Karta i komunikacja - dwa pomysły na miasto

Kampania wyborcza zwykle ogniskuje się wokół największych sukcesów bądź największych porażek. W tym kontekście w ostatnich dniach kampanii aż dwa ugrupowania podjęło ten sam temat - karty białostoczanina. I to absolutnie nie w kontekście największego sukcesu.

Inicjatywa chce bezpłatnej komunikacji miejskiej /fot. H. Korzenny/

Inicjatywa chce bezpłatnej komunikacji miejskiej /fot. H. Korzenny/

Wczoraj "Kocham Białystok", dziś "Inicjatywa dla Białegostoku". Karta Białostoczanina czy też Białostocka Karta Miejska rozwiązanie sprawdzone już nie tylko w Polsce. Chodzi o duże i korzystne ulgi dla osób, które zdecydują się na płacenie podatku PIT w Białymstoku. Bo w mieście mieszka niemało osób, które nie mają tu stałego zameldowania i rozliczają się z fiskusem w miejscu zameldowania. Tymczasem wystarczy deklaracja o zamieszkiwaniu w mieście, by rozliczać swój PIT tam, gdzie się faktycznie mieszka pracuje. 

Kto już się na to zdecyduje, dostaje razem z kartą liczne ulgi i przywileje, w zamian za to część jego podatku zasila kasę miasta, gdzie się rozlicza. Wczoraj Marcin Sawicki przedstawiał obliczenia dotyczące Warszawy, gdzie po wprowadzeniu Karty Warszawiaka w stolicy przybyło 21 tys. podatników, a w budżecie miasta ok. 70 mln zł. Dziś o podobnym wzroście mówili ludzie z Inicjatywy dla Białegostoku w odniesieniu do Tallina, stolicy Estonii, gdzie wzrost wpływów z podatków sięgnął 25 mln euro. 

Najbardziej kuszącą ulgą, jaką może oferować karta mieszkańca, jest bezpłatny przejazd komunikacją miejską. Ten element właśnie dziś wyeksponowała Katarzyna Sztop-Rutkowska, kandydata Inicjatywy dla Białegostoku na prezydenta miasta. W programie wyborczym komitetu bezpłatna komunikacja miejska jest jednym z ważniejszych projektów. 

- Stać nas na to, szczególnie jeśli bezpłatna komunikacja będzie powiązana z kartą mieszkańca. Wpływy z tej karty z pewnością pozwolą zrekompensować brak mniejsze wpływy z biletów - przekonuje Katarzyna Sztop-Rutkowska.

Sprawna i przyjazna komunikacja to jeszcze jeden element programu Inicjatywy. Ekspert Inicjatywy Jakub Bobrowski opracował mapę dostępności przystanków. Wynika z niej, że w mieście są wciąż dzielnice, w których do najbliższego przystanku idzie się tak długo, jak długo jedzie się później autobusem do centrum. 

- Trzy procent mieszkańców lub użytkowników budynków w mieście nadal nie jest w stanie dotrzeć do komunikacji miejskiej w czasie krótszym niż kwadrans. Problem dotyczy nie tylko Dojlid Górnych czy Bagnówki, ale nawet Dziesięcin i Wysokiego Stoczku - podkreśla Karol Mocniak.

Kolejny postulat dotyczący komunikacji miejskiej to wniosek o "racjonalizację" rozkładów jazdy na podstawie faktycznych przejazdów pasażerów. 

- W większości autobusów są czujniki ruchu przy wejściach do pojazdu, które mogą w łatwy i tani sposób zliczać ilość osób wchodzących i wychodzących z autobusów. I to bez klikania. Wykorzystajmy wreszcie tego typu dane do tego, by białostoczanie łatwiej i sprawniej mogliby korzystać z miejskiej komunikacji - mówi Jakub Popławski.

- Nie potrzebujemy nowych dróg, potrzebujemy nowych pomysłów - tak Katarzyna Sztop-Rutkowska podsumowała postulaty dotyczące komunikacji miejskiej i karty mieszkańca. Pomysły na komunikację, jakie usłyszeliśmy w ostatnich dniach, pokazują, że perspektywa zwykłego mieszkańca na co dzień korzystającego z komunikacyjnego luksusu, jaki fundują mu urzędnicy, jest jednak całkowicie inna niż punkt widzenia szefów BKM czy całego miasta.

Niezależnie od wyniku wyborów rządzący miastem w następnej kadencji nie powinni stracić z oczu tej perspektywy. 

Zobacz również