Jak powiedział Rafał Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku, pomysł utworzenia pierwszej pasieki na terenie Białegostoku powstał, gdy zakładano w mieście kwietne łąki. A powstało ich sporo - w pasach drogowych ulic i na działkach gminnych jest ich łącznie ok. 5,5 ha. Posadzone zostały byliny, czyli rośliny wieloletnie, a między nimi posiano gatunki jednoroczne. Łąki przypadły białostoczanom do gustu, szczególnie pola słonecznikowe - wielokrotnie fotografowane przez artystów i amatorów, o każdej porze dnia i nocy. Zdjęcia można wciąż podziwiać w wielu mediach i na portalach społecznościowych.
A teraz przyszedł czas na ule.
- To naturalna kontynuacja tamtego projektu. Myślę, że jest to dobry sposób na promocję pszczelarstwa oraz walkę ze zjawiskiem masowego wymierania tych pożytecznych owadów - wyjaśnił Rafał Rudnicki.
Na skwerze przy ul. Augustowskiej, obok kwietnych łąk, stanęło pięć uli, w tym cztery zabytkowe. Utworzeniem pasieki zajął się Mikołaj Mak - doświadczony pszczelarz, a na dodatek znający doskonale tradycje pszczelarstwa na Podlasiu. Wyremontował cztery zabytkowe ule - jeden z nich liczy 100 lat! - pochodzące z różnych rejonów Podlasia. Dla porównania ustawiony został również ul współcześnie używany przez pszczelarzy.
Z powodów bezpieczeństwa ule zostały ustawione za rzeką Białą. Można je więc obserwować, ale nie można do nich bezpośrednio podejść. Wokół roztaczają się łąki kwietne i pola słonecznikowe, ale dodatkowo zostaną posadzone drzewa owocowe, krzewy oraz rośliny miododajne. To zapewni pszczołom wystarczającą ilość pożywienia od początku wiosny do później jesieni.
Moda na ule wkracza także do szkół. Już wkrótce pokazowe pasieki powstaną w dwóch szkołach w województwie: Zespole Szkół im. gen. Ludwika M. Paca w Dowspudzie i Zespole Szkół Rolniczych im. Stefanii Karpowicz w Krzyżewie. Zarząd województwa podlaskiego postanowił każde z obu przedsięwzięć dofinansować kwotą 10 tys. zł.
Miód to jeden z najzdrowszych naturalnych produktów. Być może więc moda na pszczelarstwo wiąże się z wciąż rosnącą na świecie tendencją na zdrowe odżywianie. Dla sceptyków miejskich uli podajemy bardzo ważną informację - choć pszczoły żyją w mieście, ich miód jest tak samo zdrowy jak ten z terenów wiejskich. Pszczoły są bardzo wrażliwe na zanieczyszczenia i pestycydy - gdyby ich stężenie było duże to najpierw same by zginęłyby, zanim zaczęłyby produkować miód.
Walory pasiek miejskich są więc nie do podważenia. Ba, smak ich miodów może nawet przewyższać tradycyjne. Miód kasztanowo-wierzbowy? Tylko z miasta!