Lotnisko regionalne... a jeśli się wypnie

Trzy panele, ponad trzy godziny debaty - i nikt z uczestników nie mówi, że lotnisko regionalne jest niepotrzebne. Taki paradoks: wszyscy są w tym jednym zgodni, a mimo to cała sprawa wisi na włosku. Referendum w sprawie potrzeby budowy lotniska może zaprzepaścić nawet tę niewielką szansę na budowę, jaka jeszcze istnieje. Bo jak władza ma budować lotnisko, skoro suweren się wypiął.

Początek debaty /fot. H. Korzenny/

Początek debaty /fot. H. Korzenny/

Wielkie przedsięwzięcie: trzech organizatorów, relacja telewizyjna, transmisja radiowa i przekaz online. Debata na temat potrzeby budowy lotniska regionalnego w województwie podlaskim. W sumie pięć godzin, w trzech panelach, z udziałem ekspertów, polityków, samorządowców i publiczności. A w konkluzji tylko tyle: lotnisko jest niezbędne, ale go nie ma i z pewnością jeszcze długo nie będzie. Nie z powodu braku pieniędzy, z powodu niemocy władz, biznesu, polityki. 

Dyskusji w auli Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania przysłuchuje się kilkadziesiąt osób /fot. H. Korzenny/

Dyskusji w auli Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania przysłuchuje się kilkadziesiąt osób /fot. H. Korzenny/

Pierwszy panel - polityczny wykazał tylko, że w dyskusji dziś ciągle silniejsze są głosy o straconych latach niż o niestraconej jeszcze szansie. W gronie polityczno-biznesowo-naukowym wyróżnił się głos Andrzeja Parafiniuka z Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego: Mamy jeszcze szansę powalczyć o pieniądze z unijnej perspektywy finansowej po roku 2020. Może na przykład w ramach partnerstwa prywatno-publicznego, ale do sukcesu potrzebny jest zdecydowany ruch samorządu, zdecydowane wyjście do biznesu z konkretną propozycją. 

Eksperci drugiego panelu /fot. H. Korzenny/

Eksperci drugiego panelu /fot. H. Korzenny/

Druga część z udziałem urzędników i praktyków wykazała tylko, że regionalny port lotniczy na pewno nie zarobi na swoje utrzymanie, przynajmniej przez pierwsze lata. Ale z tej części do wszystkich nas powinna dotrzeć myśl Michała Tabisza, prezesa regionalnego portu lotniczego w Rzeszowie: W referendum nie trzeba pytać, czy chcesz budowy lotniska, bo faktycznie to jest pytanie o to, czy chcesz częściej spotykać się ze swoimi bliskimi, którzy pracują za granicą - bo to w praktyce przynosi otwarcie regionalnego portu lotniczego. 

A oprócz tej myśli także twarde dane przedstawione przez Leszka Krawczyka, prezesa portu lotniczego Olsztyn-Mazury: Po roku działalności mamy regularne loty do i z Londynu sześć dni w tygodniu przy pełnej rezerwacji po 150 pasażerów w jednym locie. 


W trzecim panelu - biznesowym, błyszczał Sergiusz Martyniuk, właściciel Pronaru i własnego pasa startowego w Narwi: - Po co to referendum? Od tego są władze województwa. Wybraliśmy władze i one mają decydować o wybudowaniu lotniska, po co jeszcze raz pytać? Już raz powiedzieliśmy. Ale tam decyzyjność jest niewielka albo wcale. 

Całą dyskusję można by uznać za wielki sukces - w wielkiej jednomyślności. Wszyscy potrzebują lotniska, region potrzebuje lotniska jak wody źródlanej do życia i rozwoju. Tyle że ta jednocząca wszystkich myśl pojawia się wtedy, gdy jest już praktycznie po sprawie. Więcej - pojawia się na kilka dni przed definitywnym pogrzebaniem snu o lotnisku. 

Dyskusja do obejrzenia w telewizji regionalnej /fot. H. Korzenny/

Dyskusja do obejrzenia w telewizji regionalnej /fot. H. Korzenny/

Referendum w sprawie budowy portu lotniczego w województwie, jak pamiętamy, to był pomysł grupy kandydatów na radnych w wyborach samorządowych 2014 roku. Jak przyznał dziś Paweł Myszkowski, lider komitetu referendalnego, udało się tej grupie w ciągu trzech tygodni zebrać ponad 60 tysięcy podpisów poparcia pod wnioskiem o referendum. W konsekwencji udało się też (niektórym) zdobyć mandaty radnych. Zachłyśnięta zwycięstwem wyborczym władza samorządowa zignorowała jednak ten wniosek przegranych. I dziś odbiło się jej to referendalną czkawką. Po dwóch latach walki komitet dopiął swego. Teraz być może staje przed kolejnym wyzwaniem, znacznie trudniejszym niż zdobycie mandatu. Bo dziś staje w obliczu całkowitej klęski projektu budowy lotniska regionalnego.


Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że suweren (czy elektorat) kompletnie nie jest zainteresowany udziałem w referendum. 300 tysięcy osób musiałoby wziąć udział w tym niedzielnym głosowaniu, aby wynik referendum był wiążący dla władzy. Dziś tak naprawdę projekt budowy lotniska regionalnego wisi na włosku. Jeśli suweren się wypnie, czyli nie pójdzie do urn, to wizja regionalnego portu lotniczego w województwie na lata odejdzie w zapomnienie. Obecna władza dostanie argument przeciw lotnisku, nowej władzy będzie trudniej w przyszłości przekonać unijnych dysponentów o potrzebie finansowego wsparcia tej inwestycji. 

Zobacz również