Szpital MSWiA w Białymstoku szpitalem jednoimiennym stał się, gdy władze przygotowywały się na przyjęcie wielkiej liczby pacjentów zakażonych koronawirusem. Nie przyjmował wtedy większości pacjentów - tylko tych zakażonych COVID-19, którzy mieli choroby towarzyszące.
Na początku czerwca decyzją wojewody ta jednoimienność została ze szpitala zdjęta. Ale nie całkiem. Szpital mógł wznowić planowe przyjęcia, zabiegi i operacje, natomiast wciąż muszą być tu przygotowane miejsca dla pacjentów tzw. covidowych. To oznacza m.in. wyłączenie ze zwykłej pracy dwóch oddziałów, prowadzenie dwóch izb przyjęć i zapewnienie w obu pełnej obsady lekarskiej.
Alicja Skindzielewska, dyrektorka szpitala MSWiA w Białymstoku, uważa, że szpital powinien już całkowicie wrócić na dawne tory. I poprosiła wojewodę, by się na to zgodził.
- Z uwagi na obecną sytuację epidemiczną, na tę chwilę wojewoda nie podjął decyzji o całkowitym powrocie funkcjonowania szpitala MSWiA do stanu sprzed epidemii - mówi w imieniu wojewody jego rzeczniczka Anna Dzierszko. Chodzi to, że przypadków koronawirusa w Podlaskiem jest coraz więcej.
- Te przypadki są i będą - przekonuje z kolei Alicja Skindzielewska. I przypomina, że już dwa miesiące temu mówiła, że na przyjęcie pacjentów z koronawirusem powinny być przygotowane wszystkie szpitale. - Kto myśli, że jeden szpital załatwi sprawę koronawirusa, to jest w głębokim błędzie - mówi dyrektor Skindzielewska. - Im wcześniej szpitale będą się do tego przygotowywać, tym będzie bezpieczniej dla wszystkich.
Jej zdaniem rolę szpitali jednoimiennych powinny przejąc oddziały obserwacyjno-zakaźne. W podlaskich szpitalach jest ich w sumie osiem.
- Oczywiście, my też możemy przyjmować niektórych chorych z COVID. Ale blokowanie OIT-u czy chirurgii to dla nas duży problem - mówi. I przypomina jeszcze o pieniądzach. Bo mimo wcześniejszych obietnic, Narodowy Fundusz Zdrowia obciął szpitalowi ryczałt. - W tej sytuacji nie wiem, co będzie dalej - mówi Alicja Skindzielewska.
Wojewoda zaś obiecuje rozmowę. Wkrótce.