Sprawę szczegółowo opisaliśmy w poniedziałek (13.12) w artykule pt. "Jest winny dziesiątki tysięcy zł". Miał oszukać kierowców Bolta. Byli pracownicy firmy JJN TAXI, która od marca br. zatrudnia kierowców aplikacji Bolt oraz dostarcza i serwisuje flotę samochodów, zgłosili nam, że właściciele nie wypłacają im pieniędzy. Mieliby uciekać również od pokrycia kosztów benzyny i napraw pojazdów. Ich zdaniem, poszkodowanych miałoby być ok. 30 osób w Białymstoku i ok. 100 w całej Polsce.
"To jeden wielki żart i oszustwo, nie wypłacają ludziom zarobionych pieniędzy i zbywają ich tłumacząc się, że nie mają na wypłaty, kiedy firma dalej funkcjonuje, a pan Janusz jeździ na zagraniczne wycieczki tydzień przed tym, jak powiedział, że nie ma na wypłaty. Zbywanie i tłumaczenie ckliwymi historyjkami trwało kilka miesięcy, a uporczywe dzwonienie i upominanie się o swoje pieniądze doprowadza do tego, że przestają odbierać telefony i trzeba kontaktować się z innych numerów, co i tak nie daje żadnych efektów" - czytamy wypowiedź dot. firmy na portalu b1.pl (Spotted Białystok). W naszym tekście, zamieściliśmy również osobiste relacje byłych pracowników.
"Nie wszyscy kierowcy okazali się uczciwi"
Po publikacji artykułu, zgłosił się do nas Janusz Nieściór - właściciel firmy JJN TAXI. Umówił się z nami na spotkanie w redakcji. Przypomnijmy, że wcześniej bezskutecznie próbowaliśmy skontaktować się z nim telefonicznie.
- Mój biznesplan zakładał duży zarobek dla kierowców: tygodniówki rzędu 800 zł dla tych, którzy jeżdżą relatywnie niewiele, dla najlepszych 1300 zł. Jeżeli wszyscy są uczciwi, to rewelacyjny układ - jeżdżą za dobre pieniądze, znakomitymi samochodami. Konkurencja doskonale zdawała sobie sprawę, że moja oferta jest najlepsza. Niestety, nie wszyscy kierowcy okazali się uczciwi. Część z nich robiła obroty na poziomie 300 zł dziennie, gdzie wszyscy "Boltowcy" wiedzą, że spokojnie te osoby mogłyby wyrabiać 400-500 zł. To powodowało straty na poziomie ok. 3 tys. zł tygodniowo, 20 tys. miesięcznie, a łącznie ok. 80 tys. zł. Po odliczeniu prowizji przez Bolta, po prostu brakowało gotówki - mówi nam Janusz Nieściór.
Dodatkowo - zdaniem właściciela JJN TAXI, część zatrudnionych przez niego osób wydawała o wiele więcej pieniędzy na paliwo niż powinni. Według jego obliczeń, po każdym tygodniu brakowało mu nawet 10 tys. zł całościowego utargu. Dodaje również, że niewielka część byłych kierowców, uszkodziła jego samochody. M.in. stąd wynikają jego długi wobec pracowników i utrata płynności finansowej przez firmę, w rozmowie z nami nie zaprzecza trudnej sytuacji.
- Zdecydowana większość kierowców była uczciwa i jest mi przykro, że doszło do takich problemów. W Toruniu pieniądze zalegam trzem osobom, z którymi jesteśmy dogadani na spłatę rat. W Bydgoszczy, moje zaległości wynoszą ok. 5 tys. zł. W Białymstoku jestem winny pieniądze 20 osobom. Nie uciekam od tego, zapewniam, że wszystko spłacę. Od ponad 20 lat prowadzę różne firmy, nigdy nie miałem takich kłopotów finansowych jak teraz - podkreśla. Większości byłych pracowników ma zalegać wyłącznie jedną tygodniówkę, najwyższą kwota, którą jest winien, wynosi 13 tys. zł.
"Robię wszystko, by dostali swoje pieniądze"
Pytamy więc, czemu w obliczu problemów z wypłacaniem pieniędzy, wciąż zatrudnia pracowników (ogłoszenia dot. pracy w firmie nadal pojawiają się w internecie). Janusz Nieściór odpowiada, że próbuje "uszczelniać system", powoli spłaca zaległości, a osoby, które są zatrudnione u niego w tej chwili - dostają swoje pensje. Zapewnia również, że nie spłaca swoich długów pieniędzmi uzyskanymi przez obecnych pracowników. JJN TAXI zatrudnia jednocześnie ok. 50 osób.
- Niczego nie przepiłem, nie przejadłem, nie przehulałem. Tłumaczyłem to wiele razy byłym pracownikom. Robię wszystko, by moi byli pracownicy dostali swoje pensje - zaznacza właściciel JJN TAXI.
Janusz Nieściór odniósł się do zarzutu, który stawia mu jeden z byłych pracowników, jakoby kazał kierowcom "jeździć po 12 godzin, czasem 6-7 dni w tygodniu". - To kompletna bzdura. Standard wygląda następująco: zbieramy grafiki do piątku, każdy kierowca decyduje, ile godzin i jak często chce pracować. Nigdy nie zmuszałem nikogo do pracy ponad to, co zostało ustalone w grafiku - odpowiada.
"Tracę dobre imię"
Pytamy, jak odnosi się do komentarzy, które widzi w internecie na swój temat. Negatywne opinie publikowane są m.in. na grupie facebook'owej "BOLT Białystok - kierowcy". Mówi nam, że część z nich zgłosił już policji, w przyszłości ma wytoczyć również sprawy sądowe. Jego zdaniem, większość postów ma zamieszczać konkurencja.
- Ta sytuacja skończyła się moim załamaniem psychicznym, wiele tygodni spędziłem w szpitalu. Tracę dobre imię, które jest nieustannie szargane, a pomogłem w życiu setkom ludzi. To jest coś okropnego. "Wpakowałem" wszystkie oszczędności w ten biznes, chciałem wypłacać tym ludziom jak najwięcej pieniędzy. Niestety, obdarzyłem kierowców zbyt dużym zaufaniem. Jestem bardzo wdzięczny tym wszystkim osobom, które przy mnie pozostały podczas najtrudniejszych chwil w moim życiu - kwituje Janusz Nieściór.