Budowa parku już się zaczęła, teren ogrodzono, widać maszyny i pracowników. To wybrana w przetargu firma Przedsiębiorstwo Budownictwa Wodnego „HYDROS” z Białegostoku. Miasto przyjęło propozycję wyceny prac firmy zgłoszoną w przetargu – 824 tysiące sto złotych. „Hydros” był jedyną firmą zainteresowaną wykonaniem prac według przygotowanego przez zleceniodawcę projektu. A dokumentację projektową parku wykonała poznańska firma See sp. z o.o., której miasto Białystok zapłaciło niemal 42 tys. zł.
Urząd Miejski, gdy ogłaszał przetarg na wykonanie parku, zaplanował na ten cel trochę ponad 540 tysięcy złotych. W momencie rozstrzygnięcia przetargu brakujące prawie 300 tysięcy złotych urząd postanowił dołożyć.
Na sfinansowanie parku Urząd Miejski w Białymstoku starał się o dotację z sejmikowego Funduszu Wsparcia Gmin i Powiatów. Wnioskowało o ponad 720 tys. dofinansowania (przy wkładzie własnym prawie 124 tys. zł). Z tego funduszu jednak na park lawendowy dotacji od sejmiku nie dostał.
Zachęcony przez marszałka województwa urząd miejski spróbował sięgnąć po fundusze unijne w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2017-2020 (można było to zrobić jeszcze w bieżącym roku). I tu sukces – dotację w wysokości ponad 472 tys. zł otrzymał. 31 lipca marszałek województwa Artur Kosicki podpisał umowę na dofinansowanie.
– Różnego rodzaju tereny zielone w miastach odgrywają istotną rolę dla ich mieszkańców, zdecydowanie polepszając komfort życia. Te miejsca nie tylko ładnie wyglądają, ale też wpływają na zdrowie, dlatego wspieramy takie inicjatywy na terenie całego województwa – mówił po podpisaniu umowy marszałek Artur Kosicki.
W rezultacie więc z własnego budżetu samorząd Białegostoku zapłaci za utworzenie tego parku ponad 350 tys. zł. Do końca roku mieszkańcy Bacieczek i osiedla TBS będą mieli nowe miejsce wypoczynku. Urządzone (po przeliczeniu) za ok. 550 zł na metr kwadratowy.
Co tam będzie? Przede wszystkim zostają tam, gdzie rosną wszystkie drzewa. Na powierzchni 1492 mkw. zieleń (trawniki, rabaty, ogród deszczowy, łąka) zajmie wg projektu 1251 mkw. Najważniejszym elementem zielonym będzie rabata lawendowa, bo to właśnie ta roślina będzie głównym motywem mini parku. Lawenda będzie nie tylko cieszyć ludzkie oko, ale także stanowić żerowisko dla owadów zapylających.
Budowa Lawendowego Parku Kieszonkowego przy ul. H. Kołłątaja [fot. Bia24]
Projekt przewiduje wprowadzenie łąki kwietnej, która będzie naturalnym odgrodzeniem terenu od sąsiadujących dróg publicznych. W sąsiedztwie łąki kwietnej projektuje się domki dla owadów w celu wprowadzenia bioróżnorodności. Projekt zakłada także utworzenie mini sadu z drzewostanem owocującym oraz tablicami w celach edukacyjnych. Na teren zostanie wprowadzony element wodny w postaci ogrodu deszczowego.
To nie wszystko. Na teren parku oraz do poszczególnych elementów wyposażenia prowadzić będą ścieżki z przepuszczalnej dla wody nawierzchni z mieszanki gliny, żwiru i piasku. Nawierzchnia zostanie dostosowana do potrzeb komunikacyjnych osób z dysfunkcjami. Przy czym „nie przewiduje się zmiany ciągów pieszych otaczających działki”.
Budowa Lawendowego Parku Kieszonkowego przy ul. H. Kołłątaja [fot. Bia24]
To także nie wszystko. Oprócz tego, co widać (tzn. kosze, ławki, siedziska, leżaki, huśtawki parkowe), oprócz oświetlenia całego terenu przy pomocy latarń stojących, będzie jeszcze infrastruktura podziemna. Powstanie system automatycznego nawadniania terenu parku, dzięki któremu roślinność będzie stale w dobrej kondycji.
Wszystko to na powierzchni półtora tysiąca metrów kwadratowych. Ciekawe, czy będzie jeszcze miejsce dla ludzi korzystających z tego parku. Kiedy patrzymy dzisiaj na to miejsce – widzimy przede wszystkim dziko rosnące drzewa. A one mają zostać.
„Wszelkie elementy wraz z elementami małej architektury tworzą całość oraz mają za zadanie zaspakajać potrzeby lokalnej społeczności” – czytamy w opisie projektu zagospodarowania parku.