Firma jest podwykonawcą aplikacji taksówkarskiej Bolt - dostarcza flotę samochodów i zatrudnia kierowców, ma zajmować się także opłacaniem paliwa.
"To jeden wielki żart i oszustwo, nie wypłacają ludziom zarobionych pieniędzy i zbywają ich tłumacząc się, że nie mają na wypłaty, kiedy firma dalej funkcjonuje, a pan Janusz (współwaściciel) jeździ na zagraniczne wycieczki tydzień przed tym, jak powiedział, że nie ma na wypłaty. Zbywanie i tłumaczenie ckliwymi historyjkami trwało kilka miesięcy, a uporczywe dzwonienie i upominanie się o swoje pieniądze doprowadza do tego, że przestają odbierać telefony i trzeba kontaktować się z innych numerów, co i tak nie daje żadnych efektów. Po rozmowach z nimi widać, że maja to głęboko gdzieś i nie przejmują się, że żyją za nie swoje pieniądze! Więc, jeśli ktoś myśli o pracy na bolcie, to ostrzegam aby omijać tę firmę i tych ludzi szerokim łukiem!!" - napisano 13 listopada na portalu b1.pl (Spotted Białystok). Oszustwa miałaby dopuszczać się firma JJN TAXI.
"Potwierdzam, rodzinka oszustów, jeździłem u nich 2 tygodnie. blokują na fb, numery telefonów. Pan Janusz to chyba nie wychodzi ze szpitala, tak przynajmniej mówi. A brak kasy zwala na nieuczciwych kierowców. Żenada" - pisze w komentarzu na Facebooku pan Damian. "Sama prawda. Para oszustów. Szukają naiwnych ludzi, bez skrupułów udają, że nie mają kasy, albo, że są zadłużeni na bardzo duże pieniądze za samochody. Wiszą pracownikom niezłą sumę. Fajnie by było jakby się wszyscy zebrali i coś w końcu zrobili z tymi ludźmi, bo oszukają jeszcze dużo naiwnych ludzi" - dodaje pani Kamila.
"Obiecywał, że oddzwoni"
Z prośbą o nagłośnienie sprawy zgłosili się do nas byli pracownicy firmy. Ich zdaniem JJN TAXI zalega z wypłatami. Jak mówią, właściciele Janusz i Edyta Nieściór mają uciekać również od pokrycia kosztów benzyny czy napraw pojazdów. Poszkodowanych przez firmę miałoby być ok. 30 osób w Białymstoku i ok. 100 w całej Polsce (m.in. w Bydgoszczy i w Toruniu).
- Pracowałem tam przez 1,5 tygodnia, do pierwszej wypłaty. Kazano mi i innym kierowcom przyjechać pod serwis, spodziewałem się przeglądu aut, a zastałem "scenę". Pan Janusz mówił, że ma ogromne długi, nie ma za co wypłacić nam pieniędzy i zabrał nam samochody - "do serwisu". Wtedy myślałem, że to prawda, ale wieczorem zobaczyłem, jak ktoś inny jeździ tym samym autem co ja. Dzwoniłem potem do właściciela firmy, obiecywał, że oddzwoni... najpierw za tydzień, potem za dwa i to się ciągnęło, aż przestał odbierać telefony. Udało mi się umówić na jeszcze jeden termin, osobiście. Przyjeżdżam na umówione miejsce, a tam nikogo nie ma, oprócz syna pana Janusza, który o niczym nie wiedział. Firma zalega mi 1900 zł - mówi nam Jakub Grabowski.
"Spłacał swoje długi naszymi pieniędzmi"
Byli kierowcy mówią, że zgłosili problemy Bolt-owi. Korporacja ma czekać na więcej skarg i obecnie nie jest w stanie pomóc pracownikom.
- Zacząłem pracować w JJN TAXI ok. 3 miesiące temu. Na start dostałem fajny samochód, pan Janusz zapewniał, że będę zarabiał kilka tysięcy tygodniowo, podczas tego okresu, który przepracowałem - nie widziałem nawet pierwszej wypłaty. Byłem zbywany z tygodnia na tydzień. Mówiono mi "proszę zaczekać, w przyszłym tygodniu będzie wypłata". Pracowałem tak długo tylko dlatego, że chciałem odzyskać te pieniądze. Żałuję. Okazało się, że pan Janusz spłacał swoje długi naszymi pieniędzmi. Dla mojego kolegi wisi 17 tys. zł. Z tego co się dowiedzieliśmy, miał wcześniej inny biznes, którego problemy ciągną się za nim do dzisiaj - podkreśla w rozmowie z nami Krzysztof (nazwisko do wiadomości redakcji).
Pytamy, czy próbowano interweniować w tej sprawie. Słyszymy, że tak, pracownicy przyjeżdżali pod dom właściciela, by rozmawiać, ale pan Janusz miał wciąż podkreślać swoją trudną sytuację finansową i prosić o rozmowy indywidualne. Zdaniem kierowców "łatwiej wtedy kogoś zbyć".
- Jeździłem u pana Janusza i pani Edyty ok. miesiąca. Zawsze była fajna atmosfera w siedzibie głównej, nie miałem podejrzeń... aż do terminu wypłat. Wtedy każde pytanie o nie było zbywane. Kazano nam jeździć po 12 godzin, czasem 6-7 dni w tygodniu. Gdy ktoś chciał wziąć wolne, właściciele "patrzyli krzywo". Trzeba się było zaharowywać, wymagano bardzo wiele, a nie dawano nic w zamian. Właściciel zmienia numery telefonu, pod stare nie można się dodzwonić. Każdej poszkodowanej osobie wisi minimum 1000 zł, łącznie jest winny dziesiątki tysięcy zł - zaznacza Kamil Kasperowicz.
- Zatrudniłem się z kolegą, jeździliśmy nawet po 18 godzin. Jesteśmy młodzi, liczyliśmy na duży zarobek. Pierwszą wypłatę nam "przełożono", bo pan Janusz był na rybach w Szwecji. Dopiero w trzecim tygodniu pracy zobaczyłem pierwszą wypłatę... i to też nie całą sumę. Gość czuje się totalnie bezkarny, kombinuje na różne sposoby. Z tego co wiem, to jest wiele osób poszkodowanych z innych miast, które nie mają nawet jak się z nim skontaktować - podkreśla Lechosław Skiepko.
Firma szuka kierowców
W internecie wciąż ukazują się ogłoszenia dot. zatrudnienia kierowców w firmie JJN TAXI. Czytamy w nich, że dla pracowników przewidziane są zarobki na poziomie od 3500 do 5000 netto, a nawet bonusy finansowe przez pierwsze siedem tygodni. Firma ma zapewniać darmowy samochód, paliwo i odpowiednie szkolenie. "Poszukujemy osób komunikatywnych, kulturalnych i dyspozycyjnych" - napisano.
Dzwonimy na numer podany w ogłoszeniu umieszczonym w serwisie OLX i słyszymy komunikat: "przepraszamy, ale połączenie z numerem jest obecnie zablokowane". Właściciel firmy choć nie odbiera telefonu, to chętnie udziela się na Facebooku - na grupie "BOLT Białystok - kierowcy". Jego komentarze przytaczamy poniżej wraz z oryginalną pisownią:
"Zglaszam na policje wszystkie postu komentarze udostepniwnie ktore narazaja moje dobra osoiste.kara do trzech lat wiezienia nikomu nie odpuszcze stracilem zdrowie"; "Banda zlidzieji diprowadzila do prawie upadku tej firmy.bylo tez wielu uczviwych kierowcow ktorzy przez tych oszustow teraz tak jak ja cietpia"; "Nie doszlby jesli by kierowcy nie kradli nie robili lewych kursow byli by po prostu uczciwi.a co do postow i udostempniej wczorej sorawe zglisilem na policjie tylko z jednego postu pieć osob bedzie mialo zarzuty a odnajde wsztstko co zostalo napisane.stracilem przez tych zlodzieji mnustwo piemiedzy zdrowie i dobre imie i nikomu nie podaruje" - to tylko niektóre z postów, które zamieścił Janusz Nieściór w mediach społecznościowych.
Kierowcy nie liczą na odzyskanie pieniędzy, a na sprawiedliwość. Sprawa JJN Taxi miała być wielokrotnie zgłaszana Państwowej Inspekcji Pracy i Policji. Skontaktowaliśmy się z asp. Katarzyną Molską-Zarzecką, rzeczniczką Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Po tygodniu otrzymaliśmy odpowiedź, wynika z niej, że funkcjonariuszom nie udało się dotychczas ustalić, czy faktycznie otrzymali w ostatnich miesiącach zgłoszenia w ww. sprawie. Do tematu jeszcze wrócimy.