znaczny wzrost infekcji spowodowany powrotem dzieci do żłobków, przedszkoli i szkół. Dodatkowo mamy coraz więcej dzieci z potwierdzoną infekcją Sars-Cov-2. Informujemy rodziców, że ze skierowaniem do oddziału pediatrycznego mogą się zgłosić do oddziałów w całym województwie, gdzie obecnie warunki pobytu są znacznie lepsze - dodaje.

W czasie remontu, wszystkie kliniki pracują na pełnych obrotach. Dyrektor UDSK potwierdza, że "jest ścisk", ale to sytuacja, której nie da się uniknąć. Zaprzecza natomiast, by w szpitalu panował rotawirus.

- Niestety jest to okres typowy dla różnych infekcji: mamy odnotowane infekcje norowirusowe, oraz spowodowane wirusem RS, jak również pojedyncze przypadki infekcji "COVID-owych". Dzieci z koronawirusem są w całkowitej izolacji. Wykonujemy wymazy w kierunku powyższych wirusów, co pozwala nam na kohortowanie pacjentów, czyli hospitalizowanie w poszczególnych salach pacjentów z tą samą jednostką chorobową. Do końca stycznia planowane jest oddanie tej "większej" części szpitala, będzie o wiele spokojniej - podkreśla dyrektor placówki.

Zobacz również