Przetarg rozstrzygnięty. Teraz czas na pas - startowy

Bez uroczystej oprawy, w zaciszu swojego gabinetu Prezydent Białegostoku rozstrzygnął przetarg na budowę utwardzonego pasa startowego na lotnisku Krywlany. Rozstrzygnięcie przetargu oznacza w praktyce przyjęcie oferty polsko-litewskiego konsorcjum firm na wykonanie tego zadania za 44 miliony złotych. Oznacza też odrzucenie drugiej zgłoszonej przez Budimex oferty budowy za 62 miliony zł.

Lotnisko Krywlany /fot. Bia24/

Lotnisko Krywlany /fot. Bia24/

Rozstrzygnięcie następuje teraz, ponieważ samorządowi Białegostoku udało się zgromadzić żądane przez konsorcjum pieniądze. 28 milionów zł miał Białystok przygotowane na ten przetarg, 16 milionów podarował miastu samorząd województwa podlaskiego (dokładnie podaruje w 2018 roku). Za 44 miliony konsorcjum opracuje projekt budowy i wykona wszelkie prace. Miasto określiło, że na Krywlanach ma powstać asfaltobetonowy pas startowy o długości 1350 metrów i szerokości 30 metrów; past startowy trawiasty o długości 850 metrów i szerokości 150 metrów, płyta do zawracania dla samolotów, miejsca postoju samolotów, drogi kołowania, płyta do lądowania skoczków spadochronowych oraz oświetlenie. 

Do przetargu na wykonanie tego zadania zgłosiły się dwie firmy. Budimex zaproponował 62 mln zł; znacznie mniej - 44 mln zł - zaproponowało konsorcjum, w którego skład wchodzą: B.K. Tras Roboty Drogowe Borsukiewicz s.j. (jako lider konsorcjum), PPU Drabent Maria Drabent i Jacek Drabent s.j., Projekt Plus sp. z o.o. oraz UAB Siauliu Plentas sp. z o.o. Ten ostatni podmiot to firma litewska znana już na białostockim i podlaskim rynku. Buduje drogi i ulice, m.in. ostatnio w Białymstoku ulicę Czystą. 

Szybowce na lotnisku Krywlany /fot. Bi24/

Szybowce na lotnisku Krywlany /fot. Bi24/

Wszystkie ujęte w zamówieniu elementy mają być gotowe we wrześniu przyszłego roku. Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski podczas decydującej o pieniądzach sesji samorządu Białegostoku obiecał, że "nie pojawi się" na otwarciu pasa startowego. Tak się składa, że jesienią 2018 powinny się odbyć wybory samorządowe, co oczywiście dało prezydenckiej opozycji pożywkę do "upolityczniania" kwestii budowy pasa startowego na Krywlanach. 

Dodajmy jeszcze, że "rozstrzygnięcie przetargu" to jeszcze nie podpisanie umowy na wykonanie. Na razie miasto zadeklarowało, że wybiera jedną z ofert. Strony mogą w ciągu najbliższych 10 dni odwołać się od tej decyzji. Jeśli tego nie zrobią, wówczas można będzie podpisać umowę, czyli formalnie przystąpić do realizacji zadania. 

TYLE FAKTÓW

Opinii zaś podczas całego procesu "zdobywania" publicznych pieniędzy było znacznie więcej. Sprawa stała się oczywiście "polityczna" i to zarówno na etapie zgody rady miasta na przyjęcie pomocy ze strony sejmiku, jak i na etapie samego decydowania radnych sejmiku o tym geście pomocy pod adresem miasta. Przede wszystkim termin podnosi poziom adrenaliny u polityków. Wyborcza jesień i "lotnisko" jakiego w Białymstoku żadnej władzy nie udało się zbudować w ostatnim półwieczu. Platforma Obywatelska, jeden z głównych sojuszników prezydenta Truskolaskiego na ten polityczny cel w ciągu kilku dni wyciągnęła z kasy sejmiku osiem milionów złotych.

/fot. Bia24/

/fot. Bia24/

Jeśli pas startowy powstanie w terminie, to będzie to wielka zasługa PO, a szczególnie jego wojewódzkiego lidera Robert Tyszkiewicza. Z kolei powstanie pasa startowego, tak krytykowanego jako namiastka ledwie prawdziwego lotniska, może stać się też sukcesem Prawa i Sprawiedliwości, które zgodziło się na przyjęcie tych pieniędzy "załatwionych" przez swoich politycznych przeciwników. 

Jeszcze coś. Przypomnieć warto, że miasto samo oszacowało koszt wykonania tego zadania na 28 mln zł. Niższa z ofert zgłoszonych w przetargu przewyższa szacunki magistrackich urzędników o ponad jedną trzecią. Wyższa zaś - ponad dwukrotnie. Skąd taka różnica, zarówno w odniesieniu do szacunków miasta, jak i do szacunków "konkurencji"? Wyjaśnienia tej zagadki nie podjął się jak dotychczas żaden urzędnik. A jest to kwestia fundamentalna dla oceny faktycznego kosztu tej budowy. Urzędnicy miejscy powinni mieć w pamięci różnicę między planowanym a faktycznym kosztem budowy na przykład stadionu miejskiego czy podlaskiej opery. Co się stanie, jeśli konsorcjum z jakiegoś powodu nie dotrzyma terminu. Czy uda się przekonać wyborców, że to tylko lekki poślizg, a nie propagandowa wpadka? 

Ostatnia kwestia. Czy to, co powstaje, nazywa się "lotnisko"? Bo tak przez długi czas mówili i samorządowcy miejscy, i politycy, którzy ten pomysł popierali. Oczywiście to nie jest lotnisko - głosili przeciwnicy z PiSu. Ciekawe, że początkowa pewność zwolenników zabrnęła w ślepą ulicę. Bo dziś nie mówią już o lotnisku, lecz o początku lotniska. Ten pas startowy to ma być początek prawdziwego lotniska.

Gotowe do start - modele samolotów /fot. Bia24/

Gotowe do start - modele samolotów /fot. Bia24/

Zaklinanie rzeczywistości odbywa się dziś poprzez słowo-klucz "etapowanie". Pas startowy to "etap" budowy lotniska. Zastępca prezydenta Białegostoku Adam Poliński mówi dziś, że inwestycja na Krywlanach "pozwala na etapowe dodawanie kolejnych elementów infrastruktury lotniskowej". Według niego to sposób na to, by uniknąć budowy obiektu "niedostosowanego do rzeczywistych wymagań" mieszkańców. "Jeśli okaże się to potrzebne, będzie można rozwijać możliwości lokalnego lotniska".

Jeśli dobrze wsłuchamy się w te wypowiedzi, usłyszymy w nich wszystkie zastrzeżenia stawiane przez opozycję wobec tego projektu. A to niestety niezbyt dobrze wróży na przyszłość. Może się okazać, że te pas startowy pozostanie pasem startowym i będzie tylko lądowiskiem dla biznesmenów. A białostoczanom pozostanie tylko mocno słyszalny ryk silników małych samolotów zabierających na pokład "do 50 pasażerów".

Zobacz również