Zdaniem radnego Konrada Zielenieckiego z PiS "sprawa jest naprawdę bardzo prosta". Jak mówił na konferencji prasowej: Przyjęcie projektu studium przedstawionego przez prezydenta w formie niezmienionej, było zdecydowanie niezgodne z prawem. Radni poprzedniej kadencji zgłaszali do projektu poprawki i przegłosowali je. Teraz prezydent przedstawia pod głosowanie projekt, który nie uwzględnia tych przegłosowanych poprawek i uwag. Mówiliśmy, że taki sposób procedowania zakwestionuje wojewoda. Tak się stało i oczekujemy teraz, żeby prawo było respektowane, a nasze i mieszkańców uwagi były przyjęte w nowym projekcie studium - przedstawiał stanowisko klubu radnych PiS Konrad Zieleniecki, wiceprzewodniczący Komisji Zagospodarowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska.
W ubiegłym tygodniu Wojewoda Podlaski w ramach nadzoru prawnego nad uchwałami samorządu unieważnił uchwałę radnych przyjmująca Studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego Białegostoku. Wojewoda stwierdził, że niezgodnie z prawem rada nie uwzględniła poprawek przyjętych przez poprzednią radę oraz nie poddała tych uwag pod osąd mieszkańców, którzy mogliby zgłosić swoje uwagi do tego projektu.
- Do tej sytuacji nie musiało dojść, na co zwracaliśmy uwagę. Apelujemy więc do pana prezydenta o uwzględnienie uwag i ponowne wyłożenie projektu do głosowana na forum rady miasta - mówi radny Konrad Zieleniecki.
Radni PiS sprzeciwili się "upolitycznianiu" decyzji wojewody. Chodzi o wypowiedź przewodniczącego rady Łukasza Prokoryma, który zapowiedział, że zwoła w sierpniu nadzwyczajną sesję rady miasta w celu upoważnienia prezydenta miasta do zaskarżenia decyzji wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku. Przewodniczący Prokorym nazwał wówczas decyzję wojewody "decyzją polityczną".
Radni PiS powiedzieli dziś, że to przewodniczący Prokorym upolitycznia całą sprawę, i nie powinien się wypowiadać w imieniu całej rady, nawet jeśli reprezentuje klub, który w radzie ma większość.
- Nie chcemy, aby koleżanki i koledzy radni byli traktowani jak maszynki do głosowania, część z nas już to przeżyła i wie dobrze, co to znaczy - uważa Piotr Jankowski, radny PiS (wcześniej radny PO).